Blog Afrykański Kawałek Afryki

Maroko jako okupant

21 marca 2025

Zaczy­na się nie­win­nie. W pro­win­cjach połu­dnio­wych, jak nazy­wa­ją Saha­rę Zachod­nią, jest wię­cej niż gdzie indziej poli­cji. Widać „zabez­pie­czo­ne siat­ka­mi więź­niar­ki z dziw­nie pokie­re­szo­wa­ną karo­se­rią. Mun­du­ro­wi nagle, jak­by w popło­chu, prze­kie­ro­wu­ją ruch na inną ulicę”.

Najdłuższe pole minowe

Repor­ter­ka pisze o ostat­niej kolo­nii w Afry­ce, jaką jest Saha­ra Zachod­nia, o tym, jak na Saha­rze - na jej prze­kleń­stwo - odkry­to boga­te zbo­ża fos­fo­ra­nów i zbu­do­wa­no tam naj­dłuż­szy na świe­cie taśmo­ciąg, a nie­dłu­go potem naj­dłuż­sze pole mino­we, o wyro­ku Mię­dzy­na­ro­do­we­go Try­bu­na­łu Spra­wie­dli­wo­ści, któ­ry przy­zna­je pra­wo Saha­ryj­czy­kom do samo­sta­no­wie­nia, o  misji ONZ do prze­pro­wa­dze­nia refe­ren­dum, któ­re się nigdy nie wyda­rzy­ło, o obo­zach dla uchodź­ców, w któ­rych miesz­ka nie­mal 200 tysię­cy ludzi i o pacy­fi­ka­cji takie­go obozu.

Czy­tel­nik zaczy­na rozu­mieć gro­zę oku­pa­cji Saha­ry przez Maro­ko. Repor­ter­ka w cza­sie swej pierw­szej podró­ży jest świad­kiem pobi­cia pro­te­stu­ją­cych. Atmos­fe­ra gęstnieje.

Akt dobroczynności

Wte­dy Lena Kha­lid daje nam naj­cie­kaw­szy opis życia na pusty­ni, jaki kie­dy­kol­wiek czy­ta­łam. Bo Sah­ra­wi to „ktoś z pusty­ni”. Ich koczow­ni­czy tryb życia jest fascy­nu­ją­cy. Ich prze­trwa­nie zale­ży od wiel­błą­dów oraz ich tłu­ste­go mle­ka, któ­re nie jest łatwe do doje­nia, bo wiel­błą­dzi­ce „potra­fią kon­tro­lo­wać, czy będą dawa­ły mle­ko, i jeśli jest taka wola, mogą go odmó­wić nawet swo­im dzie­ciom”. Dru­gim źró­dłem prze­trwa­nia na pusty­ni są stud­nie. „Stud­nie zawsze uda­ło się zna­leźć, ale nie­kie­dy szło się do niej kil­ka dni. Uję­cia zazwy­czaj nale­ża­ły do kon­kret­nych rodzin lub ple­mion, lecz mogli korzy­stać z nich wszy­scy - zapew­nie­nie innym wody to dla Sah­ra­wi naj­lep­sza sada­qa, akt dobro­czyn­no­ści, za któ­ry cze­ka nagro­da w raju”. 

Status rozwódki mile widziany

Pozna­je­my kolej­ne sło­wa Sahrawi:

- tisz­wasz, czy­li przy­jem­no­ści pły­ną­ca ze wspominania;

- leblo­uh, czy­li przy­mu­so­we dokar­mia­nie, któ­re ma spra­wić, że kobie­ta sta­je się atrak­cyj­na i wypeł­ni swój życio­wy los - wyj­dzie za mąż. A może nawet się roz­wie­dzie, bo sta­tus roz­wód­ki też jest w spo­łe­czeń­stwie mile widzia­ny. Z każ­dym kolej­nym mał­żeń­stwem sta­tus Saha­ryj­ki rośnie. „Mat­ka wpro­wa­dzi­ła pro­ste zasa­dy: miska z mle­kiem zawsze musia­ła być peł­na, a przy­po­mi­na­ją­cej cho­chlę łyż­ki nie wol­no było Azi­zie odło­żyć. Budzi­ła się i zasy­pia­ła, trzy­ma­jąc ją w ręku. Mia­ła wypi­jać dwa­dzie­ścia litrów dzien­nie”.

Prze­moc ze stro­ny matek, prze­moc ze stro­ny męż­czyzn, pobie­ra­ją­cych za żony czter­na­sto­lat­ki i kon­su­mu­ją­cych takie mał­żeń­stwa to los Saha­ry­jek. Książ­ka z każ­dym kolej­nym roz­dzia­łem - por­tre­tem kolej­nej z kobiet robi się coraz bar­dziej przerażająca.

lena khalid corki chmur

Ale naj­gor­sze ma dopie­ro nadejść: gdy Lena Kha­lid zaczy­na rela­cjo­no­wać życie saha­ryj­skich opo­zy­cjo­ni­stek. Aresz­to­wa­nie, wię­zie­nie, tor­tu­ry, gwał­ty. Autor­ka słu­cha­jąc tych histo­rii sama musia­ła się leczyć na zespół PTSD. Więź­niar­ki spę­dza­ją­ce cały czas z zasło­nię­ty­mi ocza­mi przy­po­mi­na­ją inną wstrzą­sa­ją­cą książ­kę o prze­śla­do­wa­niach poli­tycz­nych w Maro­ku. To nie­ist­nie­ją­ce ośle­pia­ją­ce świa­tło, w któ­rym więź­nio­wie spę­dza­li całe lata bez świa­tła słońca.

lena khalid corki chmur

„Był 9 maja 2007 roku” - prze­śla­do­wa­nia i tor­tu­ry nie doty­czą odle­głej prze­szło­ści. Nie dzie­ją się też gdzieś w głę­bi odda­lo­nej od tury­stycz­nych miejsc Saha­ry Zachod­niej. Dzie­ją się one współ­cze­śnie, w Mar­ra­ke­szu. Koło naj­bar­dziej uczęsz­cza­ne­go pla­cu „Dża­mi-al-Fama, miej­sca zakli­na­czy węży, arty­stek wyko­nu­ją­cych mister­ne wzo­ry hen­ną, wró­żek i tan­ce­rzy. (…) Plac tęt­nił życiem - ale tuż obok, na poste­run­ku poli­cji, inne życia doga­sa­ły”. Kolej­ne wyda­rze­nia opi­sy­wa­ne przez autor­kę dzie­ją się już cał­kiem współ­cze­śnie - w naszych latach dwu­dzie­stych. A ich okru­cień­stwo przy­po­mi­na histo­rycz­ne zapi­sy z naj­ciem­niej­szych okre­sów. Wstrzą­sa­ją­cą książ­kę napi­sa­ła Lena Kha­lid. Co wię­cej: napi­sa­ła ją dosko­na­le.

Żyją pełną piersią

Kobie­ty spor­tre­to­wa­ła soczy­ście, nie wpa­da­jąc ani w egzal­ta­cję, ani w egzo­ty­za­cję. Te kobie­ty poszu­ku­ją swo­je­go miej­sca w życiu, kłó­cą się z tra­dy­cja­mi swo­ich spo­łe­czeństw i ich bro­nią, kocha­ją zawie­ra­jąc mał­żeń­stwa i się roz­wo­dząc, żyją peł­ną pier­sią w obo­zach dla uchodź­ców i cier­piąc prze­śla­do­wa­nia za swo­je poglądy.

lena khalid corki chmur

Lena Kha­lid, Córki chmur. O kobie­tach z Saha­ry Zachod­niej, Wydaw­nic­two Poznań­skie, Poznań, 2025

8/10

Podziel się:

Skoro nogi Cię tu przyniosły, to idź krok dalej i wesprzyj naszą pomoc Afryce :)

Facebook
Twitter
Wydrukuj
feminizm dekolonialny

Kto sprząta świat?

„Nie prze­sta­je mnie zadzi­wiać upór, z jakim pomi­ja się nie­wol­nic­two, kolo­nia­lizm i tery­to­ria zamor­skie w ana­li­zach współ­cze­snej Fran­cji i poli­ty­ki jej kolej­nych rzą­dów od lat pięć­dzie­sią­tych ubie­głe­go wie­ku” - pisze Fra­nço­ise Ver­gès, pocho­dzą­ca z Reunion.

Astrid Madimba Chinney Ukata

Nie: Afryka, ale: kraje Afryki

Odtąd nie będzie­cie już mówić: Afry­ka – tyl­ko: kra­je Afry­ki. Ten kon­ty­nent to nie mono­lit, ale 54 pań­stwa i miliard ludzi, tysią­ce języ­ków. Każ­dy z kra­jów jest opi­sa­ny w tej książce.

Breyten_Breytenbach,

Nasi ludzi mogą być jak wy

Brey­ten Brey­ten­bach, poeta z RPA, zwra­ca się z proś­bą: “byśmy odzy­ska­li spo­kój / że nasi ludzi mogą być jak wy / chodź­cie, przyjdź­cie napij­cie się z nami arab­skiej kawy”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *