Szukaj
Close this search box.
Blog Afrykański Kawałek Afryki

Perfekcyjny system, perfekcyjnie kryminalny

11 marca 2021

Reży­ser doku­men­tu o uchodź­cach z Afry­ki wspo­mi­na, jak jako chło­piec odma­wiał modli­twę: „i chle­ba powsze­dnie­go daj nam dzi­siaj”. Zasta­na­wiał się wów­czas, komu to zna­czy “nam”? Kim jest to “my”? Włą­czał w to poję­cie swo­ją rodzi­nę, sąsia­dów, kole­gów, potem włą­czał ludzi z Afry­ki, któ­rzy nie mie­li co jeść. I bywa­ło tak, że koń­czą­ce modli­twę sło­wo “Amen” wypo­wia­dał dopie­ro po południu.

Teraz reży­ser przy­glą­da się temu, jak funk­cjo­nu­je pro­ces imi­gra­cyj­ny. Jest z kame­rą na morzu i fil­mu­je, jak wło­ski okręt mary­nar­ki wojen­nej na wybrze­żu Libii zabie­ra na pokład 1 800 ludzi. Potem nagry­wa w nie­le­gal­nych obo­zach na połu­dniu Włoch, opa­no­wa­nych przez mafię. Roz­ma­wia z uchodź­ca­mi, urzęd­ni­ka­mi i pra­cow­ni­ka­mi pomo­cy społecznej.

Skrzynki z owocami wyzysku

Sta­ra się zro­zu­mieć. Ale im głę­biej wcho­dzi w temat, tym bar­dziej obna­ża się pato­lo­gia sys­te­mu. Reży­ser widzi, że ratun­kiem dla ludzi jest nie­le­gal­na pra­ca, w tym dla kobiet – pro­sty­tu­cja. Wło­scy szem­ra­ni biz­nes­me­ni przy zbio­rach pomi­do­rów wysłu­gu­ją się imi­gran­ta­mi z Afry­ki, któ­rym pła­cą 30 euro za dzień. Z cze­go poło­wę bie­rze mafia; a z tego, co zosta­nie, pra­cow­ni­cy muszą coś wysłać krew­nym do Afry­ki: “Pro­duk­cja pomi­do­rów opie­ra się na znie­wo­le­niu Afry­ka­nów. Oni zbie­ra­ją pomi­do­ry, są źle opła­ca­ni, nie mają żad­nych praw. Fir­my rol­ni­cze dosta­ją dota­cje z Unii Euro­pej­skiej. Pomi­do­ry sprze­da­je się na pół­no­cy Euro­py i w Afry­ce. Skrzyn­ki z owo­ca­mi wyzy­sku wra­ca­ją do Afry­ki. Ludzie w Afry­ce mogli­by sami upra­wiać i prze­twa­rzać pomi­do­ry, a kupu­ją je za pie­nią­dze, któ­re ślą im krew­ni z Włoch. Per­fek­cyj­ny sys­tem, per­fek­cyj­nie kryminalny”.

Waż­na dla mnie była sce­na z roz­mo­wy Mar­ku­sa Imho­ofa z odpo­wia­da­ją­cym za pro­blem migra­cji pre­mie­rem kan­to­nu ber­neń­skie­go w Szwaj­ca­rii. Opo­wia­dał on o swo­ich rodzin­nych stro­nach: “W gmi­nie Rut­sche­len w Szwaj­ca­rii w poko­ju rad­cy wid­nie­je fresk ze sce­ną z pierw­szej poło­wy XIX wie­ku. Rada gmi­ny posta­no­wi­ła wte­dy, że 50 miesz­kań­ców ma opu­ścić domy i wyemi­gro­wać, np. do Ame­ry­ki. Miesz­kań­ców poże­gna­no na gra­ni­cy gmi­ny, wci­ska­jąc każ­de­mu bank­not 50-fran­ko­wy. Tę sce­nę poka­zu­je fresk – mówi urzęd­nik. I doda­je: – Uprosz­cze­niem jest roz­róż­nie­nie: to są uchodź­cy, a to są emi­gran­ci eko­no­micz­ni. Ci z Rut­sche­len to byli emi­gran­ci eko­no­micz­ni. Nie mie­li per­spek­tyw i gło­do­wa­li. Zmu­szo­no ich do odej­ścia, żeby inni mogli prze­żyć. Taka była rze­czy­wi­stość, tak­że w Europie”.

Film jest wyjąt­ko­wo wzru­sza­ją­cy, gdyż reży­ser robi obszer­ne wtrę­ty do swe­go dzie­ciń­stwa w cza­sie II woj­ny świa­to­wej. Jego szwaj­car­ska rodzi­na przy­ję­ła wte­dy do domu Gio­van­nę – nasto­let­nią uchodź­czy­nię z Włoch. Makrus Imho­of wspo­mi­na bli­ską mu dziew­czy­nę, poka­zu­je zdję­cia z rodzin­ne­go archi­wum i opo­wia­da np. o tym, że było wów­czas cięż­ko z jedze­niem. Reży­ser doku­men­tu wspo­mi­na, jak jako chło­piec odma­wiał modli­twę: „i chle­ba powsze­dnie­go daj nam dzi­siaj”. Zasta­na­wiał się wów­czas, komu to zna­czy “nam”? Kim jest to “my”? Włą­czał w to poję­cie swo­ją rodzi­nę, sąsia­dów, kole­gów, potem włą­czał ludzi z Afry­ki, któ­rzy nie mie­li co jeść. I bywa­ło tak, że koń­czą­ce modli­twę sło­wo “Amen” wypo­wia­dał dopie­ro po południu.

Mądry i oso­bi­sty, szcze­ry doku­ment. Bar­dzo warto!

Eldorado, reż. Markus Imhoof

Niem­cy, Szwaj­ca­ria, 2018, doku­men­tal­ny, 1 godz. 30 min.

8/10

za dar­mo obej­rzysz na ninateka.pl

Podziel się:

Skoro nogi Cię tu przyniosły, to idź krok dalej i wesprzyj naszą pomoc Afryce :)

Facebook
Twitter
Wydrukuj

Szare, czarne, białe – wszystko piękne

Czar­no-bia­ły film z Afry­ki Zachod­niej mówi o kon­flik­cie mię­dzy tym, co nazy­wa­my nowo­cze­sno­ścią a sta­ry­mi wie­rze­nia­mi. Naj­cie­kaw­sze jest to, co pomię­dzy – wszyst­kie odcie­nie szarości.

Odnajdziesz nowy, nielepszy, świat

Siłą fil­mu jest zde­ter­mi­no­wa­ny głów­ny boha­ter, któ­ry jed­nak nie jest posta­cią jed­no­znacz­ną. Mło­dy etno­log z Ber­li­na w cza­sach naj­ciem­niej­sze­go kolo­nia­li­zmu jedzie do Afry­ki wraz z eks­pe­dy­cją wojen­ną. Ma pro­wa­dzić bada­nia. Przy­cią­ga go tam jed­nak coś inne­go. A raczej ktoś inny.

Ta woda zrobiła się czerwona

Gdy pierw­szej sce­nie fil­mu (zja­wi­sko­wa dziew­czy­na, w bia­łej sukien­ce i o wło­sach przy­bra­nych kwia­ta­mi) towa­rzy­szy pod­pis: ‘Rwan­da, 1997’ – widz wie, że zaraz kon­wen­cja dra­ma­tycz­nie się odwró­ci. Trzy lata po ludo­bój­stwie w tym kra­ju nie ma miej­sca na sie­lan­ko­we obrazy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *