Szukaj
Close this search box.
Blog Afrykański Kawałek Afryki

Kobiety powinny być wszędzie

6 sierpnia 2024

Mat­ka afry­kań­skie­go kina, żona jed­ne­go z ojców angol­skiej nie­pod­le­gło­ści, nakrę­ci­ła film o wal­ce z por­tu­gal­skim kolo­ni­za­to­rem. Dema­sku­ją­cy bru­tal­ność reżi­mu obraz został wpusz­czo­ny do kin dopie­ro po Rewo­lu­cji goździków.

Aktorzy-bojownicy

Jest rok 1961, sam począ­tek angol­skiej woj­ny o nie­pod­le­głość z por­tu­gal­ski­mi kolo­ni­za­to­ra­mi (1961-1974), któ­rą osta­tecz­nie kraj odzy­skał w roku 1975. Film opo­wia­da o praw­dzi­wych zda­rze­niach, któ­re spo­wo­do­wa­ły wybuch powstania.

Sarah Mak­do­ror posta­wi­ła na auten­tycz­ność. Mąż reży­ser­ki (Mario Pin­to de Andra­de) był jed­nym z przy­wód­ców angol­skie­go ruchu nie­pod­le­gło­ścio­we­go MPLA (Movi­men­to Popu­lar de Liber­ta­cao de Ango­la), zrze­sza­ją­ce­go nawet trzy milio­ny człon­ków. Z kolei wie­lu akto­rów to tak­że bojow­ni­cy o wyzwo­le­nie. Film powstał na pod­sta­wie książ­ki Jose Luan­di­no Vie­ira, któ­ry spę­dził 11 lat w wię­zie­niu za swo­ją wal­kę prze­ciw kolo­ni­za­to­ro­wi. Jest wyra­zi­stym sprze­ci­wem wobec skraj­nej bru­tal­no­ści kolo­ni­za­to­rów.

O czym jest film Sambizanga?

Domin­gos, zaan­ga­żo­wa­ny w roz­pro­wa­dza­nie anty­por­tu­gal­skich ulo­tek, jest robot­ni­kiem w Sam­bin­zan­ga, robot­ni­czej dziel­ni­cy Lusa­ki. Zosta­je aresz­to­wa­ny i tra­fia do wię­zie­nia, gdzie jest tor­tu­ro­wa­ny. Jego żona, Maria z ogrom­ną deter­mi­na­cją wyru­sza w pie­szą podróż, by dowie­dzieć się, gdzie jest jej mąż. Uję­cia wędrów­ki Marii, wypro­sto­wa­nej i z pod­nie­sio­ną gło­wą, nio­są­cej na ple­cach dziec­ko, pora­ża­ją pięk­nem – zło­te słoń­ce, nie­koń­czą­ce się pust­ko­wie, pusta dro­ga i muzy­ka z kobie­cym zaśpiewem.

I mimo że boha­te­rem fil­mu na pierw­szy rzut oka wyda­je się sam Domin­gos, któ­ry nie­złom­nie zata­ja nazwi­ska towa­rzy­szy w cza­sie okrut­nych prze­słu­chań (zna­mien­ne, że zanim bia­li ofi­ce­ro­wi poli­tycz­ni zaczy­na­ją go bić, naj­pierw spy­cha­ją go do pozy­cji na kola­nach), to wal­ka Marii jest głów­nym tema­tem filmu.

Kobiecym okiem

„Afry­kan­ki powin­ny być wszę­dzie – wie­le lat po nakrę­ce­niu fil­mu mówi­ła reży­ser­ka Sarah Mal­do­ror. – W kadrze, za kame­rą, w mon­ta­żow­ni”. Film jest pierw­szą  w Afry­ce peł­no­me­tra­żo­wą fabu­łą wyre­ży­se­ro­wa­ną przez kobie­tę (oraz pierw­szym fil­mem z kra­jów pod byłą oku­pa­cją Por­tu­ga­lii.) Reży­ser­ka (pół-Fran­cuz­ka, pół-Gwa­te­mal­ka, uro­dzo­na we Fran­cji, kształ­co­na w Moskwie, zaan­ga­żo­wa­na w pana­fry­kań­ski ruch wol­no­ścio­wy od 1950 r.) bywa nazy­wa­na mat­ką afry­kań­skiej kine­ma­to­gra­fii.

Bar­dzo widać w fil­mie jej kobie­cą per­spek­ty­wę. Poza wspo­mnia­ną wal­ką Marii wybi­tą na pierw­szy plan, zachwy­ca­ło mnie mnó­stwo obra­zów uchwy­co­nych „kobie­cym” okiem.

Czułość i solidarność

Domin­gos jest cie­pło spor­tre­to­wa­ny: cudow­nie i czu­le bawi się z dziec­kiem, kopie pił­kę z chło­pa­ka­mi, a sce­na, gdy cała rodzi­na leży w cha­cie jest wyjąt­ko­wo uni­wer­sal­na. Rodzi­ce na łóżku/macie, w środ­ku nie­mow­lę, a oni z zachwy­tem zapa­trze­ni w swo­je­go potom­ka… Bar­dzo dużo na ekra­nie jest też kobie­cej soli­dar­no­ści. Sąsiad­ki pocie­sza­ją i wspie­ra­ją Marię oraz przy­no­szą jej jedze­nie. Pięk­nie cel­ną sce­ną jest roz­mo­wa męż­czyzn, któ­rzy zwra­ca­ją uwa­gę zadu­fa­ne­mu i maczy­stow­skie­mu kole­dze (któ­ry wła­śnie obe­rwał od dziew­czy­ny w twarz za bez­czel­ność): „Dobrze ci tak, trak­tu­jesz kobie­ty jak idiotki”.

Afrykańskie nowe fale

Film ma wie­le cech nowo­fa­lo­wych: wspo­mnia­ni wcze­śniej natursz­czy­cy czy bar­dzo doku­men­tal­ny spo­sób fil­mo­wa­nia przy­pad­ko­wych obser­wa­to­rów wyda­rzeń. I podob­nie jak wie­le fil­mów fran­cu­skiej Nowej Fali pul­su­je mło­do­ścią, ener­gią i bun­tem. Nie wiem, czy to już moja nad­in­ter­pre­ta­cja nowo­fa­lo­we­go auten­ty­zmu, ale zwró­ci­łam uwa­gę na to, że pierw­szy chy­ba raz w kinie zoba­czy­łam mor­skie fale nie w kolo­rze błę­ki­tu lub sza­ro­ści, ale brud­ne, bru­nat­no-czer­wo­ne, mętne.

Film został świet­nie zre­kon­stru­owa­ny, a sam Mar­tin Scor­se­se uznał go za arcy­dzie­ło kinematografii.

Sam­bi­zan­ga, reż. Sarah Mal­do­ror, Ango­la, Fran­cja, 1972 (poka­zy­wa­ny i nagro­dzo­ny w Ber­li­nie w 1973, ale wpusz­czo­ny do kin dopie­ro po Rewo­lu­cji goź­dzi­ków w Por­tu­ga­lii w 1974 r.)

7/10

Obej­rza­ne w ramach festi­wa­lu MBank Nowe Horyzonty

Podziel się:

Skoro nogi Cię tu przyniosły, to idź krok dalej i wesprzyj naszą pomoc Afryce :)

Facebook
Twitter
Wydrukuj

Coś w nas wstąpiło

Przed­się­wzię­cie było kar­ko­łom­ne: w kil­ka tygo­dni napi­sać i skom­po­no­wać cha­ry­ta­tyw­ny prze­bój, zbie­ra­ją­cy pie­nią­dze na gło­du­ją­cą Etio­pię. A potem prze­ko­nać naj­więk­sze gwiaz­dy popu  i zgro­ma­dzić je w jed­nym miej­scu, by go nagra­ły. Bez komó­rek, maili, internetu. 

Rajd Dakar – Włochy

Sły­ną­cy z nie­bez­pie­czeństw rajd Paryż-Dakar to nic w porów­na­niu z opar­tym na praw­dzi­wych wyda­rze­niach fil­mie “Ja, kapi­tan” o dro­dze migran­tów z Sene­ga­lu do Włoch.

Nie jestem numerkiem

Doku­ment nagra­dza­nej w Ber­li­nie i Can­nes reży­ser­ki Mati Diop jest poetyc­kim zapi­sem zwro­tu przez Fran­cję pierw­szych 26 dzieł sztu­ki, zagra­bio­nych ponad sto lat temu z dzi­siej­sze­go Beninu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *