Hasło nad wejściem do obozu koncentracyjnego w Aguthi brzmiało: „Temu, kto sobie pomaga, także pomożemy”. Obozu, zorganizowanego przez Brytyjczyków dla ludu Kikuju w Kenii w latach 1950’. Kilkanaście lat po tym, jak prawda o Auschwitz została odkryta i zgodnie potępiona.
Drut kolczasty, wieżyczki strażników, obozy przejściowe, niewolnicza praca, brutalne przesłuchania, tortury. Język, którym “cywilizowany świat” zgodził się już nie posługiwać…
Po zakończeniu II wojny światowej lud Kikuju, największa grupa etniczna ówczesnej brytyjskiej kolonii, domagał się niepodległości. W latach 1952-1960 wybuchła wojna w Kenii między władzami brytyjskimi a armią powstańczą czy partyzancką, zwaną Mau Mau, liczącą około 20 000 osób. Brytyjczycy uwięzili wówczas w obozach koncentracyjnych dziesiątki tysięcy Kikuju.
Oficjalnym celem obozów, w których zgromadzono przynajmniej 80 000 więźniów, była edukacja “dzikich”. „Mau Mau było wściekłą masą bestialstwa – musieliśmy włożyć wielki wysiłek, by pozbyć się tego czegoś” – mówił kolonialny urzędnik. Inny opisując Mau Mau, stwierdził: “widziałem rogaty cień samego diabła”. (Trzeba zaznaczyć, że powstanie było brutalne i Mau Mau zabijał też dzieci, jak np. 6-letniego Michaela Rucka, syna brytyjskich farmerów).
Naprawdę jednak były to obozy koncentracyjne, opisywane przez więźniów jako “piekło na ziemi”.
Półtora miliona uwięzionych
W obozach zamykano niemal wyłącznie mężczyzn, a kobiety i dzieci w prawie ośmiu tysiącach wsi, otoczonych drutem kolczastym i wieżami strażniczymi. Autorka pisze: “Gdy dodałam wszystkich Kikuju przetrzymywanych w tych wsiach do przybliżone liczby więźniów w obozach, doszłam do wniosku, że Brytyjczycy pozbawili wolności jakieś półtora miliona ludzi, czyli całą ludność Kikuju”.
Badaczka z Harvardu stawia tezę, że “podczas wojny Mau Mau siły brytyjskie wprowadzały swoje rządy z okrucieństwem zdradzającym przewrotną kolonialną logikę: jedynie więżąc niemal całą populację Kikuju, (…) i dręcząc fizycznie i psychicznie mężczyzn, kobiety i dzieci, można było przywrócić władzę w kolonii i ponownie podjąć <misję cywilizacyjną>”.
Ogniska z dowodami zbrodni
Książka Caroline Elkins mówi nie tylko o zbrodniach, ale także o próbach ich ukrycia, tuszowaniu i celowym niszczeniu dowodów. Po masakrze w Hola, w której pałkami zabito 11 osób, a ponad 70 poważnie raniono, zgony próbowano tłumaczyć zatruciem wskutek picia brudnej wody…
“Władze kolonii celowo niszczyły papiery w ogromnych ogniskach w przeddzień swojej ewakuacji z Kenii w roku 1963”.
Jak możesz to zrozumieć?
Caroline Elkins poza żmudną pracą w archiwach przyprowadzała też latami wywiady z 300 ofiarami czy świadkami zbrodni. Nagrała ponad 600 godzin materiału. Autorka wspomina: „Miałam ograniczoną umiejętność rozumienia owych brutalnych i traumatycznych chwil, wpisania ich w umysłowe ramy mojego względnie normalnego świata. (…) Pewna kobieta powiedziała: <Jak mam ci opowiedzieć, jak to jest – zakopywać cale ciężarówki martwych ciał? Jak możesz to zrozumieć?>”.
Tortury
Opisy warunków w obozach koncentracyjnych czy tortur wskazują na to, że nie były to „wypadki przy pracy”. Był to zorganizowany, przemyślany system wymyślony i utrzymywany przez ludziach o skłonnościach psychopatycznych: „Przed Nderim stało ciężkie blaszane wiadro, które niemal przez cały ranek musiał nosić na głowie. Było tam jeszcze dużo piachu, moczu i odchodów; część z nich zasychała na jego twarzy. Zmęczenie i silne uderzenie w nos powaliły go z powrotem na ziemię. (…) Po rozgrzewce z wiadrem, jak nazywały ją władze obozu, Nderiego zaprowadzono kopniakami do jednej z betonowych sal przesłuchań rozrzuconych po pięciu obozach w Mwea. Zobaczył tam dwóch ludzi wiszących z krokwi za kostki. Byli nadzy i kapała z nich zimna woda, którą byli polewani. Mężczyzna bliżej drzwi miał spuchniętą, zniekształconą twarz, a z nosa ciekła mu krew i ropa”.
Tam po prostu zabijano ludzi
Niestety, takich fragmentów w książce jest dużo więcej. „Przemoc i tortury przez wiele lat dominowały w życiu kenijskich obozów. Także w zamkniętych wsiach trwały publiczne pokazy brutalnej siły, gwałty i głód, które pochłonęły tysiące ofiar. (…) <To było piekło na ziemi> – opowiadał pewien człowiek z Kiambu. <Tam po prostu zabijano ludzi – dodawał inny, z Nyeri. – Tam nas wreszcie złamano, tam szatan pokonał naszego boga>”.
„Nigdy nie przeprowadzono niezależnego dochodzenia w sprawie obozów koncentracyjnych w Kenii. (…) Represje wobec Mau Mau i inne kolonialne skandale miały pozostać tajemnicą (…). Jednak historia napisała brytyjskiej władzy kolonialnej w Kenii inne zakończenie. (…) Po masakrze na Hola Brytyjczycy nie mogli już dłużej pozostać w Kenii. (…) Brytyjczycy wygrali długą, kosztowną i krwawą bitwę przeciwko Mau Mau po to tylko, żeby przegrać wojnę o Kenię. Zniszczenie, jakie po sobie pozostawili, miało stać się dziedzictwem Jomo Kenyatty i pierwszego rządu niepodległej Kenii”.
Zbytnie zaangażowanie
Moja ocena tej książki to 6/10. Mimo arcyważnego tematu i 10 lat, jakie autorka poświęciła na jej napisanie. Mimo Nagrody Pulitzera, która od lat jest dla mnie synonimem jakości. Zarzuty? Autorce za bardzo zależy, jest zbyt emocjonalnie zaangażowana. Nadmierna szczegółowość i rozwlekłość – Elkins ma syndrom: przecież wszystko jest takie ważne. Zbyt momentami za duża jednoznaczność i brak obiektywizmu historyka czy nawet reportera. W słownictwie za dużo wartościujących przymiotników. Czasem brakuje precyzji. Gdy autorka pisząc o obrzezaniu kobiet, stosowanym przez Kikujów, a potępianym przez Brytyjczyków, nazywając go „pojedynczym problemem kulturowym” – to już, wydaje mi się, jest na siłę dzielenie na jednoznacznie „złych” kolonialistów i „dobrych” Afrykanów.
Caroline Elkins, Rozliczenie z imperium
Przemilczana historia brytyjskich obozów w Kenii, Świat Książki, Warszawa, 2013
6/10