Blog Afrykański Kawałek Afryki

Dźwięk upału

5 stycznia 2020

Naj­bar­dziej wstrzą­sa­ją­ca z trzech ksią­żek wspo­mnie­nio­wych Ale­xan­dry Ful­ler (Roz­mo­wy pod drze­wem zapo­mnie­nia, Wyjedź, zanim nadej­dą desz­cze) doty­czy naj­wcze­śniej­szych lat jej życia. Dzie­ciń­stwo spę­dzo­ne w Afry­ce z woj­ną w tle, w spar­tań­skich warun­kach było i spek­ta­ku­lar­nie pięk­ne, i bar­dzo trud­ne. „Pamię­tam z Karoi pierw­sze przy­by­cie męż­czyzn w mun­du­rach: ubra­nych w moro, wysy­pu­ją­cych się jak rój z paki woj­sko­wej cię­ża­rów­ki – ogo­lo­ne gło­wy, twa­rze świe­że i puste. Męż­czyź­ni z bro­nią. I przy­by­cie męż­czyzn bez mun­du­rów, z pusty­mi twa­rza­mi, bez rąk i nóg”.

Czę­ściej jed­nak autor­ka pisze o osza­ła­mia­ją­cym pięk­nie Afry­ki. „W naj­go­ręt­szej, naj­bar­dziej leni­wej porze dnia, kie­dy słoń­ce i myśli zwal­nia­ją do roz­la­złe­go, płyt­kie­go, powol­ne­go tem­pa, roz­le­ga się dźwięk upa­łu. Świersz­cze i cyka­dy śpie­wa­ją i zawo­dzą. Strze­la wyschnię­ta tra­wa. Dyszą psy. Sły­chać oddech całe­go świa­ta upa­da­ją­ce­go pod cię­ża­rem apa­tycz­nych tro­pi­ków. O czwar­tej po połu­dniu, gdy słoń­ce w koń­cu zaczy­na prze­su­wać się na zachód i z żarem mie­sza­ją się chłod­niej­sze fale powie­trza, dobie­ga mnie inny sze­lest – to zwie­rzę­ta wra­ca­ją do życia, by przy­go­to­wać się do spa­nia. Kro­wy schy­la­ją się do swo­ich mło­dych, a paste­rze gło­śno, melo­dyj­nie pod­śpie­wu­ją hop, hop, hop, spę­dza­jąc zwie­rzę­ta na domo­we pastwi­ska. Psy budzą się z nie­przy­tom­nej popo­łu­dnio­wej drzem­ki i skam­lą, chcąc wyjść na spacer”.

Alexandra Fuller, Dziś wieczorem nie schodzimy na psy
Ale­xan­dra Ful­ler, Dziś wie­czo­rem nie scho­dzi­my na psy

Książ­ce dale­ko jed­nak do wyide­ali­zo­wa­nych wspo­mnień z baśnio­we­go dzie­ciń­stwa. Autor­ka potra­fi kry­tycz­nie podejść do post­ko­lo­nial­nej men­tal­no­ści, któ­ra pano­wa­ła w Rode­zji (dzi­siaj Zambia) w latach ’70. ub. wie­ku. Ful­ler jest szcze­ra do bólu książ­ka – szcze­ra w opi­sie tra­ge­dii rodzin­nych, wad i zanie­dbań bli­skich ludzi, a nawet rasi­zmu – rodzi­ców i wła­sne­go. „Przy kola­cji Oli­ver sie­dzi sam. Nikt z nas nie chce się do nie­go przy­siąść. Chce­my spraw­dzić za to, czy je jak mun­tu. Czy mie­sza jedze­nie z her­ba­tą. Ale on ma dosko­na­łe euro­pej­skie manie­ry, bar­dzo zresz­tą róż­ne od dosko­na­łych manier ludu Maszo­na. Odgry­za małe, skrom­ne kęsy. Pomię­dzy kęsa­mi opie­ra sztuć­ce o kra­wędź tale­rza. Spo­koj­nie popi­ja wodę. Pod koniec posił­ku doty­ka ser­wet­ką ust i odkła­da razem wide­lec oraz nóż.

Odwra­cam się do sąsiad­ki i syczę:

- Mam nadzie­ję, że nie dosta­nę tej ser­wet­ki po praniu”.

Alexandra Fuller, Dziś wieczorem nie schodzimy na psy, tł. Dobromiła Jankowska, Czarne, Wołowiec 2013

9/10

Podziel się:

Skoro nogi Cię tu przyniosły, to idź krok dalej i wesprzyj naszą pomoc Afryce :)

Facebook
Twitter
Wydrukuj
Astrid Madimba Chinney Ukata

Nie: Afryka, ale: kraje Afryki

Odtąd nie będzie­cie już mówić: Afry­ka – tyl­ko: kra­je Afry­ki. Ten kon­ty­nent to nie mono­lit, ale 54 pań­stwa i miliard ludzi, tysią­ce języ­ków. Każ­dy z kra­jów jest opi­sa­ny w tej książce.

Breyten_Breytenbach,

Nasi ludzi mogą być jak wy

Brey­ten Brey­ten­bach, poeta z RPA, zwra­ca się z proś­bą: “byśmy odzy­ska­li spo­kój / że nasi ludzi mogą być jak wy / chodź­cie, przyjdź­cie napij­cie się z nami arab­skiej kawy”.

hisham matar powrot

Poezja i propaganda

„Dni zabu­rza­ły mi noce. Prze­wra­ca­łem się na łóż­ku. Czę­sto godzi­na­mi nie mogłem zasnąć. Z ciem­no­ści wyła­nia­ła się praw­da” – pisze nagro­dzo­ny Pulit­ze­rem syn libij­skie­go dysy­den­ta, któ­ry przez ćwierć wie­ku szu­kał jakich­kol­wiek wie­ści o uwię­zio­nym przez reżim Kad­da­fie­go ojcu. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *