Bez grubej kreski
Wreszcie coś odmiennego. Film ‘Banel i Adama’ pokazuje uniwersalną kobiecą historię. Tak inną od filmów, które dzielą grubą kreską dramaty kobiet afrykańskich od dramatów kobiet zachodnich.
Wreszcie coś odmiennego. Film ‘Banel i Adama’ pokazuje uniwersalną kobiecą historię. Tak inną od filmów, które dzielą grubą kreską dramaty kobiet afrykańskich od dramatów kobiet zachodnich.
Czarno-biały film z Afryki Zachodniej mówi o konflikcie między tym, co nazywamy nowoczesnością a starymi wierzeniami. Najciekawsze jest to, co pomiędzy – wszystkie odcienie szarości.
Gdy pierwszej scenie filmu (zjawiskowa dziewczyna, w białej sukience i o włosach przybranych kwiatami) towarzyszy podpis: ‘Rwanda, 1997’ – widz wie, że zaraz konwencja dramatycznie się odwróci. Trzy lata po ludobójstwie w tym kraju nie ma miejsca na sielankowe obrazy.
Moja fascynacja muzyką Afryki zaczęła się od saharyjskiego bluesa. Usłyszałem w nim przestrzeń pustyni, usłyszałem w nim dźwięk piasku lecącego z wiatrem – tak o miłości do afrykańskiej muzyki mówi Jakub Malinowski, organizator African Beats Festival. I zaprasza na dwa dni wypełnione graniem już od 11 sierpnia w Kawęczynie pod Warszawą.
Bohaterowie filmu “Żona grabarza” mieszkają w Dżibuti. Ale marzenia mają identyczne jak mieszkańcy Sopotu czy Krościenka: założyć niewielki biznes, wykształcić syna, podróżować. Pierwszy w historii film z Somalii zgłoszony do Oscara pokazuje zwykłą rodzinę w poważnym kryzysie. I to, jak niezwykła jest ich miłość.
“Wieloletnie doniesienia o wojnie i korupcji w Kongo przesłoniły prawdziwego ducha Kongijczyków”- tak zaczyna się muzyczny dokument “Królowie rumby”. A potem następuje półtoragodzinna muzyczna impreza. Rumba wybucha, porywa i nie chce puścić.
Moi rodzice byli w samym środku walki o wyzwolenie. To znaczy, że nigdy naprawdę nie byli moi. Ani nie należeli do siebie nawzajem. Należeli do kraju (najmłodszego państwa świata) – wspomina w filmie „Nie ma prostej drogi do domu” południowosudańska reżyserka Akuol de Mabior, córka prezydenta i wiceprezydentki tego kraju.
Kucharz i przyjaciel Cesárii Évory powiedział o niej, że niczego się nie bała. Oraz: poznała świat, poznała życie – jedyne, co mogła jeszcze poznać, to księżyc.
Duński reżyser siedzi w pokoju z trzema Kongijczykami. Prosi ich: to teraz zacznijmy rozmawiać o naleciałościach neokolonialnych. A oni na to: zanim zaczniemy, to popatrz się jak nas ustawiłeś przy stole: my po jednej stronie, ty po drugiej. To już jest neokolonialne!
Pierwszy sudański kandydat do Oscara zachwyca. To rzadkość, by bez oceniania przedstawić skrajnie odmienne podejścia do życia. Muzamilowi przepowiedziano, że umrze w wieku 20 lat. Jedni wierzą w tę przepowiednię, inni nie. A co z samym chłopakiem?
Siłą tegorocznego festiwalu Afrykamera są fakty. Można zobaczyć kilka wybitnych dokumentów, w których bohaterów po plecach smaga wielka historia. A oni nie zostają jej dłużni!
Wizualne arcydzieło z Ghany, a wyprodukowane na niskim budżecie i zagrane przez naturszczyków. „Pogrzeb Kojo” to pierwszy ghanijski film na Netflixie 🙂 Sukces, od którego gęba się śmieje 🙂
Wreszcie coś odmiennego. Film ‘Banel i Adama’ pokazuje uniwersalną kobiecą historię. Tak inną od filmów, które dzielą grubą kreską dramaty kobiet afrykańskich od dramatów kobiet zachodnich.
Czarno-biały film z Afryki Zachodniej mówi o konflikcie między tym, co nazywamy nowoczesnością a starymi wierzeniami. Najciekawsze jest to, co pomiędzy – wszystkie odcienie szarości.
Gdy pierwszej scenie filmu (zjawiskowa dziewczyna, w białej sukience i o włosach przybranych kwiatami) towarzyszy podpis: ‘Rwanda, 1997’ – widz wie, że zaraz konwencja dramatycznie się odwróci. Trzy lata po ludobójstwie w tym kraju nie ma miejsca na sielankowe obrazy.
Moja fascynacja muzyką Afryki zaczęła się od saharyjskiego bluesa. Usłyszałem w nim przestrzeń pustyni, usłyszałem w nim dźwięk piasku lecącego z wiatrem – tak o miłości do afrykańskiej muzyki mówi Jakub Malinowski, organizator African Beats Festival. I zaprasza na dwa dni wypełnione graniem już od 11 sierpnia w Kawęczynie pod Warszawą.
Bohaterowie filmu “Żona grabarza” mieszkają w Dżibuti. Ale marzenia mają identyczne jak mieszkańcy Sopotu czy Krościenka: założyć niewielki biznes, wykształcić syna, podróżować. Pierwszy w historii film z Somalii zgłoszony do Oscara pokazuje zwykłą rodzinę w poważnym kryzysie. I to, jak niezwykła jest ich miłość.
“Wieloletnie doniesienia o wojnie i korupcji w Kongo przesłoniły prawdziwego ducha Kongijczyków”- tak zaczyna się muzyczny dokument “Królowie rumby”. A potem następuje półtoragodzinna muzyczna impreza. Rumba wybucha, porywa i nie chce puścić.
Moi rodzice byli w samym środku walki o wyzwolenie. To znaczy, że nigdy naprawdę nie byli moi. Ani nie należeli do siebie nawzajem. Należeli do kraju (najmłodszego państwa świata) – wspomina w filmie „Nie ma prostej drogi do domu” południowosudańska reżyserka Akuol de Mabior, córka prezydenta i wiceprezydentki tego kraju.
Kucharz i przyjaciel Cesárii Évory powiedział o niej, że niczego się nie bała. Oraz: poznała świat, poznała życie – jedyne, co mogła jeszcze poznać, to księżyc.
Duński reżyser siedzi w pokoju z trzema Kongijczykami. Prosi ich: to teraz zacznijmy rozmawiać o naleciałościach neokolonialnych. A oni na to: zanim zaczniemy, to popatrz się jak nas ustawiłeś przy stole: my po jednej stronie, ty po drugiej. To już jest neokolonialne!
Pierwszy sudański kandydat do Oscara zachwyca. To rzadkość, by bez oceniania przedstawić skrajnie odmienne podejścia do życia. Muzamilowi przepowiedziano, że umrze w wieku 20 lat. Jedni wierzą w tę przepowiednię, inni nie. A co z samym chłopakiem?
Siłą tegorocznego festiwalu Afrykamera są fakty. Można zobaczyć kilka wybitnych dokumentów, w których bohaterów po plecach smaga wielka historia. A oni nie zostają jej dłużni!
Wizualne arcydzieło z Ghany, a wyprodukowane na niskim budżecie i zagrane przez naturszczyków. „Pogrzeb Kojo” to pierwszy ghanijski film na Netflixie 🙂 Sukces, od którego gęba się śmieje 🙂
© Kasia Urban i Polska Fundacja dla Afryki, 2020