„Bardzo czarna siostrzyczko, dlaczego siostra jest taka dobra?” – usłyszała od rannego żołnierza, którym opiekowała się w czasie I wojny światowej.
Bakhita, przyszła święta kanonsjanka i niewolnica, była czarnoskóra. Jeszcze sto lat temu było to przyczyną, dla której mogła być czyjąś własnością. Porwana jako dziecko z rodzinnej wsi w Sudanie, zaznała wszelkich możliwych okrucieństw niewolnictwa. Widziała piekło na ziemi i sama przeszła wieloletnią gehennę. Kilka razy ledwo przeżyła barbarzyńskie traktowanie przez handlarzy niewolników. Pytanie żołnierza jest pytaniem o cud: jak możliwe, że po tym, co przeszła, była wciąż dobra? Jak to możliwe, że po tym, co przeżyła, została świętą?
![Veronique Olmi, Bakhita](https://kawalekafryki.pl/wp-content/uploads/2020/02/veronique-olmi-bakhita-okladka.jpg)
Literackie wydarzenie. Ścisły finał Nagrody Goncourtów. Ponad 100 000 egzemplarzy sprzedanych we Francji – głosiła reklama. Ale nie, literacko ta powieść nie przekonuje. Jej siłą jest coś innego niż uroda zdań czy psychologiczna wiarygodność. Jej siłą są historie z młodości Bahkity, spisane niemal reportersko, bez ozdobników. Gorzej zdecydowanie wypada druga część książki, w której reporterska narracja ustępuje miejsca wewnętrznym rozważaniom przyszłej świętej, wykonującej posługi zakonne.
„Z niezmiennym uśmiechem rozpala w piecach, szoruje garnki, myje podłogi i nosi ciężkie kotły”. I mimo że autorka chce pisać książkę o ocaleniu, to nie czuć w Bakhicie w ogóle tego uśmiechu. Trudno się czyta o życiu wypełnionym nieusuwalnym smutkiem i nagrodzonym (?) świętością.
Veronique Olmi, Bakhita, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2018
5/10