Szukaj
Close this search box.
Blog Afrykański Kawałek Afryki

Szalona siła ducha

4 maja 2020

18 lat w celi – jamie, w któ­rej nie moż­na się wypro­sto­wać. Bez świa­tła, w samot­no­ści. Jak moż­na to prze­trwać? „Do tego potrzeb­na ci będzie sza­lo­na wola, siła ducha potęż­niej­sza od snu, jaśniej­sza od modlitwy”.

Maro­ko, 1971. Nie­uda­ny bunt prze­ciw kró­lo­wi Has­sa­no­wi II. Sze­re­go­wi żoł­nie­rze, nie do koń­ca świa­do­mi, w czym bio­rą udział, tra­fia­ją  do taj­ne­go wię­zie­nia Tazma­mart na Saha­rze. Dosta­li wyrok 10 lat – w wię­zie­niu spę­dzi­li 20. Było ich 29 – wię­zie­nie prze­ży­ło 4.

Nuda pachniała wilgocią 

Książ­ka to lite­rac­ka pró­ba (na gra­ni­cy genial­no­ści) opo­wie­dze­nia histo­rii jed­ne­go z więź­niów: Azi­za Bine­bi­ne­’a. Tu nazwa­ne­go Sali­mem. To z jego ust sły­szy­my opo­wieść, któ­ra zaczy­na się od słów straż­ni­ków, że żywi stąd nie wyjdziecie. 

Więź­nio­wie spę­dza­ją lata w fosie, zaadap­to­wa­nej na rodzaj kar­ce­ru, w któ­rym cele–jamy są nie­wie­le więk­sze od gro­bu. Każ­dy sie­dzi osob­no. Są pozba­wie­ni wszyst­kie­go – a zwłasz­cza świa­tła. Słoń­ce widzą tyl­ko w cza­sie pogrze­bu, gdy umrze jeden z nich. Jedze­nie: chleb i maka­ron, w zepsu­tych mikro­sko­pij­nych por­cjach. Robac­two, skor­pio­ny, cho­ro­by, odcho­dy, brud, smród. „Sta­li­śmy się isto­ta­mi zło­żo­ny­mi z nudy, kłęb­ka­mi nudy. Nuda pach­nia­ła wil­go­cią cmen­ta­rza. Krą­ży­ła wokół nas, gry­zła powie­ki, żło­bi­ła skó­rę, wci­ska­ła się do żołąd­ka”. Poja­wia­ją się samo­bój­stwa i przy­pad­ki szaleństwa. 

Duszę miałem nietkniętą 

Salim się temu nie pod­da­je. Posta­na­wia po pro­stu prze­trwać. Nie dzię­ki nadziei – ją uwa­żał za oszust­kę. „Ist­nie­li­śmy w nie­ru­cho­mej teraź­niej­szo­ści. Jeśli ktoś na swo­je nie­szczę­ście spoj­rzał wstecz lub wybiegł myślą w przy­szłość, przy­spie­szał swo­ją śmierć”. 

„Cia­ło było zszy­te z wszel­kie­go rodza­ju blizn. Duszę mia­łem nie­tknię­tą, nawet sil­niej­szą niż przed­tem” – mówi Salim. Jak to zro­bił? „Tyl­ko ty sam możesz wypro­wa­dzić sie­bie z tune­lu. Do tego potrzeb­na ci będzie sza­lo­na wola, siła ducha potęż­niej­sza od snu, jaśniej­sza od modli­twy”. Siła umy­słu, czy­li to wewnętrz­ne świa­tło, któ­re­go są pozba­wie­ni. Ale i modli­twa. Więź­nio­wie wspól­nie recy­tu­ją Koran. Salim pro­wa­dzi codzien­ne medy­ta­cje. Uczy się odry­wać od rze­czy­wi­sto­ści, pozby­wać wię­zów z daw­nym życiem, potrzeb, osią­gać wewnętrz­ną wolność. 

Fizjo­lo­gicz­na, poetyc­ka książka. 

To oślepiające nieobecne światło

Myśli wynoszą ponad góry

Więź­nio­wie sta­ra­ją się mieć swo­je role. Rolą Sali­ma jest opo­wia­da­nie histo­rii. Stresz­cza np. „Ojca Goriot”, „Obce­go”, ale i ame­ry­kań­skie fil­my. Ta histo­ria oprócz pochwa­ły siły czło­wie­ka – jest też pochwa­łą siły lite­ra­tu­ry: „Miesz­kam w myślach, któ­re ranią, lecz mimo to wyno­szą mnie ponad góry i uśpio­ne lasy”.

Co może być gorszego?

„Co może być gor­sze­go od prze­ży­cia hor­ro­ru? Patrzeć, jak mu się zaprze­cza” –  czy­ta­my w książ­ce. Nie­ste­ty, i to gro­zi­ło jej boha­te­ro­wi. Więź­niom po latach uda­ło się, za pośred­nic­twem straż­ni­ków i Amne­sty Inter­na­tio­nal, nawią­zać kon­takt ze świa­tem. Wła­dze musia­ły polep­szyć warun­ki wię­zie­nia, a część więź­niów wypu­ścić na wol­ność. Dosta­li jed­nak zakaz kon­tak­tów z media­mi, a maro­kań­skie wła­dze zaczę­ły nego­wać ist­nie­nie więzienia…

Tahar Ben Jel­lo­un zwra­ca im nie­ja­ko prze­szłość. To uro­dzo­ny w Fezie w Maro­ko, ale piszą­cy po fran­cu­sku autor. W 1987 r. za powieść „Świę­ta noc” został wyróż­nio­ny Nagro­dą Gon­co­ur­tów.

Tahar Ben Jelloun, To oślepiające, nieobecne światło

Wydaw­nic­two Karak­ter, Kra­ków, 2008

8/10

Tu wypo­wiedź Azi­za Binebine’a:

Podziel się:

Skoro nogi Cię tu przyniosły, to idź krok dalej i wesprzyj naszą pomoc Afryce :)

Facebook
Twitter
Wydrukuj
Soledad Romero Mariño, Raquel Martin, Afryka

Przebogaty biedny kontynent

Czy na 48 stro­nach książ­ki dla dzie­ci da się przed­sta­wić kon­ty­nent, skła­da­ją­cy się z 55 kra­jów? To prze­cież mniej niż stro­na na jeden kraj! 

Żeby mieć kogoś, kto by mnie szukał

Do pew­ne­go momen­tu wszyst­ko szło gład­ko, do pew­ne­go momen­tu Yeji­de z Nige­rii mogła być Mary czy Kasią z dowol­ne­go zachod­nie­go kra­ju. Stu­dia, wła­sny nie­wiel­ki biz­nes, pra­ca, dom wynaj­mo­wa­ny (i opła­ca­ny po poło­wie) z uko­cha­nym mężem. Wszyst­ko to runie, gdy mło­da mał­żon­ka nie będzie mogła zajść w ciążę.

konrad-piskala-sudan

To Bóg nalewa tu wodę

Piska­ła nie jest pro­ro­kiem, ale jest bystrym obser­wa­to­rem. Prze­wi­dział to, co (kil­ka lat po wyda­niu jego książ­ki) dzie­je się teraz w Suda­nie: “W Afry­ce woj­ny się nie koń­czą, one przy­ga­sa­ją, tlą się, aby nagle ogar­nąć pół kra­ju albo kraj sąsied­ni czy nawet tery­to­rium kil­ku państw. To dal­szy ciąg tej samej peł­za­ją­cej wojny”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *