Be-Africa, czyli Serce Afryki to nazwa, jaką Republice Środkowoafrykańskiej nadali jego mieszkańcy. O tym sercu – z sercem! – pisze kapucyn, którego książki były jednym z impulsów do powstania naszej Fundacji.
Brat Robert, kapucyn, zjadł zęby na Afryce. Kawał życia spędził w Republice Środkowoafrykańskiej, gdzie, poza duszpasterskimi obowiązkami misjonarza, m.in. budował i remontował szkoły. Jak pisze o Afryce, to całym sercem. Nie wstydzi się swoich emocji, niecierpliwości, impulsywności i tych wszystkich bardzo ludzkich reakcji na zło, które się dzieje obok. Był w kraju, ogarniętym rebelią. Książka to wspomnienia z tego okresu, gdy brat posługiwał na pograniczu z Czadem i Kamerunem, czyli na ziemi niczyjej, gdzie Boga nie ma. „Rebelia … przeszła niezauważona. Któżby się zresztą przejmował konfliktem kilkuset żołnierzy po obu stronach w jakiejś bananowej republice? Uczciwie mówiąc, to nawet nie była wojna, ale wojenka, przepychanka, pukanina zakrawająca na kpinę. Jednak w tym przewrocie wojskowym zginęli konkretni ludzie, a tysiące cierpi do dzisiaj”. To była wojna, w której stolicę zdobyli żołnierze, mieszczący się w… ośmiu samochodach.
Ulubione śniadanie rebeliantów
Wspomnienia kapucyna to głównie zapis użerania się z kolejnymi najazdami rebeliantów, którzy dewastują jego dom, a także całą miejscowość. Przychodzą w nocy, zabierają wszystko, co widzą – giną nawet krany do zlewu. Po pewnym czasie stają się dla czytelnika rozpoznawalni, gdy przychodzą jak po swoje na ulubione śniadanie – chleb z dżemem i majonezem. Między zakonnikami a rebeliantami wywiązuje się gra, w której spryt, inteligencja i siła charakteru pierwszego staje naprzeciw karabinom tych drugich.
Uwaga: książkę polecał jako znakomity reportaż sam R. Kapuściński.
Robert Wieczorek, Pęknięte serce Afryki, Serafin, Kraków 2006
6/10
Kolejna książka misjonarza to zredagowane listy do Polski misjonarza z kraju, w którym spędził 25 lat. I ten kraj pokochał - choć pisze o nim, jak o zapomnianej bananowej republice, podśmiechuje się z jego cesarza (tak! tak! – jeszcze w latach 1970’ RŚA miała swojego cesarza, Bokassę), a jednocześnie przeklina bogactwa naturalne (m.in. diamenty), które były jedną z przyczyn tego, że kraj spłynął krwią.
Misjonarz sporo pisze o czarach, które są ważnym aspektem środkowoafrykańskiej codzienności. Warto wspomnieć, że połowa spraw sądowych dotyczy tam posądzeń o czary. Bywa, że te posądzenia kończą się śmiercią. Misjonarz przedstawia tę mentalność, która ma się dobrze w XXI wieku – ba, wręcz się rozwinęła w epoce AIDS, gdy tabu jest zbyt silne, by rozmawiać o przyczynach choroby. Sprzyja to łatwemu rzucaniu oskarżeń o czary, który niby ją przyniosły.
Autor zabierze czytelnika na targ –„roje much, wychudzone psy i specyficzny zapach mięsa leżącego od rana”, przedstawi najnowsze trendy w sprężynkowych fryzurach miejscowych kobiet, wytłumaczy, dlaczego maniok smakuje jak krochmal i pokaże wiele szczegółów, budujących tzw. lokalny koloryt.
Robert Wieczorek, Listy z serca Afryki, Serafin, Kraków 2007
5/10