Szukaj
Close this search box.
Blog Afrykański Kawałek Afryki

„Mam ochotę rzucać kamieniami”

3 kwietnia 2020

Maro­ko przed­sta­wio­ne nie jako egzo­tycz­ny kurort, nie jako podróż, by odna­leźć sie­bie, lecz jako krwa­wy reżim, oku­pu­ją­cy Saha­rę Zachod­nią. A ja jako ktoś, kto tam był dwu­krot­nie, przy lek­tu­rze tej książ­ki odczu­wa­łam śle­pą, wście­kłą złość.

Napi­sa­łam „Saha­ra Zachod­nia”. Taki ter­min w Maro­ko jed­nak nie ist­nie­je. Tu mówi się „Pro­win­cje Połu­dnio­we” lub „Saha­ra Maro­kań­ska”. (Koja­rzy mi się to z Przy­wi­ślań­skim krajem…)

Biała plama, ostatnia kolonia

Bo tak w ogó­le to… to pań­stwo nie ist­nie­je. I nie cho­dzi mi o to, że nie jest auto­no­micz­nym kra­jem, ale że po pro­stu tego miej­sca nie ma na mapie. Bia­ła pla­ma. Rada Praw Czło­wie­ka ONZ nie uzna­je go za „pań­stwo obser­wa­to­ra” (jak np. Pale­sty­nę), ani za „nie­pań­stwo­we­go obser­wa­to­ra”, ani nie uzna­je maro­kań­skiej zwierzch­no­ści nad tym regio­nem świa­ta. Czym więc jest Zachod­nia Saha­ra? Niczym? O nie, to by było zbyt pro­ste. Wte­dy pew­nie pozwo­lo­no by tym ludziom żyć w spo­ko­ju. Saha­ra jest jed­nak posia­da­czem bogactw natu­ral­nych i obfi­tych łowisk ryb. Zanim je odkry­to, Saha­ra Zachod­nia nie była czę­ścią Maro­ka ani czę­ścią kró­le­stwa Alawitów. 

(Cała książ­ka w ogó­le to jed­no wiel­kie oskar­że­nie ONZ. Sabe­la bez­li­to­śnie wymie­nia afry­kań­skie kra­je, w któ­rych ONZ sobie nie pora­dzi­ła, gdzie nie zain­ter­we­nio­wa­ła, kie­dy mil­cza­ła. Dosta­je się też Unii Euro­pej­skiej, dają­cej Maro­ku hoj­ne sub­wen­cje, a nie sprze­ci­wia­ją­cej się trak­to­wa­niu Saharyjczyków).

Przeklęte bogactwa!

Na nie­szczę­ście jed­nak na Saha­rze odkry­to zło­ża fos­fo­ry­tów (cie­ka­wa histo­ria budo­wy naj­dłuż­sze­go na świe­cie pasa trans­por­to­we­go, któ­ry zaczy­nał się w kopal­niach, a koń­czył pro­sto na stat­kach – pra­wie 100 km). No i te ryby. (Nie mają do nich pra­wa Maro­kań­czy­cy, nie ma do nich pra­wa Saha­ra. Kon­ce­sje są sprze­da­wa­ne nie­le­gal­nie. Euro­pej­czy­kom to nie prze­szka­dza, bo lubią kal­ma­ry, sar­dyn­ki i sole. Któ­re dla Saha­ryj­czy­ka są nie­do­stęp­ną deli­cją, bo nie ma on dostę­pu do pra­cy przy wiel­kich poło­wach, a kon­ce­sje na kutry są tyl­ko dla Marokańczyków).

Sahara Zachodnia - wybrzeże Oceanu Atlantyckiego
Saha­ra Zachod­nia - wybrze­że Oce­anu Atlan­tyc­kie­go, fot. Wiki­me­dia Com­mons,
Ale­xan­der Leis­ser - Own work, CC BY-SA 4.0

Nato­miast brak dostę­pu do owo­ców morze nie jest tu naj­waż­niej­szy. Naj­waż­niej­sze jest to, że Maro­kań­czy­cy w jakimś obłęd­nym Zie­lo­nym Mar­szu (1975) boso­no­gich bie­da­ków, zapę­dzo­nych przez rząd, ruszy­li na Saha­rę Zachod­nią. Oku­pa­cja trwa dzie­się­cio­le­cia. Wal­ki i prze­śla­do­wa­nia podob­nie. Maro­ko wybu­do­wa­ło „wall of sha­me”, czy­li 2500 km muru przez pusty­nię (tak, nie pomy­li­łam się – słow­nie: dwa i pół tysią­ca kilo­me­trów), by odgro­dzić się od bojow­ni­ków Polisario.

Flaga Frontu Polisario na Saharze Zachodniej
Fla­ga Fron­tu Poli­sa­rio na Saha­rze Zachod­niej, fot. Wiki­me­dia Commons

Więzienia, tortury, reżim

Oku­pa­cja Saha­ry to krew, pobi­cia, zni­ka­nie ludzi, tor­tu­ry, nie­ludz­kie wię­zie­nia (Ami­ne­tu Haidar, dziś iko­nie ruchu opo­ru, przez czte­ry lata wię­zie­nia ani razu nie zdję­to opa­ski z oczu), aresz­to­wa­nia 10-, 12-let­nich chłop­ców piszą­cych hasła na murach, pobi­cia i wię­zie­nie za słu­cha­nie radia czy tra­dy­cyj­nej muzy­ki saha­ryj­skiej (jak np. Mariem Has­san, naj­bar­dziej zna­nej saha­ryj­skiej pie­śniar­ki. Doświad­czo­na przez woj­nę, gdzie stra­ci­ła bra­ci, musia­ła ucie­kać, by przez dwa­dzie­ścia sie­dem lat miesz­kać w obo­zach dla uchodź­ców).

Powódź w obozie uchodźców z Sahary Zachodniej w Algierii
Powódź w obo­zie uchodź­ców z Saha­ry Zachod­niej w Algie­rii, fot. Wiki­me­dia Commons

Obo­zy dla uchodź­ców saha­ryj­skich sta­no­wią osob­ny temat książ­ki. Sabe­la wizy­tu­je i opi­su­je obo­zy, w któ­rych od lat 1980’ żyją tysią­ce ludzi, wygna­nych z tere­nów zapal­nych. Począt­ko­wo żyli bez wody, toa­let, pra­cy, edu­ka­cji, by przez 40 lat z obo­zów zor­ga­ni­zo­wać pro­wi­zo­rycz­ne pań­stwo, w któ­rych nowe poko­le­nie budu­je już muro­wa­ne domy.

Obóz uchodźców z Sahary Zachodniej na algierskiej pustyni
Obóz uchodź­ców z Saha­ry Zachod­niej na algier­skiej pusty­ni, fot. Euro­pe­an Com­mis­sion DG ECHO - The Sah­ra­wi refu­ge­es – a for­got­ten cri­sis in the Alge­rian desert, CC BY-SA 2.0

A w tym wszyst­kim król Maro­ka, Moham­med VI  – wykształ­co­ny świa­to­wiec, gład­ki, kra­so­mów­czy, przyj­mo­wa­ny na salo­nach naj­waż­niej­szych poli­ty­ków, któ­ry na oso­bi­ste wydat­ki rocz­nie prze­zna­cza 64 mln dola­rów (5 razy wię­cej niż kró­lo­wa brytyjska).

W dupie mam obiektywizm

A co moż­na by napi­sać o Bart­ku Sabe­li jako repor­te­rze? Że jest odważ­ny, nara­żał życie, ukry­wał się przez poli­cją i dotarł do miejsc oraz spraw, do któ­rych dzien­ni­ka­rze z Zacho­du nie docie­ra­ją. Że – może przez to – stra­cił obiek­ty­wizm repor­te­ra i wca­le się z tym nie kry­je. Pisze: „w dupie mam ten obiek­ty­wizm, wzbie­ra we mnie złość, mam ocho­tę pójść na demon­stra­cję i rzu­cać kamie­nia­mi w poli­cyj­ne wozy”. Rozu­miem go. 

Czy coś czy­tel­nik przez to tra­ci? Pew­nie tro­chę. Tro­chę jest ide­ali­za­cji Saha­ryj­czy­ków w pisa­niu Sabe­li, trosz­kę to czuć. Tro­chę też szko­da, że nie poga­dał z tzw. zwy­kłym Maro­kań­czy­kiem. Bo repre­zen­tan­ci wła­dzy – wia­do­mo – trzy­ma­li­by się swo­jej wer­sji. Ale już zwy­kły sza­ry miesz­ka­niec z Maro­ka mógł­by zostać wysłu­cha­ny przez Sabe­lę i mógł­by dopeł­nić tę opo­wieść. Pamię­tam w noc­nym pocią­gu prze­ga­da­łam spo­ro cza­su z ano­ni­mo­wym opo­zy­cjo­ni­stą, Maro­kań­czy­kiem. Mówił wte­dy dla mnie rze­czy szo­ku­ją­ce: że poło­wa Maro­kań­czy­ków nie umie pisać ani czy­tać, a rząd od Fran­cji kupu­je tech­no­lo­gię TGV. Myślę, że opo­wieść żyją­ce­go pod reżi­mem miesz­kań­ca oku­pu­ją­ce­go kra­ju też mogła­by być ciekawa.

Reporter poeta

 Bartek Sabela Wszystkie Ziarna Piasku

Nato­miast pew­ne jest, że Sabe­la obja­wia się jako mistrz poetyc­kie­go repor­ta­żu we frag­men­tach doty­czą­cych rytu­ału parze­nia her­ba­ty czy opi­su pustyn­nej nudy. Kto tego choć raz doświad­czył, od razu wpad­nie w ten tekst: „Ten kapią­cy powo­li czas moż­na nie­mal poczuć. Moż­na go pra­wie zła­pać jak powol­ną, zmę­czo­ną upa­łem muchę”.

Film o Saharze Zachodniej

sons of the clouds the last colony javier bardem

Wię­cej o Saha­rze Zachod­niej moż­na też dowie­dzieć się z fil­mu „Sons of Clo­uds”, nakrę­co­ne­go przez akto­ra Javie­ra Bardem’iego. Bar­dem krę­cił sce­ny z ukry­tej kame­ry. Sabe­la pisze, jak maro­kań­ska poli­cja nie mogąc wyła­do­wać swej wście­kło­ści na słyn­nym akto­rze… pobi­ła  ten samo­chód, nisz­cząc szy­by i karoserię.

Film tutaj:

PS

Po publi­ka­cji książ­ki amba­sa­da Maro­ka w Pol­sce zło­ży­ła ofi­cjal­ny pro­test. W tym piśmie Saha­ra jest nazy­wa­na pań­stwem w cudzy­sło­wie, a cały pro­blem pod­su­mo­wa­ny jako „regio­nal­ny spór”. Ten rodzaj słow­nic­twa i taka reak­cja tyl­ko potwier­dza­ją praw­dzi­wość tego, co o Maro­ku pisze Sabela. 

Bartek Sabela, Wszystkie ziarna piasku, Czarne, Wołowiec 2015

8/10

Podziel się:

Skoro nogi Cię tu przyniosły, to idź krok dalej i wesprzyj naszą pomoc Afryce :)

Facebook
Twitter
Wydrukuj
Soledad Romero Mariño, Raquel Martin, Afryka

Przebogaty biedny kontynent

Czy na 48 stro­nach książ­ki dla dzie­ci da się przed­sta­wić kon­ty­nent, skła­da­ją­cy się z 55 kra­jów? To prze­cież mniej niż stro­na na jeden kraj! 

Żeby mieć kogoś, kto by mnie szukał

Do pew­ne­go momen­tu wszyst­ko szło gład­ko, do pew­ne­go momen­tu Yeji­de z Nige­rii mogła być Mary czy Kasią z dowol­ne­go zachod­nie­go kra­ju. Stu­dia, wła­sny nie­wiel­ki biz­nes, pra­ca, dom wynaj­mo­wa­ny (i opła­ca­ny po poło­wie) z uko­cha­nym mężem. Wszyst­ko to runie, gdy mło­da mał­żon­ka nie będzie mogła zajść w ciążę.

konrad-piskala-sudan

To Bóg nalewa tu wodę

Piska­ła nie jest pro­ro­kiem, ale jest bystrym obser­wa­to­rem. Prze­wi­dział to, co (kil­ka lat po wyda­niu jego książ­ki) dzie­je się teraz w Suda­nie: “W Afry­ce woj­ny się nie koń­czą, one przy­ga­sa­ją, tlą się, aby nagle ogar­nąć pół kra­ju albo kraj sąsied­ni czy nawet tery­to­rium kil­ku państw. To dal­szy ciąg tej samej peł­za­ją­cej wojny”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *