“Jestem uchodźcą, azylantem” – mówi Saleh, który w wieku 70 lat przylatuje z Zanzibaru do Wielkiej Brytanii. W odpowiedzi słyszy: “To nie są proste słowa. Nie chcemy was tutaj”.

Abdulrazak Gurnah, nagrodzony Noblem tanzański pisarz mieszkający w Wielkiej Brytanii wspominał kiedyś, że „kiedy zaczął pisać, opowiadał o utraconym życiu – miejscu, które stracił, i o tym, co z niego wciąż pamięta. (…) To doświadczenie straty, poczucie odebrania czegoś nieodwracalnego, stało się główną siłą napędową mojego pisania”.
Motyw emigracji jest obecny w wielu jego powieściach (pisanych po angielsku). W “Nad morzem” jest punktem wyjścia: Saleha poznajemy na brytyjskim lotnisku, gdy chce przekroczyć granicę. Jego jedynym bagażem jest mahoniowe pudełko, wypełnione pachnidłem. Tłumaczem Saleha ma zostać Latif, dużo młodszy profesor literatury, także imigrant z Tanzanii. Gdy poznają się w spokojnym nadmorskim miasteczku, okazuje się, że ich losy są od lat związane.
Niezmiennie żądny opowieści
Każdy z nich zaczyna snuć swoją opowieść, która przepływa czytelnikowi przed oczami jak Baśnie z tysiąca i jednej nocy. Jestem “niezmiennie żądny opowieści” – przyznał jeden z bohaterów, choć to samo można by rzec o autorze. Snucie opowieści to jego żywioł – jak się ich słucha! Jak się je czyta! To najmocniejszy atut tej powieści: jedna historia zaczarowuje, by zaraz przejść w następną. Są miejscami bardzo egzotyczne, by zaraz stać się swojskimi, gdy ukazują odwieczną prawdę o człowieku uwikłanym w rodzinne spory.
Opowieść ma przynieść ulgę

“Jestem wyczerpany i obolały – przyznaje Latif po latach życia w Wielkiej Brytanii. – Życiem tutaj, ze zmianami i powrotami, nieustannym zmaganiem się z wrogością, pogardą i wyniosłością”. Stąd jego pasja do opowiadania. “Opowieść ma przynieść ulgę” – taki jest program Latifa. Taki jest program Gurnaha.
Skolonizowana niewiedza
Nie dziwi więc, jak dużo w tej powieści jest odwołań do minionych lektur. Gdy Saleh wspomina swoje, są one jakby zapisem najnowszej historii jego ojczyzny. Gdy była kolonią, Saleh wypożyczał anglosaską klasykę w bibliotece ambasady amerykańskiej. Gdy politykę tanzańską oczarował romans z komunizmem, Saleh czytał “Czerwoną książeczkę” Mao. Po latach swoją edukację określi jako “skolonizowaną niewiedzę”. Po latach wspomni trudną historię swego kraju, gdy aresztowano tysiące ludzi, w tym i niego samego.

Bardzo mnie oczarowała, wręcz uwiodła, ta powieść, poddałam się jej rytmowi i urokowi. Polecam serdecznie! Na koniec jeszcze cytat, który wyjątkowo do mnie przemówił:
“Za dużo mówisz o słowach takich jak honor, uprzejmość i wybaczenie. One nic nie znaczą,to tylko słowa. Jedyne, czego możemy oczekiwać, to odrobina życzliwości, jeśli dopisze nam szczęście”.
Abdulrazak Gurnah, Nad morzem, tł. Kaja Gucio, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań, 2024
8/10
(Główne zdjęcie wpisu powstało z użyciem AI).


