Blog Afrykański Kawałek Afryki

Ludobójstwo: wersja light/hard

25 kwietnia 2020

Dwa fil­my o Rwan­dzie w roku 1994. Jeden (Hotel Ruan­da) da pocie­sze­nie, że moż­na coś oca­lić – nawet w pie­kle. Dru­gi (Cza­sem w kwiet­niu) odzie­ra z wszel­kich złudzeń.

Hotel Ruan­da to kla­syk. Opar­ty na fak­tach, hol­ly­wódz­ki film, w któ­rym mana­ger luk­su­so­we­go hote­lu ratu­je ponad 1000 osób, udzie­la­jąc im schro­nie­nia w cza­sie ludo­bój­stwa w roku 1994. Sym­bo­licz­nie oca­lił ludz­kość, bo oca­la­jąc set­ki ludzi, oca­lił wła­sne czło­wie­czeń­stwo. Wycho­dzi­my z tego fil­mu owszem, wstrzą­śnię­ci, ale pod­bu­do­wa­ni na duchu.

hotel ruanda
Ter­ry Geo­r­ge, Hotel Ruan­da

Zupeł­nie ina­czej jest z fil­mem Cza­sem w kwiet­niu, choć podo­bieństw wie­le. Przede wszyst­kim fil­my łączy postać głów­ne­go boha­te­ra, któ­ry z racji tego, że jest Hutu, może unik­nąć śmier­ci w cza­sie, gdy Hutu mor­du­ją Tut­sich. Obaj boha­te­ro­wie mają żony Tut­si, co jest oczy­wi­stym począt­kiem wąt­ku dramatycznego.

czasem w kwietniu

Zachód nie zrobił nic

Oba obra­zy fil­mo­we są wiel­kim oskar­że­niem Zacho­du. Oba zaczy­na­ją się od wąt­ku radio­sta­cji Radio Tele­vi­sion Libre des Mil­le Col­lins (RTLM), czy­li Radia i Tele­wi­zji Tysią­ca Wzgórz Wol­no­ści. Ta radio­sta­cja nawo­ły­wa­ła do nie­na­wi­ści i eks­ter­mi­na­cji Tut­si przed i w trak­cie ludo­bój­stwa. Ona rzu­ci­ła hasło do począt­ku rze­zi, w któ­rej w 100 dni zamor­do­wa­no 800 tysię­cy do milio­na Tut­si. Pra­co­wał w niej m.in. bel­gij­ski dzien­ni­karz, ska­za­ny przez mię­dzy­na­ro­do­wy try­bu­nał za pod­że­ga­nie do nie­na­wi­ści. W Hote­lu Ruan­da poja­wia się bar­dzo jasno wyra­żo­ny zarzut wobec Bel­gów, któ­rych kolo­nial­na poli­ty­ka roz­róż­nia­nia ras i fawo­ry­zo­wa­nia Tut­sich spo­wo­do­wa­ła powsta­nie pro­ble­mu nienawiści. 

Oba fil­my są wiel­kim oskar­że­niem sił mię­dzy­na­ro­do­wych. ONZ nie inte­re­we­niu­je, a jej szcząt­ko­we siły, któ­re są na miej­scu, mają zakaz uży­wa­nia bro­ni, więc tyl­ko patrzą na set­ki mor­dów. W obu fil­mach poja­wia się archi­wal­na wypo­wiedź poli­ty­ków z Depar­ta­men­tu Sta­nu USA, któ­rzy dywa­gu­ją, czy to, co się dzie­je, jest ludó­bój­stwem czy jedy­nie „akta­mi ludo­bój­stwa” i jak moż­na to ująć w pra­wie mię­dzy­na­ro­do­wym. By nie zro­bić nic.

Oba fil­my uka­zu­ją skrzy­nie z macze­ta­mi, spro­wa­dzo­ny­mi z Chin (po 10 cen­tów za sztu­kę), któ­ry­mi doko­na­no rzezi.

Dzień dobry

Cza­sem w kwiet­niu uka­zu­je losy dwóch bra­ci Hutu. Augu­stin jest wpły­wo­wym żoł­nie­rzem, któ­ry robi wszyst­ko, by ura­to­wać swo­ją żonę i dzie­ci. Jego brat pra­cu­je w radiu RTLM i sta­je po stro­nie mor­der­ców. W tym fil­mie niko­go i nicze­go nie da się ura­to­wać. Widz jest posta­wio­ny wobec śmier­ci setek tysię­cy i żaden sce­na­rzy­sta nie ma zamia­ru mu ulżyć, pomóc zro­zu­mieć, dać nadzie­ję. Razem z Augu­sti­nem widz wcho­dzi do budyn­ku, wypeł­nio­ne­go roz­kła­da­ją­cy­mi się zwło­ka­mi. Boha­ter szu­ka ciał zamor­do­wa­nych. Wcho­dząc, do kobiet prze­no­szą­cych cia­ła w sta­nie zaawan­so­wa­ne­go roz­kła­du, mówi: Dzień dobry. One odpo­wia­da­ją: Dzień dobry i wra­ca­ją do pracy.

czasem_w_kwietniu
Raoul Peck, Cza­sem w kwiet­niu

Sałatka z pomidorów

Film ude­rza nawet widza, któ­ry widział czy czy­tał już wcze­śniej spo­ro o tym ludo­bój­stwie. Gdy czy­ta­łam opi­sy mor­dów na bagnach, o ludziach skry­wa­ją­cych się w tro­pi­kal­nych lasach, egzo­ty­ka tych kra­jo­ra­zów pozwa­la­ła mi odsu­nąć się emo­cjo­nal­nie od tej tra­ge­dii. W fil­mie Raoula Pecka widzi­my mor­dy w dobrych dziel­ni­cach Kiga­li. Jed­no­ro­dzin­ne dom­ki: jak u nas; ogród­ki, sprzę­ty: wszyst­ko takie swoj­skie. Żona głów­ne­go boha­te­ra przy­rzą­dza sałat­kę z pomi­do­ra­mi w szkla­nej misce – taką, jaką jemy i my. I w taką sce­ne­rię wkra­cza­ją Hutu z maczetami.

Oba fil­my są war­te obej­rze­nia. nato­miast ich kli­mat emo­cjo­nal­ny jest zupeł­nie inny. Sami zde­cy­duj­cie, czy chce­cie dowie­dzieć się wię­cej o ludo­bój­stwie w Rwan­dzie za pomo­cą fil­mu, któ­ry pomo­że wam to unieść czy za pomo­cą fil­mu, któ­ry wal­nie was na odlew w twarz.

Terry George, Hotel Ruanda

RPA / USA / Wiel­ka Bry­ta­nia / Wło­chy, 2004

(„Jeśli pod koniec wojen­nej histo­rii czu­jesz unie­sie­nie, jeśli czu­jesz, że jakiś mały strzęp cze­goś moral­nie wznio­słe­go został ura­to­wa­ny spo­śród odpad­ków, padłeś ofia­rą bar­dzo sta­re­go, strasz­ne­go kłam­stwa” – pisał Tim O’Brien w genial­nej książ­ce o woj­nie w Wiet­na­mie: „Rze­czy, któ­re nieśli”).

7/10

Raoul Peck, Czasem w kwietniu

Fran­cja / USA / Ruan­da, 2005 – max

8/10

Podziel się:

Skoro nogi Cię tu przyniosły, to idź krok dalej i wesprzyj naszą pomoc Afryce :)

Facebook
Twitter
Wydrukuj
krolowa-wojownik-film

Kobiece widowisko

Dobrze, że powstał film „Kró­lo­wa wojow­nik” – i to z wie­lu powo­dów. Pierw­szym jest fraj­da z oglą­da­nia epic­kie­go obra­zu w odcho­dzą­cym już sty­lu, a dru­gim jest poru­sze­nie w fil­mie takich tema­tów jak udział afry­kań­skich han­dla­rzy w mię­dzy­na­ro­do­wym ryn­ku nie­wol­ni­ków oraz pod­kre­śle­nie spraw­czo­ści kobiet.

Każdy dzień przybliży cię do zepsucia

Pre­zy­dent chce, by Wiel­kim Ima­mem został… - gdy usły­sza­łam te sło­wa na począt­ku fil­mu „Chło­piec z nie­bios”, szyb­ko zro­zu­mia­łam, dla­cze­go reży­ser w Egip­cie jest per­so­ną non gra­ta. Obna­ża kuli­sy bez­względ­nej wal­ki o wła­dzę mię­dzy przy­wód­ca­mi reli­gij­ny­mi i politycznymi.

Wielcy bracia mniejsi

Hipo­po­tam nie umie pły­wać. Kto nie zoba­czy pod­wod­nych zdjęć, jak bie­gnie w wodzie, ten nie wie, co tra­ci. Cięż­ki zwierz bie­gnie jak pod­bi­ja­ny przez dziec­ko balon czy astro­nau­ta w sta­nie nie­waż­ko­ści na orbi­cie. Kolej­ny raz z fascy­na­cją pole­cam serial poka­zu­ją­cy olbrzy­my z Afryki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *