Blog Afrykański Kawałek Afryki

Stwarzając te zwierzęta, Bóg musiał się dobrze bawić

2 lipca 2020

Woj­ciech Albiń­ski to autor świet­nych lite­rac­ko opo­wia­dań afry­kań­skich, bazu­ją­cych na jego oso­bi­stych prze­ży­ciach. Bar­tosz Marzec repor­ter­sko przy­bli­ża jego życie. A jest ono jak i twór­czość Albiń­skie­go: barw­ne, nie­tu­zin­ko­we i peł­ne spe­cy­ficz­ne­go humoru. 

Pisarz to ponad­prze­cięt­nie bły­sko­tli­wy czło­wiek, wyra­zi­sty i nie­pod­da­ją­cy się sche­ma­tom. Rzu­cił wszyst­ko i zamiesz­kał w Afry­ce (RPA, Bot­swa­na), pra­cu­jąc jako geo­log. Po latach zaczął opi­sy­wać swo­je życie i oka­za­ło się, że robi to wię­cej niż dobrze.

Nie wolno stawiać kropek

O swo­im pisa­niu mówi tak: „Opo­wia­da­nia nie bio­rą się z powie­trza. Po tym, jak zna­la­złem się w Afry­ce, poją­łem, że czło­wie­ko­wi, któ­ry chce poznać świat, trud­no przy­jąć jakieś zało­że­nia. Trze­ba zdać się na instynkt. I wte­dy albo skrę­cisz kark, albo zoba­czysz cie­ka­we rze­czy. Dość szyb­ko nauczy­łem się tak­że, że pisarz powi­nien uni­kać point i pod­su­mo­wań, któ­re są z natu­ry fał­szy­we: chy­bio­ne albo nie­wy­star­cza­ją­ce. Nie wol­no sta­wiać kro­pek, bo to sprzecz­ne z ideą literatury”.

Bartosz-Marzec-Nasz_człowiek_w_Botswanie

Dobrze się tak­że czy­ta o takich ludziach, któ­rzy wyry­wa­ją nas z ruty­ny i zada­ją waż­ne pyta­nia. A jeśli ktoś zna jego twór­czość, będzie to dodat­ko­wa wartość.

Autor bio­gra­fii pod koniec zwłasz­cza tro­chę się jed­nak gubi i nie wia­do­mo już, czy książ­ka jest o Albiń­skim czy o boha­te­rach jego opowiadań.

Abstrakcyjne poczucie humoru

A tu prób­ki humo­ru Woj­cie­cha Albiń­skie­go: Szwaj­ca­ria, do któ­rej z sza­rej komu­ni­stycz­nej Pol­ski przy­jeż­dża Albiń­ski. Wraz z kole­gą szu­ka­ją pra­cy. Przy­cho­dzą na roz­mo­wę do luk­su­so­wej wil­li nad jeziorem. 

„ – Zaj­mu­je­my się pomo­cą ludziom boga­tym – oznaj­mił urzęd­nik, gdy tyl­ko zasie­dli w głę­bo­kich skó­rza­nych fotelach.

– Dosko­na­le – ucie­szył się towa­rzysz Wojt­ka. – Dla­cze­go wciąż poma­gać tyl­ko bied­nym?”.

albo:

„Kra­jo­braz dostęp­ny był w dwu wer­sjach: łagod­ne wzgó­rza poro­śnię­te nisko­pien­ny­mi drze­wa­mi albo zie­lo­na rów­ni­na, któ­rą z rzad­ka prze­ci­na­ły poma­rań­czo­we zyg­za­ki dróg. Tu mignę­ła zebra, tam pod­nio­sła łeb żyra­fa, nie­co pyłu wzbił bie­gną­cy struś. Woj­tek doszedł do wnio­sku, że stwa­rza­jąc te zwie­rzę­ta, Bóg musiał się dobrze bawić”.

Bartosz Marzec, Nasz człowiek w Botswanie

Opo­wieść o Woj­cie­chu Albiń­skim, Muza, War­sza­wa 2012 

6/10

Podziel się:

Skoro nogi Cię tu przyniosły, to idź krok dalej i wesprzyj naszą pomoc Afryce :)

Facebook
Twitter
Wydrukuj
Afrykańska historia Afryki

Taka historia daje nadzieję

„Zupeł­nie nicze­go” - brzmia­ła odpo­wiedź jed­ne­go z zim­ba­bweń­skich pro­fe­so­rów histo­rii na pyta­nie, cze­go uczo­no go w szko­le o budow­ni­czych Wiel­kie­go Zim­ba­bwe. „Uczy­łem się tyl­ko o dzia­ła­niach bia­łych kolo­nia­li­stów, misjo­na­rzy i odkryw­ców”. Pyta­nie zada­ła autor­ka „Afry­kań­skiej histo­rii Afry­ki”, któ­ra to książ­ka każe nam na nowo popa­trzeć na to, cze­go uczo­no i nas w szko­łach o histo­rii tego kontynentu.

Maroko jako okupant

Zaczy­na się nie­win­nie. W pro­win­cjach połu­dnio­wych, jak w Maro­ku nazy­wa­ją Saha­rę Zachod­nią, jest wię­cej niż gdzie indziej poli­cji. Widać „zabez­pie­czo­ne siat­ka­mi więź­niar­ki z dziw­nie pokie­re­szo­wa­ną karo­se­rią. Mun­du­ro­wi nagle, jak­by w popło­chu, prze­kie­ro­wu­ją ruch na inną ulicę”.

feminizm dekolonialny

Kto sprząta świat?

„Nie prze­sta­je mnie zadzi­wiać upór, z jakim pomi­ja się nie­wol­nic­two, kolo­nia­lizm i tery­to­ria zamor­skie w ana­li­zach współ­cze­snej Fran­cji i poli­ty­ki jej kolej­nych rzą­dów od lat pięć­dzie­sią­tych ubie­głe­go wie­ku” - pisze Fra­nço­ise Ver­gès, pocho­dzą­ca z Reunion.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *