
Afryka jako zesłanie
W przeddzień wybuchu II wojny do ówczesnej brytyjskiej Kolonii Kenii przyjeżdża żydowska rodzina Redlichów, uciekając przed nazistowskimi prześladowaniami.
W przeddzień wybuchu II wojny do ówczesnej brytyjskiej Kolonii Kenii przyjeżdża żydowska rodzina Redlichów, uciekając przed nazistowskimi prześladowaniami.
Zaczyna się niewinnie. W prowincjach południowych, jak w Maroku nazywają Saharę Zachodnią, jest więcej niż gdzie indziej policji. Widać „zabezpieczone siatkami więźniarki z dziwnie pokiereszowaną karoserią. Mundurowi nagle, jakby w popłochu, przekierowują ruch na inną ulicę”.
„Nie przestaje mnie zadziwiać upór, z jakim pomija się niewolnictwo, kolonializm i terytoria zamorskie w analizach współczesnej Francji i polityki jej kolejnych rządów od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku” - pisze Françoise Vergès, pochodząca z Reunion.
Dobrze, że powstał film „Królowa wojownik” – i to z wielu powodów. Pierwszym jest frajda z oglądania epickiego obrazu w odchodzącym już stylu, a drugim jest poruszenie w filmie takich tematów jak udział afrykańskich handlarzy w międzynarodowym rynku niewolników oraz podkreślenie sprawczości kobiet.
Marie Chauncey znalazła pracę przy wspieranym przez nas ośrodku w Ayos. Codziennie przez 6 godzin sprzedaje wodę pitną. Gdy nie ma akurat klientów, haftuje na dodatkowy zarobek.
Matka afrykańskiego kina, żona jednego z ojców angolskiej niepodległości, nakręciła film o walce z portugalskim kolonizatorem. Demaskujący brutalność reżimu obraz został wpuszczony do kin dopiero po Rewolucji goździków.
Gdzieś w Zambii, nocą, na środku drogi leży trup. Gdy piękna dziewczyna wysiada z auta, dostrzega, że trupem jest jest wujek. Mógłby to być thriller, mogłaby to być komedia, ale nie. Jest o przejmujący społeczny dramat o obrzydliwej ciszy, która zapada nad krzywdą kobiet.
Afryka to nie tylko bieda i safari. Przyzwyczailiśmy się widzieć ten kontynent przez pryzmat turystyki lub oczami pracowników organizacji charytatywnych. Na wystawie zdjęć w Krakowie Afrykę portretują artyści pochodzący z kontynentu. Jak oni go widzą?
Barbara ma blisko trzydziestki i mieszka w stolicy Ghany. Po długich latach wraca do domu rodzinnego, by porozmawiać z rodzicami, którzy sprzedali ją do pracy jako ośmioletnią dziewczynkę. Lata rozłąki byle na tyle długie, że Barbara dopiero teraz poznaje swoich najmłodszych braci, którzy są już nastolatkami.
Wreszcie coś odmiennego. Film ‘Banel i Adama’ pokazuje uniwersalną kobiecą historię. Tak inną od filmów, które dzielą grubą kreską dramaty kobiet afrykańskich od dramatów kobiet zachodnich.
Czarno-biały film z Afryki Zachodniej mówi o konflikcie między tym, co nazywamy nowoczesnością a starymi wierzeniami. Najciekawsze jest to, co pomiędzy – wszystkie odcienie szarości.
Gdy pierwszej scenie filmu (zjawiskowa dziewczyna, w białej sukience i o włosach przybranych kwiatami) towarzyszy podpis: ‘Rwanda, 1997’ – widz wie, że zaraz konwencja dramatycznie się odwróci. Trzy lata po ludobójstwie w tym kraju nie ma miejsca na sielankowe obrazy.
W przeddzień wybuchu II wojny do ówczesnej brytyjskiej Kolonii Kenii przyjeżdża żydowska rodzina Redlichów, uciekając przed nazistowskimi prześladowaniami.
Zaczyna się niewinnie. W prowincjach południowych, jak w Maroku nazywają Saharę Zachodnią, jest więcej niż gdzie indziej policji. Widać „zabezpieczone siatkami więźniarki z dziwnie pokiereszowaną karoserią. Mundurowi nagle, jakby w popłochu, przekierowują ruch na inną ulicę”.
„Nie przestaje mnie zadziwiać upór, z jakim pomija się niewolnictwo, kolonializm i terytoria zamorskie w analizach współczesnej Francji i polityki jej kolejnych rządów od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku” - pisze Françoise Vergès, pochodząca z Reunion.
Dobrze, że powstał film „Królowa wojownik” – i to z wielu powodów. Pierwszym jest frajda z oglądania epickiego obrazu w odchodzącym już stylu, a drugim jest poruszenie w filmie takich tematów jak udział afrykańskich handlarzy w międzynarodowym rynku niewolników oraz podkreślenie sprawczości kobiet.
Marie Chauncey znalazła pracę przy wspieranym przez nas ośrodku w Ayos. Codziennie przez 6 godzin sprzedaje wodę pitną. Gdy nie ma akurat klientów, haftuje na dodatkowy zarobek.
Matka afrykańskiego kina, żona jednego z ojców angolskiej niepodległości, nakręciła film o walce z portugalskim kolonizatorem. Demaskujący brutalność reżimu obraz został wpuszczony do kin dopiero po Rewolucji goździków.
Gdzieś w Zambii, nocą, na środku drogi leży trup. Gdy piękna dziewczyna wysiada z auta, dostrzega, że trupem jest jest wujek. Mógłby to być thriller, mogłaby to być komedia, ale nie. Jest o przejmujący społeczny dramat o obrzydliwej ciszy, która zapada nad krzywdą kobiet.
Afryka to nie tylko bieda i safari. Przyzwyczailiśmy się widzieć ten kontynent przez pryzmat turystyki lub oczami pracowników organizacji charytatywnych. Na wystawie zdjęć w Krakowie Afrykę portretują artyści pochodzący z kontynentu. Jak oni go widzą?
Barbara ma blisko trzydziestki i mieszka w stolicy Ghany. Po długich latach wraca do domu rodzinnego, by porozmawiać z rodzicami, którzy sprzedali ją do pracy jako ośmioletnią dziewczynkę. Lata rozłąki byle na tyle długie, że Barbara dopiero teraz poznaje swoich najmłodszych braci, którzy są już nastolatkami.
Wreszcie coś odmiennego. Film ‘Banel i Adama’ pokazuje uniwersalną kobiecą historię. Tak inną od filmów, które dzielą grubą kreską dramaty kobiet afrykańskich od dramatów kobiet zachodnich.
Czarno-biały film z Afryki Zachodniej mówi o konflikcie między tym, co nazywamy nowoczesnością a starymi wierzeniami. Najciekawsze jest to, co pomiędzy – wszystkie odcienie szarości.
Gdy pierwszej scenie filmu (zjawiskowa dziewczyna, w białej sukience i o włosach przybranych kwiatami) towarzyszy podpis: ‘Rwanda, 1997’ – widz wie, że zaraz konwencja dramatycznie się odwróci. Trzy lata po ludobójstwie w tym kraju nie ma miejsca na sielankowe obrazy.
© Kasia Urban i Polska Fundacja dla Afryki, 2020