Szukaj
Close this search box.
Blog Afrykański Kawałek Afryki

Szare, czarne, białe – wszystko piękne

16 kwietnia 2024

Czar­no-bia­ły film z Afry­ki Zachod­niej mówi o kon­flik­cie mię­dzy tym, co nazy­wa­my nowo­cze­sno­ścią a sta­ry­mi wie­rze­nia­mi. Naj­cie­kaw­sze jest to, co pomię­dzy – wszyst­kie odcie­nie sza­ro­ści, wymie­sza­ne w tym fil­mie-baśni, fil­mie-śnie, a jed­no­cze­śnie fil­mie bar­dzo pre­cy­zyj­nie por­tre­tu­ją­cym tę część Afryki.

Ta wieś nie ist­nie­je, więc nie ma co jej szu­kać na mapie. Iyi to nad­mor­ska miej­sco­wość gdzieś w Afry­ce Zachod­niej. Od wie­ków rzą­dzo­na jest przez kró­lo­wą morza – bóstwo Mami Wata. Kró­lo­wa ma swo­je namiest­nicz­ki, któ­re potra­fią u niej zała­twić przy­chyl­ność losu dla pod­da­nych. Potra­fią też osku­bać miesz­kań­ców wsi z ich skrom­ne­go docho­du, każąc za pośred­nic­two sło­no sobie płacić.

Aktu­al­ną namiest­nicz­ką we wsi jest Mama Efe, kobie­ta w sile wie­ku, któ­ra ma dwie cór­ki: Zin­we i Pri­sce. Dziew­czę­ta bar­dzo róż­nią się w podej­ściu do roli mamy w ich wsi. Jed­na jest bar­dzo kry­tycz­na, boli ją brak dostę­pu do zachod­niej medy­cy­ny. Sta­ra się spro­wa­dzić leka­rzy, któ­rzy prze­pro­wa­dzi­li­by szcze­pie­nia. Bez­sku­tecz­nie. Dziew­czy­na posta­na­wia więc opu­ścić rodzin­ną wieś.

Dru­ga z córek jest bar­dziej wyro­zu­mia­ła wobec mat­ki. Zosta­je z nią w naj­cięż­szych chwilach.

Droga równowagi

Te chwi­le przyj­dą, gdy wła­dzę w wio­sce przej­mą uzbro­je­ni rebe­lian­ci, rekru­tu­ją­cy się z wie­lo­let­nich prze­ciw­ni­ków Mamy Efę, któ­rym tak­że nie podo­ba­ją się ofia­ry skła­da­ne jej przez miesz­kań­ców wsi.

Film zasta­je Afry­kę Zachod­nią w roz­kro­ku: sta­re i nowe się mie­sza. Coś zosta­ło już zakwe­stio­no­wa­ne, a nowe jesz­cze się nie przy­ję­ło. Mity są lżo­ne i wyśmie­wa­ne, a nauka jest bez­rad­na wobec śmier­ci dzie­ci na pro­win­cji, do któ­rej leka­rze nie dotrą jesz­cze przez wie­le lat.

W sza­ro­ściach i cha­osie pomię­dzy do wła­dzy łatwo docho­dzą bru­tal­ni uzur­pa­to­rzy. Prze­moc i popu­lizm mają ide­al­ne warun­ki, by się roz­wi­jać. Sta­re auto­ry­te­ty zosta­ły zachwia­ne, a nowe jest mgli­ste i odległe.

“Być może w przy­pad­ku Mami Waty pre­zen­tu­je­my trze­cią dro­gę – dro­gę rów­no­wa­gi” - mówił w cza­sie festi­wa­lu Sun­dan­ce reży­ser C. J. ‘Fie­ry’ Oba­si, pocho­dzą­cy z Nige­rii.

Życie tu drga i wibruje

Zja­wi­sko­we zdję­cia Lílis Soares, nagro­dzo­ne na festi­wa­lu w Sun­dan­ce, wcią­ga­ją od pierw­szych ujęć. Onyk­so­we fale ude­rza­ją o brzeg, od milio­nów lat ta sama woda kształ­tu­je kra­jo­braz. Resz­ta to ciem­ność. Jest w tym coś boskie­go, mistycz­ne­go. Czar­no-bia­łe uję­cia prze­pięk­nych ludzi, z kunsz­tow­nie zdo­bio­ny­mi cia­ła­mi, odzia­nych w fine­zyj­ną biżu­te­rię są war­to­ścią samą w sobie.

Ale naj­więk­szym atu­tem fil­mu jest jego moc­ne zako­rze­nie­nie w lokal­nej kul­tu­rze. Nie jest to film z nur­tu naśla­du­ją­ce­go zachod­nią kine­ma­to­gra­fię. Dia­lo­gi są nagra­ne w pid­gin English. Obraz jest nakrę­co­ny w afry­kań­skim ryt­mie – kame­ra pły­nie bez pośpie­chu, ale to, co widzi­my na ekra­nie abso­lut­nie nie jest sen­ne. Prze­ciw­nie: życie tu drga i wibru­je, tęt­ni w pędzie mło­do­ści.

Ta mło­dość to prze­cież poten­cjał Afryki.

8/10

Mami Wata, reż. C. J. ‘Fie­ry’ Oba­si, Nige­ria, Fran­cja, Wiel­ka Bry­ta­nia, 2023

Obej­rza­ne w ramach festi­wa­lu Afry­ka­me­ra.

A na koniec jed­nak tro­chę kolo­rów, czy­li tego­rocz­ne tuli­pa­ny w rozkwicie:

Podziel się:

Skoro nogi Cię tu przyniosły, to idź krok dalej i wesprzyj naszą pomoc Afryce :)

Facebook
Twitter
Wydrukuj

Odnajdziesz nowy, nielepszy, świat

Siłą fil­mu jest zde­ter­mi­no­wa­ny głów­ny boha­ter, któ­ry jed­nak nie jest posta­cią jed­no­znacz­ną. Mło­dy etno­log z Ber­li­na w cza­sach naj­ciem­niej­sze­go kolo­nia­li­zmu jedzie do Afry­ki wraz z eks­pe­dy­cją wojen­ną. Ma pro­wa­dzić bada­nia. Przy­cią­ga go tam jed­nak coś inne­go. A raczej ktoś inny.

Ta woda zrobiła się czerwona

Gdy pierw­szej sce­nie fil­mu (zja­wi­sko­wa dziew­czy­na, w bia­łej sukien­ce i o wło­sach przy­bra­nych kwia­ta­mi) towa­rzy­szy pod­pis: ‘Rwan­da, 1997’ – widz wie, że zaraz kon­wen­cja dra­ma­tycz­nie się odwró­ci. Trzy lata po ludo­bój­stwie w tym kra­ju nie ma miej­sca na sie­lan­ko­we obrazy.

netflix-inferno-herzog

Ogień, który pragnie płonąć

Trud­no ode­rwać oczy od ognia, któ­ry pło­nie głę­bo­ko pod zie­mią – mówi Herzog. Na świe­cie są tyl­ko trzy wul­ka­ny, w któ­rych widać płyn­ną, buzu­ją­cą mag­mę. Jeden z nich znaj­du­je się w Etio­pii. I tam wła­śnie zabie­ra nas reży­ser doku­men­tu “Infer­no”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *