Kolonii nie mieliśmy, choć lubimy wspominać, jak to Madagaskar miał się nią stać. Wystawa w warszawskim Muzeum Etnograficznym stawia pytanie: czy udało nam się uniknąć kolonialnego myślenia?
Muzeum Etnograficzne przygotowało niewielką, ale bardzo treściwą wystawę. A przede wszystkim autokrytyczną. Pojawiają się m.in. pytania:
– Jakie jest pochodzenie naszych zbiorów?
– Czy prezentowane zbiory powielają klisze kolonialne?
– Czy prezentować zbiory zawierające zwroty dzisiaj obraźliwe?

– Jak prezentować fotografie naznaczone egzotyzacją i uprzedmiotowieniem?

Ważnym wątkiem wystawy jest ukazanie ambicji kolonialnych polskiego społeczeństwa, które wówczas było samo jeszcze skolonializowane przez zaborców.
“Pierwsza polska ekspedycja do Afryki” (1882-1885), współfinansowana przez Henryka Sienkiewicza wróciła z kolonialnym spojrzeniem, zaobserwowanym u lokalnych białych.
Polscy podróżnicy wracali z kolejnych wypraw z fotografiami ludzi, łowionych jak “okazy” – ze względu na wygląd czy ułomności. Pozbawieni kontekstu, podpisu, imienia.
Potem, tuż przed wybuchem II wojny światowej do Ligi Morskiej i Kolonialnej należał niemal milion Polaków.

Ta mała wystawa wystawa stawia wielkie pytania.
Trzeba się zastanowić nad tym, czy i jak polskie muzea reprodukują kolonialne widzenie. Muzeum Etnograficzne podjęło autorefleksję nad swoimi wystawami i zdecydowało sie wycofać z wystawy stałej figurkę wojownika; obiekt należy do zbioru brązów z Beninu (o pierwszej restytucji obiektów w tym kraju pisałam tu) i został zrabowany, a następnie trafił do Muzeum w roku 2017. Na wystawie można przez dziurkę w pudle (jakby przy pierwszych aparatach fotograficznych) zobaczyć jego replikę. Ale do tego trzeba się pochylić.
Wybielanie, kuratorzy: Witek Orski i Magdalena Wróblewska
czynne do 31 sierpnia 2025 r. w warszawskim Muzeum Etnograficznym.
9/10