Moja fascynacja muzyką Afryki zaczęła się od saharyjskiego bluesa. Usłyszałem w nim przestrzeń pustyni, usłyszałem w nim dźwięk piasku lecącego z wiatrem – tak o miłości do afrykańskiej muzyki mówi Jakub Malinowski, organizator African Beats Festival, największego festiwalu muzyki afrykańskiej w tej części świata. I zaprasza na dwa dni wypełnione graniem już od 11 sierpnia w Kawęczynie pod Warszawą.
W muzyce afrykańskiej zachwyciły mnie też rytm oraz energia tych artystów. Ludzie mieszkający w Afryce są niezwykle umuzykalnieni, mają wrodzone poczucie rytmu. Pokochałem ich otwartość i spontaniczność – tak jak oni pokochali wspólny śpiew i taniec.
I fascynacja muzyką Afryki, i moja działalność jako organizatora koncertów afrykańskich zaczęły się od malijskiego zespołu Tinariwen. Pionierzy afrykańskiego bluesa pierwsze kroki stawiali w roku 1982 roku w obozie tuareskich rebeliantów w Libii. Muzycy wspierają długoletnią walkę tego saharyjskiego ludu o niezależne państwo, koncertując regularnie w Europie i Ameryce Północnej. I w 2019 roku udało mi się ściągnąć ich do Polski, i to na dwa koncerty!
TINARIWEN - LIVE Sweden 2012:
Takie były początki. Widzowie od razu podchwycili tę fantastyczną energię. Jako organizator różnych przecież koncertów poczułem, że to muzyka świata, a afrykańska w szczególności przyciąga ludzi o przecudownej energii, z którymi chce się być i dla których pracować.
Kolejne wydarzenia muzyczne to dwa koncerty jednego z najważniejszych i najpiękniejszych głosów Afryki, czyli Fatoumata Diawara. Także z Mali. Jej pierwszy album „Fatou z 2011 został okrzyknięty najlepszym debiutem na scenie world music od wielu lat.
Fatoumata Diawara – Nterini:
W zeszłym roku na festiwal przyjechała Oumou Sangare. Jej debiutancki album „Moussoulou” z 1991 roku to już klasyk afrykańskiego world music.
Oumou Sangaré - Wassulu Don (Official Video):
Kolejnym gościem był zespół Tamikrest. Ich nazwa oznacza przejście w języku Tuaregów – koczowniczego ludu Sahary. W ich muzyce można odnaleźć dub, blues, psychodelię, funk, a nawet art-rock. Pochodzą z Kidal, na północnym wschodzie Mali, lecz wojna, prześladowania i kryzys polityczny zmusiły większość z nich do emigracji do Algierii.
Tamikrest - Djanegh etoumast:
I wreszcie moim zdaniem najlepszy koncert w zeszłym roku, czyli mistrzyni kory Sona Jobarteh. Sona miała przyjechać już rok wcześniej, ale uniemożliwiły to restrykcje pandemii covid.
Sona Jobarteh & Band - Kora Music from West Africa:
Muzyka Afryki jest na etapie odkrywania przez polskie społeczeństwo. Nasz festiwal chce pokazywać inne światy, przenosić je do Polski. Chcemy dać ludziom dobrą zabawę, ale też leży nam na sercu, by poszerzać świadomość kulturową.
Chciałbym pokazać w Polsce dużo muzyki afrykańskiej, żebyśmy my, Polacy byli bardziej otwarci, bardziej umuzykalnieni, byśmy dali się wzbogacić kulturą i muzyką, która ma więcej słońca.
W tym roku zapraszam gorąco, bo na naszym festiwalu ponownie będzie bardzo bogata scena muzyczna. Dwa dni pełne gwiazd muzyki afrykańskiej. Najważniejszym koncertem będzie występ legendarnego senegalskiego zespołu Orchestra Baobab. Ich epicka historia rozpoczęła się w sercu dakarskiej medyny w latach 60. Koncertują na całym świecie już od 50 lat!
Orchestra Baobab - Utrus Horas (Official Audio):
Kolejnym wyjątkowym koncertem będzie występ Seuna Kuti, najmłodszego syna pioniera afrobeatu Feli Kuti. Miał dziewięć lat, gdy zaczął otwierać koncerty Feli, śpiewając, zanim jego tata wyszedł na scenę! Do Kawęczyna przyjedzie z oryginalnym zespołem ojca.
Blacktimes | Seun Kuti Live Performance - Montreux Jazz Club:
Pozostałe koncerty to: CBB Ensemble, Ablaye Badji Band, The Afronauts, Newen Afrobeat, OVE, PS Cultural Concept feat. Kandara Diebate, Tikoubaouine i Tarwa N-Tiniri. Czyli muzyka afrykańska na najwyższym poziomie!
Oprócz tego zapraszam na spotkania podróżnicze, na filmy afrykańskie, wyselekcjonowane przez Afrykamerę (m.in. “Żona grabarza”, „Ethiopiques”, „Oni nie znają naszej sztuki”, „Ptaki śpiewają w Kigali”). Zorganizowaliśmy też strefę warsztatową, na której będzie bardzo dużo tańca afrykańskiego, bębnów. Wreszcie rynek festiwalowy, gdzie będzie można zjeść afrykańskie jedzenie i kupić rękodzieło.
Warto też dodać, że samo miejsce festiwalowe jest przepiękne. To dworek pod Wiechą w miejscowości Kawęczyn, 30 km na południowy zachód od Warszawy. Tu jest wszystko, co najlepsze może dać mazowiecka wieś: piękne lasy, ogromne pola, skansen i zagrody ze zwierzętami. A dodatkowo wieczorami przy ogniu, już po koncertach, dalej będzie muzyka.
Serdecznie zapraszam!