Thomas ma osiem lat i mieszka we francuskiej bazie wojskowej na Madagaskarze. Jest początek lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, kilkanaście lat po odzyskaniu przez wyspę niepodległości, ale francuskie wojska nadal stacjonują w tym kraju. Ojciec Thomasa jest żołnierzem, który w ramach misji wojskowej wspiera lokalny rząd w pacyfikacji demonstrantów.
Thomas dorasta, a równolegle Madagaskar stara się wydobyć z pozycji zinfantylizowanej przez Francuzów kolonii. Ci ostatni niby się wycofali, ale nadal nie potrafią przestać się wtrącać. Żołnierze wciąż śpiewają stojąc na baczność przed generałami: “Chcemy pozostać godnymi naszych wielkich poprzedników z Algierii, Indochin i afrykańskiego Czadu. Nasze flagi, spadkobiercy tak wielkiej chwały, są obciążone historią”.
Ich życie to bezpieczna służba w zupełnie odizolowanej od miejscowych realiów bazie wojskowej: jest tu i kościół, i szkoła, basen i przychodnia. Dzieci się uczą i kąpią w oceanie. Dorośli imprezują, piją, jedzą, flirtują - wszystko, by czymś zapchać nudę, o której wiedzą, że już niczemu nie służy. Wszystko, by przetrwać upał, pozostając na tej tropikalnej wyspie nie wiadomo właściwie w imię czego. Im bardziej dociera do nich schyłkowy nastrój kolonialnego świata, tym bardziej chcą poczuć, że wciąż żyją: zatracają się w tańcu, alkoholu i romansach.
Thomas ma duszę eksploratora. Wiecznie gdzieś schowany: skryty a to pod stołem, a to za drzewem czy w skrzyni, podgląda i podsłuchuje dorosłych. Rodziców w czasie zakrapianych imprez, sekretnych kochanków w bambusowym lesie. Snuje domysły i wizje, inspirując się postacią książkowej superbohaterki. Stara się zrozumieć dorosłych, którzy sami za sobą nie potrafią podążać w świecie zdominowanym przez mężczyzn, którym nagle ziemia usuwa się spod nóg.
To raj - mówią Francuzi
Madagaskaru w tym filmie nie ma. Poza czerwoną ziemią na podwórku rodziców Thomasa, trudno odróżnić to miejsce od każdej innej tropikalnej scenerii. To raj - orzekają Francuzi, nie wychodząc poza bazę i nie widząc realnego życia wyspy. W filmie nie widać też Malgaszy. Czasem przemkną przez róg ekranu jako służący czy pracownice seksualne, poddawane zresztą ostracyzmowi.
Dekonstrukcja obrazu sielankowej europejskiej rodziny idzie w parze z ostatecznym upadkiem idei francuskiego kolonializmu i rasizmu na Madagaskarze. Thomas, bogatszy o zakazaną dorosłą wiedzę, przygotowuje się do opuszczenia wyspy samolotem.
Nie jesteśmy już dziećmi!
Tymczasem spływająca potem apatia znika z ekranu. A robi się coraz goręcej. Wreszcie narracja filmu się odwraca, narrację od Thomasa przejmuje Miangaly, malgaska kochanka jednego z oficerów. Film całkowicie zmienia punkt widzenia.
Na lotnisku ląduje samolot z uwolnionymi z więzienia demonstrantami. Tłum skanduje: “Nie jesteśmy już dziećmi i wiemy, czego chcemy”. Ten okrzyk to powitanie swoich bohaterów, ale i pożegnanie rodzin francuskich wojskowych.
Film jest powrotem reżysera do wspomnień z dzieciństwa, które spędził na Madagaskarze. Niech was nie zwiedzie przepięknie sfilmowany rdzawopomarańczowy krajobraz czy upalne noce, wibrujące dźwiękami cykad. Film to owszem: czuły obraz, ale nie sentymentalny. Reżyser nie szczędzi widzowi gorzkich obserwacji, wskazuje na symptomy upadku francuskich idei kolonialnych. Żegna się ze światem, którego słusznego upadku był świadkiem.
Czerwona wyspa, reż. Robin Campillo, Francja, Belgia, Madagaskar, 2023
Obejrzane w ramach Mastercard OFF Camera
7/10