Królowe się nie poddają. „Śmieją się, rodzą dzieci, umierają, upiększają ciało, złoszczą się, kłócą, częściej płaczą”. Ale nie poddają się nigdy.
„Wszystkich głodnych się na nakarmi, smutnych nie utuli, nie o każdym cierpieniu da się napisać”. Autor przełamuje ten pesymizm i pisze książkę – owszem: o cierpieniu, ale i o codziennym heroizmie. Książka zaczyna się opisem fizycznego bólu, spowodowanego głodem. „To stan na pograniczu tępego szaleństwa. Ludzie są przytomni, choć nieprzytomni, czują, nic nie czując. Przestają zwracać uwagę na chwiejące się zęby i dziąsła krwawiące od byle dotyku. Przywykli do opuchniętych stóp i nóg. Zahamowanie wzrostu u dzieci, zaburzenia krążenia, upośledzenie narządów jamy brzusznej, układu krwionośnego, odpornościowego, ogólne osłabienie, depresja, brak łaknienia, wychudzenie, obrzęki, u dorosłych zanik tkanek mięśniowej i tłuszczowej podskórnej – te i inne słownikowe objawy choroby nie dokuczają już tak bardzo. Jelita powoli trawią same siebie; to również boli, lecz kiedy boli już któryś miesiąc, rok z rzędu, widać tak musi być. Podobno można pogodzić się nawet z nagłymi, długotrwałymi skurczami żołądka, kiedy przełyka się ślinę gęstą jak flegma”.
Autor pisze o głodzie w Mogadiszu, w Somalii. Opisuje skutki suszy i wojny. Książka to hołd oddany somalijskim kobietom, zdeterminowanym, by walczyć o przetrwanie swych rodzin. Autor widzi je zapracowane, zagłodzone, a mimo to nie umie nie dostrzec ich piękna, gdy w wielobarwnych czadorach handlują, wędrują, wyplatają maty ze śmieci. „Bez nich – mówi Aden [jeden z bohaterów książki] – byłoby jeszcze gorzej”.
Wiatrak, żeby nie było za gorąco
Na tle królowych Mogadiszu bardzo słabo wypadają pracownicy organizacji humanitarnych. „ – Kiedyś, podczas prawdziwej wojny – powiedział mi pracownik europejskiej agendy humanitarnej, bycząc się w ogrodzie wynajętej willi w Nairobi: wiruje wiatrak, żeby nie było za gorąco, do wyboru wino białe lub czerwone, whisky, przy stole przepiękna Somalijka mówiąca doskonałym angielskim, koniecznie znacznie młodsza (niebawem państwo pojadą na weekend gdzieś nad ocean, all inclusive, a o wiele taniej niż na Mauritiusie albo Seszelach) – w Mogadiszu było fajnie, bo za homara płaciło się cztery dolary”.
Paweł Smoleński, Królowe Mogadiszu, wyd. Czarne, Wołowiec 2018
6/10