Blog Afrykański Kawałek Afryki

Cały ten upał, to wrzenie, ten dreszcz

27 grudnia 2019

„Przy­by­li­śmy z miesz­ka­nia na szó­stym pię­trze miesz­czań­skiej kamie­ni­cy z ogród­kiem, w któ­rym dzie­ciom nie wol­no było się bawić, żeby zamiesz­kać w Afry­ce rów­ni­ko­wej nad brze­giem błot­ni­stej rze­ki, w oto­cze­niu lasu”.

„Mia­łem oko­ło ośmiu lat, gdy zamiesz­ka­łem w Afry­ce Zachod­niej, w Nige­rii, w raczej odcię­tej od świa­ta oko­li­cy, gdzie poza moimi rodzi­ca­mi nie było Euro­pej­czy­ków. (…) Afry­kań­ska teraź­niej­szość wyma­zy­wa­ła wszyst­ko to, co ją poprze­dza­ło. (….) Tam, po dru­giej stro­nie morza, świat zamarł w mil­cze­niu. (…) Tra­wia­sta rów­ni­na wszyst­ko uni­ce­stwi­ła w gorą­cym tchnie­niu popo­łu­dnia. Tra­wia­sta rów­ni­na mia­ła moc przy­pra­wia­nia nas o bicie ser­ca, budze­nia sza­leń­stwa i porzu­ca­nia nas co wie­czór obo­la­łych, powa­lo­nych zmę­cze­niem na hamakach”.

le clezio afrykanin

Arcy­dzie­ło pro­zy. Nie­wiel­kie obję­to­ścio­wo wspo­mnie­nia fran­cu­skie­go nobli­sty z lat dzie­ciń­stwa, spę­dzo­nych w Nige­rii. Oni­rycz­ne, baśnio­we, pięk­ne. Zda­nia prze­pły­wa­ją przez ręce bez żad­ne­go zgrzy­tu, płyn­ne i prze­zro­czy­ste jak ten afry­kań­ski upał. A prze­cież tyle emo­cji nio­są: trud­ne rela­cje z ojcem, któ­re­go autor poznał dopie­ro mając osiem lat, dora­sta­nie z woj­ną w tle.

To ojciec jest tytu­ło­wym Afry­ka­ni­nem. Posą­go­wy nie­mal lekarz, o woj­sko­wym dry­lu, któ­ry wyje­chał do Afry­ki, by leczyć. Do buszu dosta­wał się piro­ga­mi, by wal­czyć z ospą i cho­le­rą. Woj­na odcię­ła go od rodzi­ny, a wte­dy poko­nał pusty­nię, by się dostać do bli­skich i zapew­nić im bezpieczeństwo.

„Pamię­tam wszyst­ko, co otrzy­ma­łem, kie­dy przy­je­cha­łem do Afry­ki po raz pierw­szy: swo­bo­dę w takim stę­że­niu, że mnie parzy­ła, upa­ja­ła, dawa­ła roz­kosz aż do bólu. (…)

Zapa­mię­ta­łem migo­tli­wy refleks na czer­wo­nej zie­mi, spę­ka­ne od słoń­ca dro­gi, bieg na bosa­ka przez sawan­nę aż do for­tec ter­mi­tów, wzbie­ra­nie wie­czor­nej burzy, hała­śli­we, roz­wrzesz­cza­ne noce, naszą koci­cę upra­wia­ją­cą amo­ry z dzi­ki­mi kota­mi na bla­sza­nym dachu, odrę­twie­nie po gorącz­ce dnia, gdy o świ­cie chłód wci­ska się pod zasło­nę moski­tie­ry. Cały ten upał, to wrze­nie, ten dreszcz”.

Mistrzow­ska robo­ta tłu­ma­czy: Kry­sty­ny i Krzysz­to­fa Pruskich.

Jean-Marie Gustave le Clezio, Afrykanin, Cyklady, Warszawa 2008

9/10

Podziel się:

Skoro nogi Cię tu przyniosły, to idź krok dalej i wesprzyj naszą pomoc Afryce :)

Facebook
Twitter
Wydrukuj

Maroko jako okupant

Zaczy­na się nie­win­nie. W pro­win­cjach połu­dnio­wych, jak w Maro­ku nazy­wa­ją Saha­rę Zachod­nią, jest wię­cej niż gdzie indziej poli­cji. Widać „zabez­pie­czo­ne siat­ka­mi więź­niar­ki z dziw­nie pokie­re­szo­wa­ną karo­se­rią. Mun­du­ro­wi nagle, jak­by w popło­chu, prze­kie­ro­wu­ją ruch na inną ulicę”.

feminizm dekolonialny

Kto sprząta świat?

„Nie prze­sta­je mnie zadzi­wiać upór, z jakim pomi­ja się nie­wol­nic­two, kolo­nia­lizm i tery­to­ria zamor­skie w ana­li­zach współ­cze­snej Fran­cji i poli­ty­ki jej kolej­nych rzą­dów od lat pięć­dzie­sią­tych ubie­głe­go wie­ku” - pisze Fra­nço­ise Ver­gès, pocho­dzą­ca z Reunion.

Astrid Madimba Chinney Ukata

Nie: Afryka, ale: kraje Afryki

Odtąd nie będzie­cie już mówić: Afry­ka – tyl­ko: kra­je Afry­ki. Ten kon­ty­nent to nie mono­lit, ale 54 pań­stwa i miliard ludzi, tysią­ce języ­ków. Każ­dy z kra­jów jest opi­sa­ny w tej książce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *