Zrealizowaliśmy 200 projektów w 8 lat! To dla nas wielka radość 🙂 W naszym imieniu świętowało 300 dzieci w Kiabakari w Tanzanii. Były torty, ciepły posiłek, owoce, dla każdego nowe podręczniki – no i niespodziewanki:)
Postanowiliśmy nie świętować sami, ale zaprosić dzieciaki z Kiabakari na skromne przyjęcie. Przyjęcie skromne, ale gości dużo: będzie 300 dzieciaków, uczących się w szkole, którą w zeszłym roku wsparliśmy autobusem.
Bez niego było ciężko. Dzieci wstawały o piątej, żeby dojść do szkoły na ósmą. Przy równiku jasno się robi koło szóstej, więc chodzą po ciemku. Rodzice nie chcą wypuszczać maluchów na daleką trasę i nie ma się im co dziwić. Alternatywą jest transport dzieci na taxi-motorach (tzw. piki piki), gdy kierowcy zabierają po troje i więcej dzieci na motor. Jednak nie jest to transport ani tani, ani bezpieczny. Internat nie jest rozwiązaniem, bo kogo stać na internat? Byłaby to kolejna szkoła dla bogatych (oczywiście, jak na Tanzanię) dzieci. Tak więc dzieciaki często albo w ogóle nie szły do szkoły (bo 10-20 km w jedną stronę to uniemożliwiało), ale jechały do szkoły tak:
Na początku roku szkoły w Tanzanii zamknięto na trzy miesiące, w związku z pandemią. Gdy je otworzono, dzieci teraz siedzą w szkole od 7:30-17:00. Nauczyciele zgodzili się w ramach wolontariatu zostawać po godzinach, żeby nadrobić materiał, bo przecież egzaminy. Tam sytuacja w związku z epidemią wygląda inaczej niż u nas. Od początku roku jest zarejestrowanych tylko 500 przypadków zachorowań. Natomiast nauka zdalna była niemożliwa – brak sprzętu, komputerów, czasem i prądu, i internetu…
Prowincja Tanzanii to inny obraz niż ten z folderów reklamowych wycieczek na Zanzibar czy pod Kilimandżaro. Turyści tu, 1000 km w głąb lądu, nie trafiają. To najuboższy region kraju. Nie ma żadnego przemysłu, oprócz rybołówstwa i kilku kopalń złota, które nie służą ludziom – tylko tym, co to złoto wykopują. Tu połowa dzieci nie chodzi do szkoły – pasą krowy, pracują w polu, noszą czasem kilometrami wodę i chrust na opał. Stąd w Tanzanii analfabetyzm obejmuje 37% kobiet i 22% mężczyzn.
Wiele dzieci do szkoły czy przedszkola przychodzi bez śniadania, a w domu często jedzą nieregularnie. Ze względu na panującą biedę rodzice nie raz stają przed dylematem: czy kupić leki dla chorego dziecka, czy jedzenie dla pozostałych członków rodziny.
Stąd w szkole i przedszkolu dzieciom zapewniany jest przynajmniej jeden posiłek w ciągu dnia nauki. A – jak mówią pracownicy szkoły – zrobić obiad i śniadanie dla 300 dzieci plus dla nauczycieli każdego dnia, to jak wyprawiać codzienne wesele 🙂
Nasze wielkie tanzańskie wesele 🙂
Żeby zostało coś na pamiątkę, postanowiliśmy zakupić dla wszystkich 7 klas w szkole po 40 kompletów podręczników. W tym roku zmienił się program nauczania, więc było to niezbędne.
Posłuchajcie, co mówią uczniowie:
I nauczyciele:
A tak wyglądała impreza:
Podręczniki dla każdego z 300 dzieci: