Bohater powieści udaje się w trzy podróże, na różnym etapie życia, i wszystkie trzy niosą ze sobą rozczarowanie. Natomiast Galgut potrafił tak napisać o tym powieść, że każdy, kto choć raz w życiu próbował uciec od siebie poprzez daleką wyprawę, odnajdzie tu swoją prawdę.
Bohater, młody mężczyzna o imieniu Damon, wspomina swoje wojaże. Pierwsze jest Lesotho i silna, młodzieńcza fascynacja erotyczna. Druga to też młodzieńcza włóczęga po Zimbabwe, Malawi, Tanzanii. Trzecia podróż to Indie, w towarzystwie będącej na granicy życia i śmierci, przyjaciółki z ciężkimi zaburzeniami psychicznymi. Ta ostatnia historia wywraca czytelnika na drugą stronę.
Narracja tych wspomnień jest prowadzona w trzeciej osobie, by nagle, niespodziewanie, na chwilę przełączyć się na pierwszą osobę. Wybija to czytelnika z rytmu, daje nową perspektywę, jest świetne. Och, jak ja lubię, gdy Damon Galgut eksperymentuje z formą😊
Jak więc jest z tymi wędrówkami bohatera?
„W chwilach największej szczerości przyznaje przed sobą, że utracił dar kochania ludzi, miejsc, rzeczy, a najbardziej osoby, miejsca i rzeczy, którą jest on sam”.
„W takim stanie psychicznym podróż nie jest dla niego świętowaniem, ale swoistą żałobą, sposobem zapełnienia pustki. Podróżuje do różnych miejsc nie dlatego, że ciekawi go świat, lecz dlatego, że dręczy go nuda”.
Podróżuje, czyli “zamienia jeden pusty pokój na drugi”.
Damon deklaratywnie pisze o nudzie i pustce, ale łapiemy go na tym, jak daje się uwieść tej magii. Na przykład wtedy, gdy leży przy namiocie na świeżym powietrzu, w obłędnej zapewne, afrykańskiej scenerii, i “wpatruje się w roztrzaskaną szybę nieba”.
Lub gdy wspomina pewne jezioro w Malawi: “Idea podróży, porzucenia swego miejsca w świecie, jest próbą ucieczki przed czasem, najczęściej nieudaną. Lecz nie tutaj. Fale biją o brzeg, jak czyniły to od wieków. Tempo zwyczajnego życia wyznaczają potężniejsze rytmy przyrody, zależne od słońca czy księżyca. Coś tu pozostało z mitycznego świata, nim historia ruszyła z kopyta i zaczęła tykać jak bomba”.
Lub gdy nad jeziorem widzi “błyskawicę, która przecina niebo i wygląda, jakby Bóg składał podpis”.
Dobrze, że możemy złapać Damona na te słówka. Na zachwycie swoimi eskapadami. Byłoby w tym coś przykrego, gdyby bohater, biały Południowoafrykańczyk, jeździł po innych krajach kontynentu tylko w poczuciu nudy i pustki. Byłoby to jakby uderzenie w twarz wobec czarnoskórych krajanów, którym ówczesny apartheid to uniemożliwiał. Lub po prostu bieda.
Damon mierzy się ze swoimi demonami, które – oczywiście – nie znikną tylko dlatego, że należy do uprzywilejowanej klasy w RPA. Ale dobrze, że nie udało im się go całkiem pokonać i młody mężczyzna znajduje w sobie nowe spojrzenie, nowe refleksje, nowa słowa.
Czują się osobiście dotknięte ubóstwem kontynentu
Zwłaszcza wobec napotykanych Europejczyków, z których “niektórzy nie kryją pogardy dla biedy, którą widzą na każdym kroku. Zwłaszcza dwie młode Szwedki, które przestały milczeć i głośno opowiadają o koszmarnej podróży przez Zambię. Skały, och, to było wprost okropne, dworzec autobusowy, och, był taki brudny i jak tam śmierdziało, ohyda. Czują się osobiście dotknięte niedostatkiem i ubóstwem kontynentu, nie pojmują, że warunki, ich zdaniem straszne i niesmaczne, nie są częścią dekoracji, które zmienią się, gdy one opuszczą scenę i wrócą do kraju”.
Na koniec jeszcze jedna refleksja o byciu w drodze:
“Podróż jest gestem zapisanym w przestrzeni i znika nawet wtedy, gdy trwa. Jedziesz z miejsca na miejsce, znowu gdzieś dalej i nie ma po tobie śladu, że kiedykolwiek tam byłeś. Drogi, którymi wczoraj szedłeś, zapełniają się innymi ludźmi, a żaden z nich nie wie, kim jesteś. W pokoju, gdzie spałeś zeszłej nocy, w łóżku leży nieznajomy. Kurz pokrywa twoje ślady, ślady twoich palców zostają wytarte z drzwi, z podłogi i stołu, okruchy dowodów, które mogłeś upuścić, zostały sprzątnięte i wyrzucone i nigdy nie powrócą. Powietrze zamyka się za tobą jak woda i wkrótce twoja obecność, zdawałoby się tak ważna i stała, zaciera się całkowicie. Rzeczy dzieją się tylko raz, nigdy się nie powtórzą, nigdy nie powrócą. Jedynie w pamięci”.
To moje drugie spotkanie z tym południowoafrykańskim autorem, laureatem Nagrody Bookera za rok 2021. Baaaardzo polecam jego książkę: Obietnica, o której piszę tu.
Damon Galgut, W obcym pokoju, tł. Beata Turska, Świat Książki, Warszawa, 2013
7/10
Na zdjęciach zachodnia Tanzania – jeden z krajów, które przemierza bohater