Szukaj
Close this search box.
Blog Afrykański Kawałek Afryki

Żeby mieć kogoś, kto by mnie szukał

8 września 2023

Do pew­ne­go momen­tu wszyst­ko szło gład­ko, do pew­ne­go momen­tu Yeji­de z Nige­rii mogła być Mary czy Kasią z dowol­ne­go zachod­nie­go kra­ju. Stu­dia, wła­sny nie­wiel­ki biz­nes, pra­ca, dom wynaj­mo­wa­ny (i opła­ca­ny po poło­wie) z uko­cha­nym mężem. Wszyst­ko to runie, gdy mło­da mał­żon­ka nie będzie mogła zajść w ciążę.

Wte­dy jej ambi­cje i doko­na­nia prze­sta­ją się liczyć. Tak jak­by były jedy­nie atra­pą, przy­kry­wa­ją­cą real­ną sytu­ację kobiet w patriar­chal­nej spo­łecz­no­ści. Albo zabaw­ką, któ­rą rodzi­na pozwa­la się bawić dziec­ku, by było grzeczne.

Uklękłam, by ich powitać

Gdy Yeji­de po dwóch latach mał­żeń­stwa wciąż nie jest w cią­ży, rodzi­na prze­sta­je ją trak­to­wać jak isto­tę ludz­ką. Za jej ple­ca­mi podej­mu­ją waż­ne decy­zje o przy­szło­ści mło­dej kobie­ty. Mię­dzy inny­mi tą, że jej mąż będzie miał teraz dru­gą, młod­szą żonę. Ta na pew­no uro­dzi mu dziecko!

Pierw­szy szok czy­tel­nik prze­ży­wa już na samym począt­ku książ­ki, gdy czy­ta o klę­ka­niu dziew­czy­ny przed człon­ka­mi rodzi­ny („Uśmiech­nę­łam się sze­ro­ko i uklę­kłam, by ich powi­tać”). Potem przy­cho­dzą kolej­ne nie­wy­obra­żal­ne sceny. 

Dziedziczna trauma

I choć spraw­ca­mi fizycz­nej prze­mo­cy są męż­czyź­ni, to prze­kaź­ni­ka­mi trau­my z poko­le­nia na poko­le­nie są kobie­ty. Tak jak w wie­lu przy­pad­kach, gdy to kobie­ty doko­nu­ją na dziew­czyn­kach obrze­za­nia. Podob­nie jest i w tej opo­wie­ści. Matro­ny prze­ka­zu­jąc krzyw­dę dalej – jak­by uwa­ża­ły, że powin­ny bro­nić jej sen­sow­no­ści. Gdy­by prze­sta­ły ją powta­rzać, zoba­czy­ły­by, jak same zosta­ły skrzyw­dzo­ne. A ta praw­da przy­nio­sła­by zbyt duży ból. Więc powie­la­ją to, co same dosta­ły od matek, a te z kolei od swo­ich matek.

Matka albo nikt

Żony ojca Yeji­de czy mat­ka jej męża – one wszyst­kie mają wła­dzę, bo są mat­ka­mi. To źró­dło ich siły – macie­rzyń­stwo. I nie zawa­ha­ją się tej wła­dzy użyć, by po tru­pach iść do celu: by zabrać Yeji­de życie, jej poczu­cie war­to­ści, pew­ność sie­bie. Ma być tym, kim one są – mat­ka­mi. A gdy nie jest – jest nikim.

Yeji­de mówi do męża: „Przed ślu­bem nauczy­łam się tego ori­ki. Two­ja mat­ka uczy­ła mnie go wers po wer­sie, a ja gor­li­wie zapa­mię­ty­wa­łam. Powie­dzia­ła, żebym budzi­ła cię co rano, wyśpie­wu­jąc na klęcz­kach pochwa­łę two­je­go rodu”.

O bra­cie męża mówi z kolei tak: „Prze­by­wa­nie z nim bar­dzo mnie męczy­ło; musia­łam śmiać się z rze­czy, któ­re wca­le nie były zabaw­ne, i zga­dy­wać, kie­dy powin­nam to robić, bo te jego żar­ty nie mia­ły zauwa­żal­nych puent”.

Pozory wolności i równości

Gorz­ka to opo­wieść. Wła­śnie chy­ba przez te pozo­ry wol­no­ści i rów­no­ści. Widzi­my miej­skie życie, wykształ­co­ną, odno­szą­cą swo­je suk­ce­sy mło­dą kobie­tę. To nie jest głę­bo­ka pro­win­cja, to nie jest nie­pi­śmien­na spo­łecz­ność. Opo­wieść poka­zu­je, jak chwiej­na i złud­na jest ta względ­na nor­mal­ność i sta­bil­ność sytu­acji kobiet. Smy­czy niby nie widać, ale jest krót­ka – wystar­czy zejść z utar­te­go toru, nie mieć dziec­ka i kobie­cie zosta­je ode­bra­ne dosłow­nie wszystko.

Yeji­de jest sie­ro­tą, jej mat­ka zmar­ła w cza­sie poro­du. Ojciec miał wie­le żon, któ­re nauczy­ły się być spraw­ny­mi poli­tycz­ka­mi i ugry­wa­ły dla sie­bie oraz swo­ich dzie­ci jego uwa­gę, miłość, pie­nią­dze. Yeji­de nie umia­ła o to wal­czyć. Dla­te­go po latach przy­zna­je: „Dziś mówię, że to dla­te­go nagi­na­łam się i zno­si­łam kolej­ne upo­ko­rze­nia – żeby mieć kogoś, kto by mnie szu­kał, gdy­bym znik­nę­ła”.

Poza Nige­rią spor­tre­to­wa­ną od tyl­ne­go podwór­ka, z jej patriar­cha­tem, sek­si­zmem, men­tal­no­ścią ple­mien­ną („Trzy lata upie­ra­li się, że nie wyda­dzą swo­jej jedy­nej cór­ki za kogoś, kto nie jest Joru­bą”) Ayọ̀bámi Adébáyọ̀ por­tre­tu­je też swój kraj od fron­tu. Poka­zu­je kawa­łek wiel­kiej histo­rii lat 1980’, z maso­wy­mi pro­te­sta­mi stu­den­tów wal­czą­cych o lep­szą przy­szłość. Mąż Yeji­de wspo­mi­na: „Nasz pro­test był czy­sty. Napę­dza­ły go buzu­ją­cy w naszych żyłach zbio­ro­wy gniew i nie­wy­po­wie­dzia­na pew­ność, że jeśli dotrze­my pod pałac i będzie­my krzy­czeć wystar­cza­ją­co gło­śno, to ktoś zwró­ci na nas uwagę”.

Oby książ­ka nige­ryj­skiej pisar­ki sta­ła się takim krzykiem.

Kolej­na książ­ka Ayọ̀bámi Adébáyọ̀, pt. A Spell of Good Things, jest nomi­no­wa­na do nagro­dy Booke­ra 2023. Może to spra­wi, że jej krzyk o spra­wę kobiet sta­nie się wystar­cza­ją­co głośny.

Ayọ̀bámi Adébáyọ̀, Zostań ze mną, Mar­gi­ne­sy, War­sza­wa, 2019

7/10

Podziel się:

Skoro nogi Cię tu przyniosły, to idź krok dalej i wesprzyj naszą pomoc Afryce :)

Facebook
Twitter
Wydrukuj
Soledad Romero Mariño, Raquel Martin, Afryka

Przebogaty biedny kontynent

Czy na 48 stro­nach książ­ki dla dzie­ci da się przed­sta­wić kon­ty­nent, skła­da­ją­cy się z 55 kra­jów? To prze­cież mniej niż stro­na na jeden kraj! 

konrad-piskala-sudan

To Bóg nalewa tu wodę

Piska­ła nie jest pro­ro­kiem, ale jest bystrym obser­wa­to­rem. Prze­wi­dział to, co (kil­ka lat po wyda­niu jego książ­ki) dzie­je się teraz w Suda­nie: “W Afry­ce woj­ny się nie koń­czą, one przy­ga­sa­ją, tlą się, aby nagle ogar­nąć pół kra­ju albo kraj sąsied­ni czy nawet tery­to­rium kil­ku państw. To dal­szy ciąg tej samej peł­za­ją­cej wojny”.

alain_mabanckou_papryczka

Czerń była przekleństwem

Książ­ka kon­gij­skie­go auto­ra to gorz­ka far­sa, nie­śmiesz­na gro­te­ska. Awan­tur­ni­cza histo­ria chło­pa­ka z sie­ro­ciń­ca poka­zu­je, że od prze­gra­ne­go u pro­gu życia losu nie ma ucieczki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *