Dokument nagradzanej w Berlinie i Cannes reżyserki Mati Diop jest poetyckim zapisem zwrotu przez Francję pierwszych 26 dzieł sztuki, zagrabionych ponad sto lat temu z dzisiejszego Beninu.
Gdy po raz pierwszy w 2016 r. władze Beninu zażądały do Francji zwrotu zagrabionych dzieł sztuki, Paryż odmówił. Francja argumentowała, że jej dziedzictwo jest „niepodzielne”. Rok później nowy prezydent Emmanuel Macron w czasie wizyt Burkina Faso zmienił ton francuskiej narracji. W przemówieniu do studentów uniwersytetu w Wagadugu, stolicy tego kraju stwierdził, że zabytki, skradzione przez imperialne wojska, nie mogą być jedynie pokazywane w Paryżu, ale że muszą powrócić do Afryki.
Wtedy też padły jego słynne słowa, że reprezentuje on to „pokolenie Francuzów, które nie zamierza dyktować Afrykańczykom, jak mają żyć”.
Czy siedem lat później, gdy Francja zwraca 26 obiektów z około 7000 znajdujących się w jej posiadaniu, można mówić o spełnieniu tej obietnicy?
Dając głos rzeźbie
O zwrocie tych zabytków traktuje film Mati Diop. Mimo że to dokument, nie brak w nim elementów poetyckich, których reżyserka używa, by podkreślając podmiotowość zabytków, upomnieć się o podmiotowość byłej kolonii Francji. Dając głos rzeźbom, symbolicznie upomina się o zakrzykiwany w Europie głos ludów Afryki.
Czy zostanę rozpoznany?
“Nie jestem numerkiem – rozbrzmiewa spoza kadru głos, gdy na ekranie widzimy przepiękny posąg króla, oznaczony jako numer 26 przy pakowaniu w drodze z Paryża do benińskiego Kotonu. – Rozbrzmiewa we mnie nieskończoność”.
Dalej, używając tych samych środków wyrazu, reżyserka pyta o tożsamość afrykańskich imigrantów w Europie, do których sama należy. Jej ojciec to senegalski muzyk, który wyjechał do Europy w latach 70. ub. w.
Król dawnego Dahomeju, ucieleśniony w posągu, dramatycznie pyta: “Czy kiedy wrócę, zostanę rozpoznany? Czy sam rozpoznam tych, których zobaczę?”.
Armia kobiet
Królestwo Dahomej funkcjonowało na terenie dzisiejszego Beninu od XVII do początku XX wieku, kiedy zostało francuską kolonią. W czasach świetności miało armię 12 tysięcy kobiet. Było na tyle silne, że w końcówce XIX wieku wygrało wojnę z Francją. Niestety, ale w kolejnej próbie już uległo. Od 1960 r. Benin jest niepodległy.
300 tysięcy widzów
Największą radością podczas seansu było dla mnie oglądanie zafascynowanych twarzy ochroniarzy i robotników muzeum, którzy przed otwarciem, w ciszy bez zwiedzających, podziwiają dzieła. Oraz tłumy ludzi na ulicach, witających przejeżdżające transport ze zbiorami. Przypomina mi to rok 2006, gdy wyjazdową wystawę lokalnych zabytków, przywiezionych z Paryża obejrzało 300 tysięcy osób!
Bolała mnie scena, gdy przy wnoszeniu skrzyni do muzeum biały koordynator nie nosił ciężarów, ale poklepywał czarnych robotników, gdy ci wnosili zbiory do benińskiego muzeum. Tak, to dopiero początek całego, znacznie szerszego, procesu….
Czy to nie obelga?
Drugą połowę filmu Diop poświęciła gorącej debacie studentów uniwersytetu Abomey-Calavi. Z ust rozemocjonowanych studentów padają różne argumenty:
– Czy nie jest obelgą zwrot tylko 26 z 7000 dzieł?
– Czy nie jest także obelgą, że Benin musiał prosić o zwrot?
– Czy dzieła na pewno powinny się znaleźć w muzeum, tworze przecież kultury europejskiej, skoro w zamierzeniu twórców były one przedmiotami kultu?
– Czy ma sens budować muzea, skoro wielu mieszkańców kraju nie stać na trzy posiłki dziennie?
– Jak dostosować benińską edukację, żeby obejmowała więcej lokalnej kultury?
Wszystkie te wypowiedzi dają do myślenia. Niestety, prowadzone były (jak tamtejsza edukacja) po francusku – w języku kolonizatora.
Czy to tylko fantazja?
Diop bierze udział w jakże potrzebnej dyskusji o polityce historycznej krajów Afryki. Jest głosem wołającym o ponowne dowartościowanie lokalnych kultur, a przez to odzyskiwanie narodowych tożsamości. O tym mówią studenci: nie mieliśmy pojęcia o tych zbiorach w Paryżu, nikt nas o tym nie uczył.
Sama reżyserka nazywa swój film dokumentem-fantazją. Czy chodzi jej o to, że te postulaty są nierealne, czy – mam nadzieję – użyła tego sformułowania w odniesieniu do poetyckości swego dzieła?
Dahomej, reż. Mati Diop, Francja, Senegal, Benin, 2024
8/10
Obejrzane w ramach festiwalu MBank Nowe Horyzonty
Czy te dylematy w naszym kraju są czysto akademickie? W Muzeum Etnograficznym w Krakowie znajdują się obiekty pozyskane (jak?) w czasie pierwszej polskiej wyprawy do Kamerunu (kierowanej przez Rogozińskiego, koniec XIX w.)
W czasach komunistycznych polscy specjaliści pozyskali wiele bezcennych obiektów z Egiptu, gdzie zostali poproszeni o zabezpieczenie ogromu artefaktów w czasie budowy tamy. Była to oficjalna umowa między krajami dotycząca połowy tamtejszych artefaktów.