Szalonemu tempu polityki lat 60′ ub. wieku, kiedy w jednym roku 16 państw afrykańskich ogłosiło niepodległość, dotrzymuje kroku autor dokumentu o tym, jak Belgowie nie chcieli porzucać bogactw naturalnych swej dawnej kolonii. Oraz o tym, jak Louis Armstrong przygrywał do organizowanego przez swój kraj zamachu stanu.
Johan Grimonprez, reżyser filmu to producent legendarnego już “Nie jestem twoim Murzynem”. Jego najnowszy dokument o Kongu - “Ścieżka dźwiękowa zamachu stanu” to zdecydowanie nowa jakość w dokumencie historycznym. To film, który już przeszedł do kanonu gatunku.
Historia pędziła bowiem w roku 1960 na zbity łeb, gdy zaledwie na dwa dni przed ogłoszeniem niepodległości Konga belgijski kolonizator sprywatyzował Union Minière, czyli największą spółkę wydobywającą bogactwa naturalne, najcenniejsze dobro Konga. Oczywiście po to, by nie przeszła w ręce Kongijczyków. Z kolei siedem dni później jeden z belgijskich oficerów stacjonujących w Kongu wyraził przekonanie, że nic się przecież nie zmieni… A w kolejnym miesiącu opłacany przez Belgów i wspomagany przez amerykańskich spadochroniarzy Moïse Tshombe ogłosił powstanie separatystycznej Republiki Katangi, co odcinało nowe państwo od najbogatszego regionu.
Robili, co mogli
Belgowie robili, co mogli, by przy przekazywaniu kraju ugrać, ile się da. Wraz z Amerykanami nie cofnęli się przed machlojkami i manipulacjami. A w ONZ nie było zgody, by bronić suwerenności młodego państwa.
Pędzi też Johan Grimonprez, fundując widzowi historyczny rollercoaster. Dwie i pół godziny historycznego dokumentu o zaledwie roku z dziejów jednego z ponad pięćdziesięciu krajów Afryki brzmi jak koszmar studenta historii. A reżyserowi (i montażyście) udał się cud: pokleić wątki i fakty, sportretować wiele postaci i podlać to wszystko sporą dawką wyśmienitego jazzu tak, by nie dało się oderwać wzroku (i uszu) od ekranu.
Kogo nie ma w tym filmie? Są klasyczne już archiwalne fragmenty nagrań, jak Nikita Chruszczow uderza butem o stolik w ONZ lub udaje się na wycieczkę do Disneylandu. A może Fidel Castro goszczący w Harlemie? Na ekranie widzimy także najsłynniejsze przemówienie Malcolma X oraz aresztowanie Patricka Lumumby, pierwszego premiera niepodległego Konga.
A to wszystko przeplata się z zapisami fragmentów koncertów największych jazzowych gwiazd lat 60. Jest i Louis Armstrong, i Dizzy Gillespie, Nina Simone, Quincy, pochodząca z Republiki Południowej Afryki Miriam Makeba oraz plejada kongijskich muzyków (Le Grand Kallé, Rock-a-Mambo, Dr. Nico, Marie Daulne, Franco Luambo Makiadi).
Artyści amerykański zostają wysłani przez rząd, by ocieplić wizerunek Stanów Zjednoczonych w oczach Afrykanów, których ZSRR próbuje przeciągnąć na swoją stronę. Nikita Chruszczow krzyczy z ONZ-owskiej mównicy: Amerykanie nie chcą Waszej wolności. Widać to na przykładzie wszystkich nieszczęść, jakie zgotowali Waszym czarnoskórym braciom u siebie.
Na czerwonym tronie
Z kolei prezydent Dwight Eisenhower zdaje sobie sprawę z tego, jak groźna jest zimnowojenna sytuacja, w której kolejne kraje Afryki otrzymują głosy w radzie ONZ i mogą sprzymierzyć się z blokiem komunistycznym. Wysyła więc do Afryki muzyków. Louis Armstrong, noszony na czerwonym tronie przez Kongijczyków, ma do podróży stosunek ambiwalentny. Niektórzy muzycy zaczynają sobie zdawać sprawę, że są wykorzystywani przez CIA. (Np. piosenkarka Abbey Lincoln i perkusista Max Roach wraz z innymi protestującymi przerwali absurdalne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Konga). A niektórzy muzycy po prostu muzyką walczą o prawa czarnoskórych i nie interesują się globalną polityką. Sam prezydent Eisenhower publicznie oświadcza, że jego kraj nigdy nie angażował się, ani nie angażuje, w zamachy stanu w innych krajach…
Siłą tego filmu jest także to, że opowiedziany jest wyłącznie przez archiwalia: wspomnienia audio, fragmenty powieści politycznych, filmy archiwalne z występami najsłynniejszych amerykańskich jazzmanów.
Błyskotliwy, momentami ironicznie dowcipny, świeży i brawurowy film. Dwie i pół godziny nie wiadomo, kiedy mija, bo szybkość i precyzja montażu przypomina raczej wielkie produkcje Marvella niż film historyczny. A zwrotów akcji, walk, zabójstw niewiele mniej niż w filmach o Avengersach.
Ścieżka dźwiękowa zamachu stanu, reż. Johan Grimonprez, Belgia, Francja, Holandia, 2024
obejrzany w ramach Millenium Docs Against Gravity
10/10