
Czasem wstyd mi, że należę do rasy białej
„Krzyczą: Jesteśmy dobroczyńcami! Niesiemy cywilizację! Niesiemy kulturę! Nieprawda! Nie cywilizację i kulturę niesiecie, ale postęp, zabójczy postęp”.

„Krzyczą: Jesteśmy dobroczyńcami! Niesiemy cywilizację! Niesiemy kulturę! Nieprawda! Nie cywilizację i kulturę niesiecie, ale postęp, zabójczy postęp”.

I co z tego, że z… komputera??? Krakowski Festiwal Filmowy nie zawodzi. Jak zwykle dostajemy spojrzenie na Afrykę, w której jest życie. Bez publicystyki czy medialnej sensacji: bezcenne!

Czytacie biografię dyktatora z Konga i czujecie się, jakbyście oglądali polityczny thriller. Bardzo źle napisany thriller, z gatunku: “jak już scenarzyście kończy się wena, to zaczyna wymyślać kompletnie nieprawdopodobne historie”. Tylko to wszystko w przypadku Mobutu jest prawdą.

Na ile sposobów można ratować zagrożone słonie w Afryce? I czy mogą w tym pomóc psy ze Słowacji? Albo wniknięcie w szeregi gangu handlarzy kością słoniową? Film amerykańskiej reżyserki przedstawia nieszablonowych ekologów-pasjonatów. Bardzo nieszablonowych 🙂

II wojna kongijska była najkrwawszym konfliktem od zakończenia II wojny światowej. A kto o niej słyszał?… Cisza. Więc choćby dlatego warto obejrzeć film „Miłosierdzie dżungli”. Ale jest też kilka innych powodów.

Gdy bohater przykłada siekierkę do pnia drzewa, którego nie byłby w stanie objąć ramionami, widz już czuje się przytłoczony ogromem pracy, jaka czeka bohatera. Gdy drzewo upadnie, okaże się, że to dopiero pierwszy etap, by zarobić na blachę na dom.

Historia niby była krótka: chciwy król małego państwa, którego się wstydził („Mały kraj, małych ludzi” zwykł mawiać o swoich poddanych), w ciągu 30 lat zbudował i stracił imperium w dzisiejszym Kongo.

„Krzyczą: Jesteśmy dobroczyńcami! Niesiemy cywilizację! Niesiemy kulturę! Nieprawda! Nie cywilizację i kulturę niesiecie, ale postęp, zabójczy postęp”.

I co z tego, że z… komputera??? Krakowski Festiwal Filmowy nie zawodzi. Jak zwykle dostajemy spojrzenie na Afrykę, w której jest życie. Bez publicystyki czy medialnej sensacji: bezcenne!

Czytacie biografię dyktatora z Konga i czujecie się, jakbyście oglądali polityczny thriller. Bardzo źle napisany thriller, z gatunku: “jak już scenarzyście kończy się wena, to zaczyna wymyślać kompletnie nieprawdopodobne historie”. Tylko to wszystko w przypadku Mobutu jest prawdą.

Na ile sposobów można ratować zagrożone słonie w Afryce? I czy mogą w tym pomóc psy ze Słowacji? Albo wniknięcie w szeregi gangu handlarzy kością słoniową? Film amerykańskiej reżyserki przedstawia nieszablonowych ekologów-pasjonatów. Bardzo nieszablonowych 🙂

II wojna kongijska była najkrwawszym konfliktem od zakończenia II wojny światowej. A kto o niej słyszał?… Cisza. Więc choćby dlatego warto obejrzeć film „Miłosierdzie dżungli”. Ale jest też kilka innych powodów.

Gdy bohater przykłada siekierkę do pnia drzewa, którego nie byłby w stanie objąć ramionami, widz już czuje się przytłoczony ogromem pracy, jaka czeka bohatera. Gdy drzewo upadnie, okaże się, że to dopiero pierwszy etap, by zarobić na blachę na dom.

Historia niby była krótka: chciwy król małego państwa, którego się wstydził („Mały kraj, małych ludzi” zwykł mawiać o swoich poddanych), w ciągu 30 lat zbudował i stracił imperium w dzisiejszym Kongo.