Szukaj
Close this search box.
Blog Afrykański Kawałek Afryki

Nie jestem numerkiem

7 sierpnia 2024

Doku­ment nagra­dza­nej w Ber­li­nie i Can­nes reży­ser­ki Mati Diop jest poetyc­kim zapi­sem zwro­tu przez Fran­cję pierw­szych 26 dzieł sztu­ki, zagra­bio­nych ponad sto lat temu z dzi­siej­sze­go Beninu.

Mati Diop na Ber­li­na­le, fot. Mar­tin Kraft/Wikimedia Commons

Gdy po raz pierw­szy w 2016 r. wła­dze Beni­nu zażą­da­ły do Fran­cji zwro­tu zagra­bio­nych dzieł sztu­ki, Paryż odmó­wił. Fran­cja argu­men­to­wa­ła, że jej dzie­dzic­two jest „nie­po­dziel­ne”. Rok póź­niej nowy pre­zy­dent Emma­nu­el Macron w cza­sie wizyt Bur­ki­na Faso zmie­nił ton fran­cu­skiej nar­ra­cji. W prze­mó­wie­niu do stu­den­tów uni­wer­sy­te­tu w Waga­du­gu, sto­li­cy tego kra­ju stwier­dził, że zabyt­ki, skra­dzio­ne przez impe­rial­ne woj­ska, nie mogą być jedy­nie poka­zy­wa­ne w Pary­żu, ale że muszą powró­cić do Afryki.

Wte­dy też padły jego słyn­ne sło­wa, że repre­zen­tu­je on to „poko­le­nie Fran­cu­zów, któ­re nie zamie­rza dyk­to­wać Afry­kań­czy­kom, jak mają żyć”.

Czy sie­dem lat póź­niej, gdy Fran­cja zwra­ca 26 obiek­tów z oko­ło 7000 znaj­du­ją­cych się w jej posia­da­niu, moż­na mówić o speł­nie­niu tej obietnicy?

Dając głos rzeźbie

O zwro­cie tych zabyt­ków trak­tu­je film Mati Diop. Mimo że to doku­ment, nie brak w nim ele­men­tów poetyc­kich, któ­rych reży­ser­ka uży­wa, by pod­kre­śla­jąc pod­mio­to­wość zabyt­ków, upo­mnieć się o pod­mio­to­wość byłej kolo­nii Fran­cji. Dając głos rzeź­bom, sym­bo­licz­nie upo­mi­na się o zakrzy­ki­wa­ny w Euro­pie głos ludów Afryki.

Czy zostanę rozpoznany?

“Nie jestem numer­kiem – roz­brzmie­wa spo­za kadru głos, gdy na ekra­nie widzi­my prze­pięk­ny posąg kró­la, ozna­czo­ny jako numer 26 przy pako­wa­niu w dro­dze z Pary­ża do beniń­skie­go Koto­nu. – Roz­brzmie­wa we mnie nieskończoność”.

Dalej, uży­wa­jąc tych samych środ­ków wyra­zu, reży­ser­ka pyta o toż­sa­mość afry­kań­skich imi­gran­tów w Euro­pie, do któ­rych sama nale­ży. Jej ojciec to sene­gal­ski muzyk, któ­ry wyje­chał do Euro­py w latach 70. ub. w.

Król daw­ne­go Daho­me­ju, ucie­le­śnio­ny w posą­gu, dra­ma­tycz­nie pyta: “Czy kie­dy wró­cę, zosta­nę roz­po­zna­ny? Czy sam roz­po­znam tych, któ­rych zobaczę?”.

Armia kobiet

Kró­le­stwo Daho­mej funk­cjo­no­wa­ło na tere­nie dzi­siej­sze­go Beni­nu od XVII do począt­ku XX wie­ku, kie­dy zosta­ło fran­cu­ską kolo­nią.  W cza­sach świet­no­ści mia­ło armię 12 tysię­cy kobiet. Było na tyle sil­ne, że w koń­ców­ce XIX wie­ku wygra­ło woj­nę z Fran­cją. Nie­ste­ty, ale w kolej­nej pró­bie już ule­gło. Od 1960 r. Benin jest niepodległy.

300 tysięcy widzów

Naj­więk­szą rado­ścią pod­czas sean­su było dla mnie oglą­da­nie zafa­scy­no­wa­nych twa­rzy ochro­nia­rzy i robot­ni­ków muzeum, któ­rzy przed otwar­ciem, w ciszy bez zwie­dza­ją­cych, podzi­wia­ją dzie­ła. Oraz tłu­my ludzi na uli­cach, wita­ją­cych prze­jeż­dża­ją­ce trans­port ze zbio­ra­mi. Przy­po­mi­na mi to rok 2006, gdy wyjaz­do­wą wysta­wę lokal­nych zabyt­ków, przy­wie­zio­nych z Pary­ża obej­rza­ło 300 tysię­cy osób!

Bola­ła mnie sce­na, gdy przy wno­sze­niu skrzy­ni do muzeum bia­ły koor­dy­na­tor nie nosił cię­ża­rów, ale pokle­py­wał czar­nych robot­ni­ków, gdy ci wno­si­li zbio­ry do beniń­skie­go muzeum. Tak, to dopie­ro począ­tek całe­go, znacz­nie szer­sze­go, procesu….

Czy to nie obelga?

Dru­gą poło­wę fil­mu Diop poświę­ci­ła gorą­cej deba­cie stu­den­tów uni­wer­sy­te­tu Abo­mey-Cala­vi. Z ust roz­e­mo­cjo­no­wa­nych stu­den­tów pada­ją róż­ne argumenty:

Czy nie jest obe­lgą zwrot tyl­ko 26 z 7000 dzieł?

– Czy nie jest tak­że obe­lgą, że Benin musiał pro­sić o zwrot?

– Czy dzie­ła na pew­no powin­ny się zna­leźć w muzeum, two­rze prze­cież kul­tu­ry euro­pej­skiej, sko­ro w zamie­rze­niu twór­ców były one przed­mio­ta­mi kultu?

– Czy ma sens budo­wać muzea, sko­ro wie­lu miesz­kań­ców kra­ju nie stać na trzy posił­ki dziennie?

– Jak dosto­so­wać angol­ską edu­ka­cję, żeby obej­mo­wa­ła wię­cej angol­skiej kultury?

Wszyst­kie te wypo­wie­dzi dają do myśle­nia. Nie­ste­ty, pro­wa­dzo­ne były (jak tam­tej­sza edu­ka­cja) po fran­cu­sku – w języ­ku kolonizatora.

Dys­ku­sja po fil­mie z udzia­łem reży­ser­ki, Saene­ma, fot. 4MAPS/
Cre­ati­ve Com­mons Attri­bu­tion-Sha­re Ali­ke 4.0

Czy to tylko fantazja?

Diop bie­rze udział w jak­że potrzeb­nej dys­ku­sji o poli­ty­ce histo­rycz­nej kra­jów Afry­ki. Jest gło­sem woła­ją­cym o ponow­ne dowar­to­ścio­wa­nie lokal­nych kul­tur, a przez to odzy­ski­wa­nie naro­do­wych toż­sa­mo­ści. O tym mówią stu­den­ci: nie mie­li­śmy poję­cia o tych zbio­rach w Pary­żu, nikt nas o tym nie uczył.

Sama reży­ser­ka nazy­wa swój film doku­men­tem-fan­ta­zją. Czy cho­dzi jej o to, że te postu­la­ty są nie­re­al­ne, czy – mam nadzie­ję – uży­ła tego sfor­mu­ło­wa­nia w odnie­sie­niu do poetyc­ko­ści swe­go dzieła?

Daho­mej, reż. Mati Diop, Fran­cja, Sene­gal, Benin, 2024

8/10

Obej­rza­ne w ramach festi­wa­lu MBank Nowe Horyzonty

Podziel się:

Skoro nogi Cię tu przyniosły, to idź krok dalej i wesprzyj naszą pomoc Afryce :)

Facebook
Twitter
Wydrukuj

Rajd Dakar – Włochy

Sły­ną­cy z nie­bez­pie­czeństw rajd Paryż-Dakar to nic w porów­na­niu z opar­tym na praw­dzi­wych wyda­rze­niach fil­mie “Ja, kapi­tan” o dro­dze migran­tów z Sene­ga­lu do Włoch.

Kobiety powinny być wszędzie

Mat­ka afry­kań­skie­go kina, żona jed­ne­go z ojców angol­skiej nie­pod­le­gło­ści, nakrę­ci­ła film o wal­ce z por­tu­gal­skim kolo­ni­za­to­rem. Dema­sku­ją­cy bru­tal­ność reżi­mu obraz został wpusz­czo­ny do kin dopie­ro po Rewo­lu­cji goździków.

jak zostałam perliczka Rungano Nyoni

Wieczna zabawa, odwieczna krzywda

Gdzieś w Zambii, nocą, na środ­ku dro­gi leży trup. Gdy pięk­na dziew­czy­na wysia­da z auta, dostrze­ga, że tru­pem jest jest wujek. Mógł­by to być thril­ler, mogła­by to być kome­dia, ale nie. Jest o przej­mu­ją­cy spo­łecz­ny dra­mat o obrzy­dli­wej ciszy, któ­ra zapa­da nad krzyw­dą kobiet.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *