Szukaj
Close this search box.
Blog Afrykański Kawałek Afryki

Czy tak właśnie czują się ptaki?

13 marca 2023

Nie­ty­po­wa książ­ka na tym blo­gu, ale pomy­śla­łam, że może ktoś będzie chciał książ­kę dla młod­szej sio­stry, bra­ta­ni­cy lub kogoś w wie­ku nasto­let­nim. Bo w kate­go­rii young adult lubię tę powieść. 

Jest w niej wszyst­ko, cze­go wyma­ga prze­pis na suk­ces: wart­ka akcja, wol­ty, zażar­ta wal­ka, dziw­ne stwo­ry (prze­ra­ża­ją­ce krzy­ka­cze śmier­ci, brrrrr), no i ucie­mię­żo­na dziew­czy­na kon­tra cały świat. 

Ale jest i sio­trzeń­stwo i upo­mnie­nie się o spra­wę kobiet. Gdy­bym mia­ła cór­kę w wie­ku 16 lat, chcia­ła­bym, żeby taką książ­kę przeczytała.

I nie dla­te­go, że debiut pocho­dzą­cej z Sier­ra Leone pisar­ki wszedł prze­bo­jem na listę best­sel­le­rów ‘New York Time­sa”. Ale dla­te­go, że książ­ka w przy­stęp­ny spo­sób dema­sku­je wie­le puła­pek, któ­re odzie­dzi­czy­li­śmy po patriar­chal­nych cza­sach. O tym zaraz.

naznaczone zlotem namina forna

Naj­pierw kil­ka słów, o kim ta książ­ka jest.

Deka ma szes­na­ście lat i jest inna. Ma zbyt ciem­ną skó­rę, zbyt krę­co­ne wło­sy. We wsi trak­tu­ją ją jak obcą: gapią się, wyty­ka­ją pal­ca­mi. Aby udo­wod­nić swo­ją przy­na­leż­ność do miej­sca, w któ­rym żyje oraz by zaspo­ko­ić dra­ma­tycz­ną, mło­dzień­czą potrze­bę akcep­ta­cji, Deka musi przejść Rytu­ał Czy­sto­ści. Udo­wod­nić, że jej krew jest czer­wo­na jak wszyst­kich innych. Gdy jej krew oka­zu­je się złota, zaczy­na się pie­kło. Któ­re­mu jed­nak dziew­czy­na się nie pod­da­je i roz­po­czy­na wal­kę, w któ­rej krew (czer­wo­na i złota) leje się strumieniami.

Księga Nieskończonych Mądrości

A wra­ca­jąc do puła­pek, to:

Wspo­mnia­na czy­stość jako przy­miot kobie­ty, gdy męż­czy­zna ma przy­zwo­le­nie na aktyw­ność sek­su­al­ną. Dłu­gie wło­sy? Deka tra­fia do miej­sca, gdzie kobie­tom za karę goli się gło­wy. A prze­cież “w Księ­dze Nie­skoń­czo­nych Mądro­ści jest napi­sa­ne, że wło­sy kobie­ty są jej naj­więk­szą dumą, źró­dłem pięk­na i kobie­co­ści”. Czy na pewno? 

Boha­ter­ka w ramach roz­wo­ju akcji powie­ści wyzwa­la się od tru­ją­cej księ­gi, w któ­rej są takie zapi­sy jak: “Bło­go­sła­wio­ne potul­ne i ule­głe, pokor­ne i praw­dzi­we cór­ki męż­czy­zny, albo­wiem one są bez ska­zy w obli­czu Nie­skoń­czo­ne­go Ojca”. To, co nam się wyda­je oczy­wi­stym ana­chro­ni­zmem, wciąż funk­cjo­nu­je (nie­mal w iden­tycz­nych sło­wach) jako nakaz dla kobiet np. w tra­dy­cyj­nej muzuł­mań­skiej rodzi­nie na pół­no­cy Kame­ru­nu.

Klatka pełna miękkich poduszek

Naj­faj­niej­szą meta­fo­rą w książ­ce jest dla mnie sce­na, w któ­rej boga­te dziew­czę­ta na rok przez Rytu­ałem Czy­sto­ści wysy­ła­ne są do spe­cjal­ne­go domu, w któ­rym miesz­ka­ją w kom­na­tach peł­nych mięk­kich podu­szek. Ma to chro­nić je przed zra­nie­niem, przed przed­wcze­snym poka­za­niem, kim napraw­dę są, przed nie­chcia­ny­mi przez męż­czyzn bliznami. 

Czy­li przed życiem:)

Deka się wyzwa­la, mozol­nie i w bólach. Czu­je radość, gdy np. zaczy­na bie­gać (cze­go zabra­nia­ła jej Księ­ga): “Czy tak wła­śnie czu­ją się pta­ki?”.

naznaczone zlotem

Mam do książ­ki dwa zastrze­że­nia. A raczej do pol­skie­go tłu­ma­cze­nia: o uży­cie słów wio­skaple­mię. Wio­ska to nie­po­trzeb­na egzo­ty­za­cja. Myśląc o Pci­miu, powie­dzie­li­by­śmy raczej: wieś. Co do ple­mie­nia, to też już odchodź­my od tego sło­wa, na rzecz np: gru­py etnicz­nej, spo­łecz­no­ści. Bo nie powie­dzie­li­by­śmy np. ple­mię sło­wiań­skie. Uży­wa­nie innych słów do opi­su rze­czy­wi­sto­ści dale­kiej geo­gra­ficz­nie, gdy do rze­czy­wi­sto­ści za przy­sło­wio­wą mie­dzą uży­li­by­śmy innych słów, to nale­cia­łość euro­po­cen­trycz­na, kolo­nial­na1.

Nami­na For­na, Nazna­czo­ne zło­tem, tł. Anna Dobrzań­ska, We Need Ya, Poznań, 2023

9/10 (w kate­go­rii young adult)

naznaczone złotem

1 “Ter­min ple­mię – kla­sycz­ne już i wręcz szkol­ne poję­cie wie­lu dys­cy­plin nauk histo­rycz­nych i spo­łecz­nych – nale­ży do naj­czę­ściej uży­wa­nych i zara­zem wzbu­dza­ją­cych naj­więk­sze kon­tro­wer­sje we współ­cze­snej antro­po­lo­gii. Podzie­lił on los wie­lu kla­sycz­nych kate­go­rii antro­po­lo­gicz­nych. Dla jed­nych ple­mię sta­ło się sło­wem klu­czem uży­wa­nym bez więk­szej reflek­sji przy wie­lu oka­zjach. Dla innych nato­miast to ter­min sztucz­ny, odle­gły od rze­czy­wi­sto­ści dostęp­nej empi­rycz­nie, zabar­wio­ny war­to­ściu­ją­co i czę­sto z powo­dów ide­olo­gicz­nych kwe­stio­no­wa­ny jako narzu­ca­ją­cy euro­pej­ską (kolo­nial­ną) per­spek­ty­wę poznaw­czą. Moż­na zgo­dzić się z tezą, iż antro­po­lo­gia, jako dys­cy­pli­na ukształ­to­wa­na w euro-ame­ry­kań­skim krę­gu kul­tu­ro­wym, ma tę szcze­gól­ną cechę, że kon­cen­tru­je swą uwa­gę na wyróż­ni­kach kul­tu­ro­wych, czę­sto skon­tra­sto­wa­nych i prze­ciw­sta­wia­nych euro­pej­skie­mu mode­lo­wi kul­tu­ry, na czymś, co zwy­kli­śmy nazy­wać egzo­ty­ką. Z jed­nej stro­ny uła­twia to nam typo­lo­gi­za­cję zja­wisk kul­tu­ro­wych i ich ana­li­zę porów­naw­czą, z dru­giej zaś zachę­ca do się­ga­nia po sło­wa klu­cze wła­śnie, uprasz­cza­ją­ce i try­wia­li­zu­ją­ce wiel­ce zło­żo­ną rze­czy­wi­stość kul­tu­ro­wą kra­jów poza­eu­ro­pej­skich.

W ten spo­sób for­my orga­ni­za­cji spo­łe­czeństw wła­ści­wych innym wymia­rom cza­su i prze­strze­ni niż współ­cze­sne antro­po­lo­gom spo­łe­czeń­stwa świa­ta zachod­nie­go bywa­ją naj­czę­ściej opi­sy­wa­ne za pomo­cą przy­da­nym im przez antro­po­lo­gów pojęć i defi­ni­cji. Z cza­sem ter­mi­ny te zaczy­na­ją żyć wła­snym życiem, naby­wa­ją zdol­ność do maso­we­go zasto­so­wa­nia, co dzie­je się nie­kie­dy ze szko­dą dla ich pre­cy­zyj­no­ści i czy­tel­no­ści. Do takich pojęć nale­ży też tytu­ło­wy ter­min ple­mię. Jak­że czę­sto sły­szy­my okre­śle­nia typu: ple­mio­na afry­kań­skie lub ame­ry­kań­skie, ple­mię Dogon bądź ple­mio­na Ban­tu, ewen­tu­al­nie ple­mio­na pra­sło­wiań­skie lub ple­mio­na zbie­rac­ko-łowiec­kie.
Przy­miot­ni­ki współ­two­rzą­ce takie uogól­nio­ne quasi-etno­ni­my loku­ją ich desy­gna­ty w okre­ślo­nej sfe­rze cza­su i prze­strze­ni, zawsze gdzieś w odle­głych kra­inach lub w odle­głych cza­sach. Nie spo­ty­ka­my się prze­cież z okre­śle­nia­mi typu: ple­mię pol­skie, ple­mię Chiń­czy­ków lub ple­mio­na robot­ni­cze. Nawet jeśli poja­wi się gdzieś okre­śle­nie ple­mio­na bry­tyj­skie, to czy­tel­nik umiej­sco­wi je auto­ma­tycz­nie w cza­sach antycz­nych, a na pew­no nie sko­ja­rzy go ze współ­cze­sny­mi miesz­kań­ca­mi Wiel­kiej Bry­ta­nii. Nale­ża­ło­by zasta­no­wić się, dla­cze­go tak się dzie­je. Czy jest tak, że ludzie z odle­głych kra­in lub odle­głych cza­sów róż­nią się od nas – ludzi współ­cze­snych – bądź odzna­cza­ją się spe­cy­ficz­ną for­mą orga­ni­za­cji spo­łecz­nej i poli­tycz­nej, odmien­nym sty­lem życia? A może odru­cho­wo deza­wu­uje­my desy­gnat ple­mie­nia, odma­wia­my spo­łecz­no­ściom ple­mien­nym rów­ne­go nam – dum­nym dzie­dzi­com cywi­li­za­cji euro­pej­skiej lub rów­nie wiel­kiej, roz­wi­nię­tej – jak chiń­ska – pra­wa uczest­nic­twa we wspól­no­cie ludz­kiej, wspól­no­cie naro­dów suwe­ren­nych, pra­wa takie­go, jakie przy­zna­je­my Pola­kom, Chiń­czy­kom lub Bry­tyj­czy­kom?” - pisze prof. Ryszard Vor­brich w opra­co­wa­niu wyda­nym przez Wydaw­nic­two Nauko­we UAM, “Ple­mien­na i post­ple­mien­na Afry­ka”, Poznań, 2012.

Podziel się:

Skoro nogi Cię tu przyniosły, to idź krok dalej i wesprzyj naszą pomoc Afryce :)

Facebook
Twitter
Wydrukuj
series-our-great-national-parks-netflix-serial

Frajda dla hipopotama, frajda dla widza

15% lądów na zie­mi i 8% oce­anów zosta­ło obję­tych ochro­ną. W więk­szo­ści sta­ło się to w ostat­nich deka­dach. Wyśmie­ni­ty serial Net­fli­xa prze­ko­nu­je, że par­ki naro­do­we ura­tu­ją świat. A przy­naj­mniej pomo­gą zacho­wać pięk­no natury.

film-sugar-man

Wciąż próbują utopić słońce

Cze­goś takie­go nie wymy­śli się nawet w naj­śmiel­szych snach – mówi cór­ka zagi­nio­ne­go muzy­ka. A widz razem z nią powta­rza: „to nie­wia­ry­god­ne!” – gdy nastę­pu­je kolej­ny nie­moż­li­wy zwrot akcji. A to wszyst­ko w fil­mie doku­men­tal­nym! Przy oka­zji peł­ne­go cie­pła i opty­mi­zmu doku­men­tu widz dosta­je też spo­rą por­cję wie­dzy o RPA w cza­sach apartheidu.

beast_of_no_nations

Byliśmy dziećmi

Nie mam mun­du­ru, bo jestem za mały – mówi Agu, dziec­ko-żoł­nierz, boha­ter książ­ki “Bestie zni­kąd”, bra­wu­ro­wo sfil­mo­wa­nej (do obej­rze­nia na Net­flix). „Wie­my tyle, że przed woj­ną byli­śmy dzieć­mi, a teraz nie jesteśmy”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *