„Mam łatwą robotę. [<Polityczni>, moi klienci] zostają oskarżeni, a potem idą do więzienia, zwykle z długimi wyrokami. Następnie ich odwiedzam. (…)
– Są winni?
Cóż, owszem… zazwyczaj. Przynajmniej ci, którzy trafiają w takie miejsca – o ile <winny> to odpowiednie słowo. Niestety, chyba rzadko miewam niewinnych klientów. (…) Na domiar złego często wcale nie wypierają się zarzucanych im czynów. Nie interesuje ich własna niewinność. Pod tym względem zasadniczo różnią się od większości oskarżonych. (…) Przejdźcie się – albo przebiegnijcie – przez dowolne więzienie i spytajcie kryminalistów, którego z nich osadzono niesłusznie. Wszyscy poniosą rękę.
Moich klientów wyróżnia to, że są polityczni. Gdy zapytacie, czy zamierzali obalić władzę państwową, potwierdzą z przekonaniem”.
Nelson Mandela, laureat pokojowej Nagrody Nobla, założył Włócznie Narodu. Była to zbrojna gałąź Afrykańskiego Kongresu Narodowego, najważniejszej organizacji narodowowyzwoleńczej w RPA, stającej przeciwko apartheidowi. Włócznie zabijały, przeprowadzały ataki bombowe na najważniejszych ludzi zbrodniczego systemu jak żołnierze czy policjanci. Ginęli w nich także zupełnie niewinni cywile. „Wszędzie widać było krew i kawałki nóg”.
Zabijanie cywili to coś innego
Jabu Masina, Ting Ting Masango, Neo Potsane i Joseph Makhura byli wykonawcami tych zamachów. Zamachów na brutalnych policjantów, znęcających się nad czarnoskórymi mieszkańcami RPA i na polityków utrzymujących przy życiu zbrodniczy system. Czterem młodym ludziom grozi wyrok śmierci. Są torturowani, wymusza się na nich fałszywe zeznania. Ich obrony podejmuje się młody adwokat Peter Harris, potomek burskich osadników. Mówi: „Popieram organizacje ruchu oporu, ale zabijanie cywili to coś innego”. Z drugiej strony mówi tak: „To ten kraj zrobił z nich kryminalistów, to nie ich wina”.
Harris okaże się błyskotliwym prawnikiem, a proces z Delmas (1985–1988) przekształci się w jeden z najgłośniejszych procesów sądowych XX wieku. Wydawałoby się, że są bez szans. Procesy polityczne w ówczesnym RPA były farsą. Adwokat wymyśli jednak bezprecedensowe rozwiązania. Podważy to legalność wymiaru sprawiedliwości reżimu.
Pomogą mu także zeznania skruszonego Dirka Coetzee, psychopatycznego policjanta ze strony apartheidowskiego reżimu, który zabijał bombami i truciznami oraz torturował w sposób, którego nie umiem tu nawet przywołać. Dosyć napisać, że on i jego ludzie piekli kiełbaski przy jednym ognisku, a w drugim obok palili zwłoki. Były zbrodniarz „wyspowiada się” przed Harrisem.
Książka wychodzi poza ramy gatunku reportażu historycznego. Czyta się ją jak thriller sądowy, trochę kryminał. Literacki majstersztyk – adwokat i autor książki Peter Harris wplata w dzieje procesy minirozdziały o tworzeniu bomby. Ta bomba na koniec wybuchnie i… rozerwie Wam serca.
Jest to także moralitet, traktat stawiający ciężki kaliber pytań:
- czy zamachy są zawsze złem i zbrodnią, czy bywają też walką z niesprawiedliwością?
- kiedy żołnierz staje się terrorystą?
- czym jest wina? a czym jest sprawiedliwość?
- czy istnieje „gruba kreska” i „sprawiedliwość przejściowa”, czyli coś, co socjologowie prawa określają jako formułę pojednania w czasie transformacji ustrojowej?
Peter Harris, Konstruktorzy bomb, rebelianci i legendarny proces o zdradę stanu
Czarne, Wołowiec, 2014
8/10