Szukaj
Close this search box.
Blog Afrykański Kawałek Afryki

Gdy Armstrong przygrywał do zamachu stanu

29 maja 2024

Sza­lo­ne­mu tem­pu poli­ty­ki lat 60′ ub. wie­ku, kie­dy w jed­nym roku 16 państw afry­kań­skich ogło­si­ło nie­pod­le­głość, dotrzy­mu­je kro­ku autor doku­men­tu o tym, jak Bel­go­wie nie chcie­li porzu­cać bogactw natu­ral­nych swej daw­nej kolo­nii. Oraz o tym, jak Louis Arm­strong przy­gry­wał do orga­ni­zo­wa­ne­go przez swój kraj zama­chu stanu.

film-sciezka-dzwiekowa-zamachu-stanu-recenzja

Johan Gri­mon­prez, reży­ser fil­mu to pro­du­cent legen­dar­ne­go już “Nie jestem two­im Murzy­nem”. Jego naj­now­szy doku­ment o Kon­gu - “Ścież­ka dźwię­ko­wa zama­chu sta­nu” to zde­cy­do­wa­nie nowa jakość w doku­men­cie histo­rycz­nym. To film, któ­ry już prze­szedł do kano­nu gatunku.

Histo­ria pędzi­ła bowiem w roku 1960 na zbi­ty łeb, gdy zale­d­wie na dwa dni przed ogło­sze­niem nie­pod­le­gło­ści Kon­ga bel­gij­ski kolo­ni­za­tor spry­wa­ty­zo­wał Union Mini­ère, czy­li naj­więk­szą spół­kę wydo­by­wa­ją­cą bogac­twa natu­ral­ne, naj­cen­niej­sze dobro Kon­ga. Oczy­wi­ście po to, by nie prze­szła w ręce Kon­gij­czy­ków. Z kolei sie­dem dni póź­niej jeden z bel­gij­skich ofi­ce­rów sta­cjo­nu­ją­cych w Kon­gu wyra­ził prze­ko­na­nie, że nic się prze­cież nie zmie­ni… A w kolej­nym mie­sią­cu opła­ca­ny przez Bel­gów i wspo­ma­ga­ny przez ame­ry­kań­skich spa­do­chro­nia­rzy Moïse Tshom­be ogło­sił powsta­nie sepa­ra­ty­stycz­nej Repu­bli­ki Katan­gi, co odci­na­ło nowe pań­stwo od naj­bo­gat­sze­go regionu. 

Robili, co mogli

Bel­go­wie robi­li, co mogli, by przy prze­ka­zy­wa­niu kra­ju ugrać, ile się da. Wraz z Ame­ry­ka­na­mi nie cof­nę­li się przed machloj­ka­mi i mani­pu­la­cja­mi. A w ONZ nie było zgo­dy, by bro­nić suwe­ren­no­ści mło­de­go państwa.

Pędzi też Johan Gri­mon­prez, fun­du­jąc widzo­wi histo­rycz­ny rol­ler­co­aster. Dwie i pół godzi­ny histo­rycz­ne­go doku­men­tu o zale­d­wie roku z dzie­jów jed­ne­go z ponad pięć­dzie­się­ciu kra­jów Afry­ki brzmi jak kosz­mar stu­den­ta histo­rii. A reży­se­ro­wi (i mon­ta­ży­ście) udał się cud: pokle­ić wąt­ki i fak­ty, spor­tre­to­wać wie­le posta­ci i pod­lać to wszyst­ko spo­rą daw­ką wyśmie­ni­te­go jaz­zu tak, by nie dało się ode­rwać wzro­ku (i uszu) od ekranu.

Kogo nie ma w tym fil­mie? Są kla­sycz­ne już archi­wal­ne frag­men­ty nagrań, jak Niki­ta Chrusz­czow ude­rza butem o sto­lik w ONZ lub uda­je się na wyciecz­kę do Disney­lan­du. A może Fidel Castro gosz­czą­cy w Har­le­mie? Na ekra­nie widzi­my tak­że naj­słyn­niej­sze prze­mó­wie­nie Mal­col­ma X oraz aresz­to­wa­nie Patric­ka Lumum­by, pierw­sze­go pre­mie­ra nie­pod­le­głe­go Konga. 

A to wszyst­ko prze­pla­ta się z zapi­sa­mi frag­men­tów kon­cer­tów naj­więk­szych jaz­zo­wych gwiazd lat 60. Jest i Louis Arm­strong, i Diz­zy Gil­le­spie, Nina Simo­ne, Quin­cy, pocho­dzą­ca z Repu­bli­ki Połu­dnio­wej Afry­ki Miriam Make­ba oraz ple­ja­da kon­gij­skich muzy­ków (Le Grand Kal­lé, Rock-a-Mam­bo, Dr. Nico, Marie Daul­ne, Fran­co Luam­bo Makia­di). 

Arty­ści ame­ry­kań­ski zosta­ją wysła­ni przez rząd, by ocie­plić wize­ru­nek Sta­nów Zjed­no­czo­nych w oczach Afry­ka­nów, któ­rych ZSRR pró­bu­je prze­cią­gnąć na swo­ją stro­nę. Niki­ta Chrusz­czow krzy­czy z ONZ-owskiej mów­ni­cy: Ame­ry­ka­nie nie chcą Waszej wol­no­ści. Widać to na przy­kła­dzie wszyst­kich nie­szczęść, jakie zgo­to­wa­li Waszym czar­no­skó­rym bra­ciom u siebie.

Na czerwonym tronie

Z kolei pre­zy­dent Dwi­ght Eisen­ho­wer zda­je sobie spra­wę z tego, jak groź­na jest zim­no­wo­jen­na sytu­acja, w któ­rej kolej­ne kra­je Afry­ki otrzy­mu­ją gło­sy w radzie ONZ i mogą sprzy­mie­rzyć się z blo­kiem komu­ni­stycz­nym. Wysy­ła więc do Afry­ki muzy­ków. Louis Arm­strong, noszo­ny na czer­wo­nym tro­nie przez Kon­gij­czy­ków, ma do podró­ży sto­su­nek ambi­wa­lent­ny. Nie­któ­rzy muzy­cy zaczy­na­ją sobie zda­wać spra­wę, że są wyko­rzy­sty­wa­ni przez CIA. (Np. pio­sen­kar­ka Abbey Lin­coln i per­ku­si­sta Max Roach wraz z inny­mi pro­te­stu­ją­cy­mi prze­rwa­li absur­dal­ne posie­dze­nie Rady Bez­pie­czeń­stwa ONZ w spra­wie Kon­ga). A nie­któ­rzy muzy­cy po pro­stu muzy­ką wal­czą o pra­wa czar­no­skó­rych i nie inte­re­su­ją się glo­bal­ną poli­ty­ką. Sam pre­zy­dent Eisen­ho­wer publicz­nie oświad­cza, że jego kraj nigdy nie anga­żo­wał się, ani nie anga­żu­je, w zama­chy sta­nu w innych krajach…

soundtracktoacoupdetat

Siłą tego fil­mu jest tak­że to, że opo­wie­dzia­ny jest wyłącz­nie przez archi­wa­lia: wspo­mnie­nia audio, frag­men­ty powie­ści poli­tycz­nych, fil­my archi­wal­ne z wystę­pa­mi naj­słyn­niej­szych ame­ry­kań­skich jazzmanów. 

sciezka-dzwiekowa-zamachu-stanu
Naj­bliż­szą dorad­czy­nią Lumum­by była akty­wist­ka i pisar­ka Andrée Blo­uin. Poma­ga­ła nie tyl­ko w spra­wach nie­pod­le­gło­ści, ale tak­że w kwe­stiach femi­ni­styczntch w ruchu dekolonizacyjnym.

Bły­sko­tli­wy, momen­ta­mi iro­nicz­nie dow­cip­ny, świe­ży i bra­wu­ro­wy film. Dwie i pół godzi­ny nie wia­do­mo, kie­dy mija, bo szyb­kość i pre­cy­zja mon­ta­żu przy­po­mi­na raczej wiel­kie pro­duk­cje Marvel­la niż film histo­rycz­ny. A zwro­tów akcji, walk, zabójstw nie­wie­le mniej niż w fil­mach o Avengersach. 

Soundtrack_poster


Ścież­ka dźwię­ko­wa zama­chu sta­nu, reż. Johan Gri­mon­prez, Bel­gia, Fran­cja, Holan­dia, 2024

doku­men­tal­ny

obej­rza­ny w ramach Mil­le­nium Docs Aga­inst Gravity

10/10

Podziel się:

Skoro nogi Cię tu przyniosły, to idź krok dalej i wesprzyj naszą pomoc Afryce :)

Facebook
Twitter
Wydrukuj

Coś w nas wstąpiło

Przed­się­wzię­cie było kar­ko­łom­ne: w kil­ka tygo­dni napi­sać i skom­po­no­wać cha­ry­ta­tyw­ny prze­bój, zbie­ra­ją­cy pie­nią­dze na gło­du­ją­cą Etio­pię. A potem prze­ko­nać naj­więk­sze gwiaz­dy popu  i zgro­ma­dzić je w jed­nym miej­scu, by go nagra­ły. Bez komó­rek, maili, internetu. 

Rajd Dakar – Włochy

Sły­ną­cy z nie­bez­pie­czeństw rajd Paryż-Dakar to nic w porów­na­niu z opar­tym na praw­dzi­wych wyda­rze­niach fil­mie “Ja, kapi­tan” o dro­dze migran­tów z Sene­ga­lu do Włoch.

Nie jestem numerkiem

Doku­ment nagra­dza­nej w Ber­li­nie i Can­nes reży­ser­ki Mati Diop jest poetyc­kim zapi­sem zwro­tu przez Fran­cję pierw­szych 26 dzieł sztu­ki, zagra­bio­nych ponad sto lat temu z dzi­siej­sze­go Beninu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *