Odebrano im wszystko – poza odwagą. Assiatou była jedną z dziesiątek dziewczyn/dziewczynek uprowadzonych przez Boko Haram. Miała wtedy 14 lat.
Przemoc, gwałty, materiały wybuchowe w domu, indoktrynacja – Assiatou w niewoli w sekcie przeszła przez to wszystko. Jedyna myśl, jaka ją trzymała przy życiu, to myśl o ucieczce. „Przed drzwiami domu zobaczyłam, jak odcina głowę mężczyźnie, recytując Koran, a potem pali zwłoki” – opowiada o mężczyźnie, któremu została „poślubiona”. – „Jeszcze nigdy nie pałałam taką nienawiścią do innego człowieka. I nigdy nikogo tak bardzo się nie bałam”.
A jednak Assiatou przezwyciężyła ten strach i sprzeciwiła się. Uciekła. Wraz z trzema innymi dziewczynami oraz niemowlęciem (dzieckiem jednej z nich) przedarły się przez jezioro Czad do innego państwa, w którym były bezpieczne.
Muszę stać się intelektualistką
Po odzyskaniu wolności wiele miesięcy żyła zamknięta w traumie, prawie się nie odzywała. Dzięki pomocy ONZ otrzymała pomoc psychologiczną. I co niezwykłe: zaczęła szukać ocalenia we własnym intelekcie. Dziewczyna ma jasny program: „Muszę stać się intelektualistką”.
Assiatou poszła do szkoły: „Szkoła jest dla mnie priorytetem. Skupiam się na niej, by kiedyś stać się dorosłą, wykształconą osobą. Wtedy będę mogła powstrzymać innych od przeistaczania się w żołnierzy Boko Haram. Będę umiała znaleźć rozsądne słowa, które uwrażliwią ich na bestialstwo posługujące się religią i oszukujące ludzi. (…) Czasami przyłapuję się nawet na śmiechu i żartach. Jak dawniej”.
Od psychologów usłyszała: „Pisz i krzycz!”
„Piszę więc i krzyczę, żeby wyrzucić z siebie gniew, oburzenie, wściekłość. (…) Piszę i kieruje mną wewnętrzna mądrość. Piszę i nagle nabieram pewności, że jutro wszystko będzie dobrze”.
Wadą książki jest niewiarygodny język, który w usta nigeryjskiej nastolatki włożyła francuska dziennikarka, spisująca historię. Trudno uwierzyć, że dziewczynka pisze o „kosmopolitycznej ludności” czy „radosnej kakofonii” ludów, religii, zwierząt na targu w swoim rodzinnym mieście.
Jaka musi być dziewczynka?
Wiele w książce jest napisane o sytuacji kobiet w Nigerii – np. to, że w regionie dziewczęta są bardzo wcześnie wydawane za mąż (po pierwszej menstruacji), bo rodzice zrobią wszystko, by uchronić się przed hańbą pozamałżeńskiego dziecka w rodzinie.
Fragment o różnicach w wychowaniu dziewcząt i chłopców spokojnie mógłby się odnosić do wielu rodzin w Europie: „Brat i ja byliśmy wychowywani inaczej. Mama zabraniała mi, jak to nazywała, brutalnych zabaw. Toteż bawiłam się przed domem, z koleżankami, piaskiem, który moczyłyśmy, żeby budować domki z meblami , łóżkiem i stołem… Mama powtarzała, że dziewczynka musi być spokojna, łagodna, delikatna. Kontrolowano, dokąd chodzę. Mojemu bratu, chociaż był znacznie młodszy, dawano pełną swobodę. To chłopiec – ucinała mama, kiedy nie znajdowała dla tego racjonalnego uzasadnienia”.
Assiatou, Mina Kaci, Uprowadzona przez Boko Haram
Prószynski i spółka, Warszawa 2018
4/10