Czasami trzymamy w ręku ludzkie życie i nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele od nas zależy.
Jakby ktoś Wam powiedział, że w podróży, w którą wyruszacie jest 1% ryzyka, że zginiecie, pojechalibyście? Każdy ma pewnie swoją odpowiedź. A gdyby to ryzyko wynosiło 60%?
W Kamerunie, gdy mama jest chora na HIV/AIDS i nowo narodzone dziecko karmi swoim mlekiem, szansa na to, że dziecko będzie chore, to 60%. Gdy karmi je mlekiem z puszki – 1 %. Rozwiązanie wydaje się banalne. Ale nie jest, bo w wielu krajach Afryki puszka mleka zastępczego kosztuje tyle, co u nas, a zarobki tamtejsze są wiele, wiele razy mniejsze. Czasem puszka mleka to jedna czwarta miesięcznej pensji.
Już kilka lat współpracujemy z przychodnią w Essengu w Kamerunie, która opiekuje się m.in. chorymi na HIV/AIDS. Siostry od Aniołów (tak się nazywa to zgromadzenie. Nie po „dzisiejszemu”, ale jak się zastanowić, to… fajnie) leczą, dożywiają dzieci mlekiem zastępczym, robią badania i profilaktykę (także w terenie, bo jeżdżą po wsiach). Aby dalej to robiły, przychodnia potrzebowała remontu. I to jest jeden z naszych ostatnio zakończonych projektów, (na który zbieraliśmy środki. Konkretnie 104 tysiące środków 🙂
Patrzcie się na Amelię. Ma 9 miesięcy. Na zdjęciu jest z mamą, która jest seropozytywna i od kilku lat jest pod kontrolą przychodni w Essengu. Pierwsze badania Amelki wyszły dobrze. By móc całkiem odetchnąć z ulgą, że jest zdrowa i wirus nie przeszedł z organizmu mamy do jej organizmu, trzeba jeszcze paru miesięcy. Gdy będzie zdrowia w wieku 1,5 roku, będzie pewność. Ale siostry mówią, że jest dobrze. Poza wynikami badań na obecność wirusa ważny jest ogólny rozwój dziecka. A w przypadku Amelki widać, że jest ok 🙂
Edit: początek roku 2021 przyniósł świetne nowiny: Amelka jest na sto procent zdrowa. Rośnie i wygląda już tak: