5-letni Jean z Gatara w Burundi całymi dniami stał i nic nie robił, więc miejscowe dzieci przezywały go Książę.
Burundi to najbiedniejszy kraj świata (ma najniższy PKB za rok 2017). Bieda, zwłaszcza na wsi, jest niewyobrażalna.
„W naszej gminie tylko w jednym miesiącu zmarło z wycieńczenia 78 osób, a około 760 rodzin cierpi głód i nie ma prawie żadnych środków na utrzymanie – usłyszałam od siostry Teresy, misjonarki w Gatara, gdy rozmawiałam z nią na Skype’ie w sprawie rozliczania naszego wspólnego projektu zakupu cysterny na wodę dla ludności. – Od ludzi słyszę: my już nic nie mamy, jemy trzcinę cukrową. To zresztą nie jest trzcina, tylko łodygi kukurydzy, które z głodu ludzie wysysają.
Dajcie nam pracę, bo jesteśmy głodni
Poznałam m.in. takiego chłopka, Jean’a, choć mówili na niego Książę – opowiada siostra Teresa. – Jego matka złączyła się z żonatym mężczyzną, który przez jakiś czas ją wykorzystywał, a potem wyrzucił z trójką dzieci. Groziła im śmierć głodowa. Cała czwórka, matka najbardziej osłabiona, przychodziły pod naszą furtkę. Uśmiechali się, ale o nic nie prosili. Pytam, jak możemy wam pomóc? A kobieta poprosiła: dajcie nam pracę, bo jesteśmy głodni. Matka była jednak tak słaba, że nie była w stanie nawet na siedząco ścinać trawy. 5-letni Jean też był zbyt wycieńczony, by pracować czy nawet się bawić. Całymi dniami stał i nic nie robił, więc miejscowe dzieci przezywały go Książę. Odżywiłyśmy ich, dałyśmy pracę. Widać było poprawę.
Wysłałyśmy dwójkę z nich do szkoły. Pierwsze dni Jean chodził, a potem nie chciał. Mówił, że dzieci w szkole mają zawsze coś do jedzenia, a on nie, więc nie pójdzie. Tłumaczymy mu, żeby chodził do szkoły, bo jak zdobędzie zawód, to już nie będzie głodny. A Jean mówi, że nie, on chce jedzenie do szkoły. Dałyśmy mu bui, czyli mąkę na kaszkę. Był tak zdeterminowany, że w domu zapowiedział, że nikt nie może jej jeść, tylko on, bo on musi chodzić do szkoły”.
Interwencja
Szybko uruchomiliśmy interwencyjne dożywianie dla Gatary. Dla najbardziej potrzebujących zakupiono zarówno żywność bezpośrednio do spożycia, jak i na zasiew: 1000 kg mąki maniokowej, 1000 kg mąki kukurydzianej, 400 kg mąki sojowej, 200 kg cukru, 1000 kg fasoli na zasiew.
Gdy minął najgorszy kryzys, zaczęliśmy się zastanawiać nad dużym, strukturalnym projektem pomocowym dla tego regionu. To, co się wydarzyło dalej, że już zupełnie inna historia. Bolesna.
A tak wygląda targ w centrum miasta. Pusto, nie ma czym handlować, bo jedzenia po prostu nie ma:
3 odpowiedzi
Tragiczna historia. Dzięki Kasia, że działasz i szerzysz wiedzę jak pomagać 🙂
Takich prawdziwych historii jest wiele. Super, że ktoś o nich pisze. Może trochę oderwiemy się od siebie, by zauważyć drugiego człowieka?
tak! Chyba coś się poprawia. epidemia chyba trochę wstrząsnęła ludźmi… Miejmy nadzieję:)