W mass mediach prywatność ofiar koronawirusa jest zachowana, podczas gdy od lat zachodnie dziennikarstwo epatuje obrazami ofiar głodu w Afryce.
Wszyscy znamy te zdjęcia – zagłodzone dzieci, matki z umierającymi dziećmi w ramionach, sęp krążący nad ciałem ofiary głodu. Jak daleko można się jeszcze posunąć?
Nana Kofi Acquah, ghanijski dziennikarz, fotograf, bloger i aktywista zadaje nam dość bezpośrednie pytania. Pisze tak:
„Ponad 3000 śmierci we Włoszech, ale żadnego zdjęcia umierających czy zmarłych.
Drodzy biali dziennikarze, czy możecie fotografować Afrykę z tym samym szacunkiem i empatią?
Godność jest podstawowym ludzkim prawem, a nie przywilejem dla wybranych”.
Oczywiście, ofiar we Włoszech jest już więcej. Natomiast pytanie pozostaje aktualne.
Czy to już rasizm, takie dzielenie ofiar na te, które zachowują prawo do prywatności i te, których prywatność jest wystawiona na widok bardzo publiczny? Czy tylko pewne lenistwo, gdy nie mamy siły wzbudzić w sobie empatii wobec ludzi daleko, daleko stąd?
Bo – niestety – człowiek tak już jest skonstruowany, że łatwiej i szybciej utożsamia się z ludźmi ze swojego „sąsiedztwa”. Współczucia ludziom nieco bardziej odległym musimy się po prostu uczyć.
W dobie koronowirusa niektóre media potrafią dać popis żerowania na sensacji. Powstrzymują się jednak – na szczęście – od pokazywania twarzy ofiar wirusa. Widzimy szeregi trumien w Bergamo, ale twarzy zmarłych czy cierpiących nie. Może to doświadczenie coś zmieni również wobec zachowywania prywatności ofiar z kontynentu afrykańskiego?
Jedna odpowiedź
Ależ skąd. Przecież co i rusz pokazują zdjęcia jakiegoś przeciwnika szczepień, który właśnie umiera lub umarł na covida. Niektórzy sami się lansują na portalach społ. jak leżą pod respiratorem i umierają, a potem opowiadają jak się dusili, ale cudem uszli z życiem.