Wojciech Jagielski zaskakuje kolejny raz. Tak było, gdy dokonał pewnej rewolucji w literaturze non-fiction, tworząc jednego bohatera reporterskiej książki z kilku autentycznych postaci. Tak było, gdy przestał być wojennym reporterem i razem z żoną napisał pół-metafizyczną, pół-sentymentalną książkę o Indiach. I tym razem też tak się dzieje.
Teraz, gdy odchodzi od zawodu, który uprawiał całe życie i na koniec najnowszej książki – zbioru tekstów non-fiction funduje nam całkiem fikcyjną wizję świata w roku 2045. Ponura to wizja, w której Zachód wyrzuca wszystkich uchodźców i muzułmanów. Apokaliptyczny świat, w którym przepełnione miasta stają się niezdatne do życia, a pustynie zajmują kolejne dziesiątki kilometrów kwadratowych przestrzeni życiowej. Nigeryjczyk Karim także zostaje wyrzucony z Londynu przez brytyjskie władze.
Targowisko niewolników
„Zostawała więc Rwanda albo któreś z innych afrykańskich państw, które za pieniądze Zachodu zgadzały się przyjmować odsyłanych z Europy Afrykanów i muzułmanów. Jeśli nie chcieli wracać do swoich krajów, mogli tam znaleźć schronienie w specjalnych ośrodkach przesiedleńczych, już nie w Europie, lecz w Afryce, i tam czekać, aż kiedyś odwróci się karta. Nie były to tylko mrzonki. Do Rwandy co roku zjeżdżali emisariusze z Zachodu, zwłaszcza ze Skandynawii, i w ośrodkach dla przesiedleńców przebierali wśród ludzi, by znaleźć takich, jakich akurat potrzebowali, a potem zabierali ich ze sobą w daleki świat i w nowe życie. Karim nazywał to targowiskiem niewolników i powtarzał, że jego noga nigdy na nim nie postanie”.
Świętując Nowy Rok 2045 na placu Trafalgaru z kolegą George’m zdają sobie sprawę, że „w Europie średnia wieku zbliża się do pięćdziesiątki, mieszkaniec Południowej Afryki jest od Europejczyka o połowę młodszy, a Malijczyk jest nastolatkiem!
– A za pięć lat, za dziesięć? Ilu ich zostanie? Jak sobie bez nas dadzą radę?
Karim rozejrzał się po placu:
– Po mojemu nijak sobie nie poradzą. Bez nas zginą”.
Owocem kilkuletniej współpracy Jagielskiego z „Tygodnikiem Powszechnym” jest zbiór tekstów, publikowanych w autorskiej rubryce „Strona świata”. W ogromnej mierze są to opowieści o krajach Afryki.
Zbiór artykułów? Nuda – powiedzielibyście i w większości przypadków jest to racja. Wtedy gdy np. reporterskiej książce brak bohatera, którego historia przeprowadza czytelnika przez gąszcz odległych i zawikłanych spraw czy egzotycznych nazw. Jagielski udowadnia jednak, że w krótkich formach porusza się tak samo zręcznie jak w długich. Soczyste, mięsiste teksty, nierzadko błyskotliwe – choć nigdy nie są to lekkie dykteryjki. Nawet gdy są o sporcie czy muzyce.
Reggae i rugby
Jest o Bobie Marley’u, który w trakcie koncertu z okazji powstania Zimbabwe widzi brutalność policji nowo powstającego afrykańskiego państwa i odczuwa gorzkie rozczarowanie, że jego idealna wizja Syjonu się rozpada na jego oczach.
Jest o Nelsonie Mandeli, który po dramatycznym meczu rugby rozgrywającym się w deszczu i błocie, wręcza puchar zwycięskiej drużynie swego kraju, która zdobyła mistrzostwo świata po wieloletnim odsunięciu od światowych rozgrywek ze względu na panujący tam apartheid. Mandela wręcza puchar drużynie białych zawodników, ubrany w znienawidzoną przez czarnych koszulkę z antylopą. Robi wszystko, by zjednoczyć swój kraj. Idzie przez błoto stadionu w całkowitej ciszy. Nagle 60-tysięczny tłum rozumie o co mu chodzi i zaczyna skandować jego imię.
Jest o żonie Mandeli, oskarżonej o 18 zabójstw, która bardzo daleko odeszła od ideałów swego męża.
Jest o wielkim muzyku Youssou N’Dour, który angażuje się w sprzeciw wobec znienawidzonych polityków i zostaje ranny w czasie demonstracji.
Opowieści, w których dobro zwycięża zło
Świetnych, mocnych historii w zbiorze jest wiele. Na dodatek napisanych z kunsztem wielkiego pisarza. Posłuchajcie sami:
„Podróżując przez lata do Konga, chciałem popłynąć kiedyś wielką rzeką, jego imienniczką, w dół jej nurtu, z Kisangani do Kinszasy, w kierunku odwrotnym, niż przemierzył ją parowcem Conradowski kapitan Charles Marlow. Tamta wędrówka w górę rzeki w poszukiwaniu dotkniętego szaleństwem Kurtza przerodziła się w odkrywanie najmroczniejszych zakamarków ludzkiej natury i kryjącego się w niej zła, które w sprzyjających okolicznościach ujawnia się i bierze górę. Podróż w dół Konga zamierzałem wykorzystać do opowieści, że możliwa jest też przemiana odwrotna.
Odkąd spotkałem przed laty doktora Mukwege, sądziłem, że nadawałby się znakomicie na bohatera opowieści, w której dobro zwycięża zło”.
A o doktorze Mukwege, laureacie Pokojowej Nagrody Nobla, to już poczytajcie sami:)
Bardzo warto!
Wojciech Jagielski, Strona świata
Reporter o świecie, który gwałtownie się zmienia, Znak, Kraków, 2020
8/10
Edit: W 2022 wyszła druga część zbioru. Bardzo polecam!