Byłeś kiedyś głodny? – zapytał Parfait. - Jak człowiek kładzie się wieczorem spać, gdy nic nie jadł cały dzień, to mu się kręci w głowie i jest mu zimno. Wtedy myślę o mięsie, które jadłem kilka lat temu. Marzę, że z całą rodziną siedzimy na macie, na niej stoi miska pełna mięsa i wszyscy są szczęśliwi. Gdy w domu nie ma nic do jedzenia, nikt nic nie mówi. Jest cisza i tylko ten zapach ryżu gotującego się u sąsiadów.
Po takich rozmowach jak ta z dziesięcioletnim Parfaitem o. Dariusz Marut z Mampikony na północy Madagaskaru założył stołówkę. Stołówkę dla niedożywionych dzieci, których w regionie jest… co trzecie - Był wieczór. Na kolację zjedliśmy ryż i kawałki kurczaka. Resztki trafiły do miski dla psa – wspomina misjonarz, pracujący na Madagaskarze od kilkunastu lat. - Usłyszałem hałas na dworze. Pies dziwnie ujadał. Wyszedłem zobaczyć, co się stało. Znalazłem Pona, znajomego chłopca, który wybierał kości kurczaka z miski. Jedną z nich obgryzał, odganiając psa. Od tego dnia chłopiec dostawał jedzenie. Potem przyprowadził siostry. Szybko zaczęły się schodzić kolejne dzieci. Takie były początki.
A dokładnie takie, czyli skromne:
Ale sprawa się rozrastała:
Wciąż rosła:
I dalej:
Aż do dzisiaj, kiedy są dwie stołówki, dla łącznie 500 dzieci:
Poza stołówkami w Mampikony, dożywiaamy jeszcze 600 dzieci w innych miejscowościach Madagaskaru.
A i nie wspomniałam, że jest też jedzenie na wynos 🙂 Smacznego!