„Niektórzy uważają, iż nie potrafimy rządzić się sami, bo kilka razy próbowaliśmy i zawiedliśmy, jakby tym, którzy potrafią, udało się to za pierwszym razem” – brzmi jak opinia dojrzałego politologa? Otóż nie, to zdanie z debiutanckiej (!) powieści nigeryjskiej pisarki.
Piszę o „Fioletowym hibiskusie” w dziale „książki o Afryce”, a to akurat jedna z tych książek, dla których Afryka jest tylko pretekstem. Ta historia mogłaby mieć miejsce wszędzie. Szanowany obywatel, dobry chrześcijanin i nobliwy członek swej społeczności w domu jest tyranem i katem dla rodziny. „Wszystko zaczęło się psuć od chwili, gdy mój brat, Jaja, nie przystąpił do komunii i Tata rzucił w niego ciężkim mszałem, tłukąc figurynki na etażerce” – brzmi pierwsze zdanie powieści.
Żeby mnie przytulił
Kambili ma 15 lat i wraz z bratem żyją w Nigerii, w luksusie, z zastraszoną mamą i przemocowym ojcem. Brat się jawnie buntuje. „Bunt Jaja był jak eksperymentalny hibiskus cioci: wyjątkowy i pachnący nutką wolności”. Kambili musi do niego dorosnąć. Musi znaleźć w sobie nieprawdopodobną siłę, by w ogóle dostrzec, jak jednocześnie rządzą nią i miłość, i nienawiść do własnego ojca: „Chciałam, żeby był ze mnie dumny. Pragnęłam, żeby położył rękę na mojej głowie i powiedział, że wypełniam Boży zamysł. Żeby mocno mnie objął, przytulił i powiedział, że od tego, kto dużo dostaje, dużo się wymaga”.
Dlaczego ulegacie grzechowi?
„Powoli rozpiął pas, taki gruby, z kilku warstw brązowej skóry, z gładką skórzaną klamrą. Najpierw uderzył Jaja w bark. Gdy uderzył ponownie, Mama podniosła rękę i trafił ją w ramię. Ja dostałam w plecy. Skórzany pas ze świstem przecinał powietrze, a my nie odsunęliśmy się dalej niż na dwa kroki. Wreszcie pas znieruchomiał i tata spuścił głowę. Skurczyła mu się twarz, opadły powieki.
– Dlaczego ulegacie grzechowi? – spytał. – Dlaczego tak go lubicie?”.
Rodzina szuka siły, by się odsunąć, a w tym czasie Nigeria przeżywa zamach stanu i brutalną zwieruchę polityczną.
Wstrząsająca książka.
Była zupełnie inna niż ja
W czasie wykładu mistrzowskiego w trakcie krakowskiego Festiwalu Conrada Adichie opowiadała o swoim dziecięcym zafascynowaniu wiarą i tym, że wiara powoduje czyny. Mówiła, że „Fioletowy hibiskus” jest właśnie o tym pragnieniu. Wspominała, że jako dziecko pytała o wiarę rodziców czy księdza w konfesjonale, ale już jako nastolatka pytała inaczej. Pytała, bo chciała zrozumieć.
O swojej bohaterce pisarka z Nigerii mówi: „Ta nastolatka była zupełnie inna niż ja w jej wieku, ale bardzo chciałam ją poznać”.
Polecam czytać razem z inną przepiękną książka o dorastaniu w Nigerii - „Rybacy” Chigozie Obioma.
Chimamanda Ngozi Adichie, Fioletowy hibiskus, tł. Jan Kraśko, Amber, 2004
Nagroda: Women’s Prize for Fiction; wiele nominacji, w tym do nagrody Bookera
8/10
Wykład mistrzowski nigeryjskiej pisarki w czasie festiwalu Conrada można zobaczyć tutaj:
https://www.facebook.com/ConradFestival/videos/660013401239758/
2 odpowiedzi
W opowiedzianej przez Chimamandę Ngozi Adichie historii najbardziej przerażająca jest jej uniwersalność. Niestety, ale tego typu “katotaci” żyją pod każdą szerokością geograficzną.
Dokładnie tak. A Adichie serwuje nam tak uniwersalną opowieść jako swój debiut:) Niesamowita kobieta:)