Szukaj
Close this search box.
Blog Afrykański Kawałek Afryki

Zabijali i zostawiali papierki po cukierkach

30 października 2019

W ośrod­ku w Gulu (Ugan­da) miesz­ka­ją dzie­cia­ki. Mają po kil­ka­na­ście lat, a nie­któ­re mniej. Jak to dzie­ci – strze­la­ją do sie­bie drew­nia­ny­mi kara­bi­na­mi i wyma­chu­ją wystru­ga­ny­mi macze­ta­mi. Bawią się w woj­nę? Nie. One w tej woj­nie zabijały.

Gulu to ośro­dek dla byłych dzie­ci – żoł­nie­rzy, siłą wcie­la­nych do opę­tań­czej Bożej Armii Opo­ru. Porwa­ni od rodzin z wio­sek, zosta­li zamie­nie­ni w zabój­ców. Dziew­czyn­ki zamie­nio­no w nałożnice.

„Znał chło­pa­ka, któ­re­go kaza­li mu zatłuc wiel­ką drew­nia­ną pał­ką. Miesz­ka­li w jed­nej wio­sce, wie­dział, jak chło­piec ma na imię, choć nie pamię­tał, by kie­dy­kol­wiek się z nim bawił. Był od Samu­ela o kil­ka lat star­szy, wyż­szy i silniejszy”.

nocni-wedrowcy-wojciech-jagielski

„Zosta­wia­li za sobą skrwa­wio­ne tru­py i pogo­rze­li­ska. A tak­że papier­ki po rabo­wa­nych w wio­sko­wych skle­pach bisz­kop­tach i cukier­kach, któ­re na mgnie­nie oka znów prze­mie­nia­ły ich w dzie­ci nie­po­tra­fią­ce się oprzeć sło­dy­czom. Z każ­dym mor­dem star­si sta­żem par­ty­zan­ci powta­rza­li młod­szym: Teraz nie macie już dokąd wra­cać. Nie ma dla was powro­tu”.

Wybawiciele i dyktatorzy w jednym

„Tru­pów wciąż przy­by­wa­ło, a wraz z nimi rosła i potęż­nia­ła armia duchów. Duchy roz­la­zły się po całym kra­ju i prze­ję­ły­by w koń­cu cał­kiem świat ludzi, czy­niąc ich swo­imi słu­ga­mi, gdy­by nie wojow­nik, któ­ry rzu­cił im wyzwa­nie. Posta­no­wił wydać im i ich słu­gom jesz­cze jed­ną, ostat­nią woj­nę. Zamie­rzał ją wygrać i prze­rwać wszyst­kie inne, pusto­szą­ce i wynisz­cza­ją­ce kraj, prze­rwać zabi­ja­nie, by duchów nie przy­by­wa­ło i by ludzie zdą­ży­li pogrze­bać zwło­ki z nale­ży­tym cere­mo­nia­łem. Wojow­nik ów nosił imię Yowe­ri Kagu­ta Muse­vi­ni”. Obec­ny pre­zy­dent Ugan­dy (od 1986 roku), któ­ry zapro­wa­dził pokój, względ­ną sta­bi­li­za­cję oraz roz­wój eko­no­micz­ny kra­ju, nie jest jed­nak posta­cią bez kontrowersji. 

Jagiel­ski wydał tę książ­kę (swo­ją naj­lep­szą, wyróż­nio­ną nagro­dą Nike i im. Kapu­ściń­skie­go) w roku 2009 i z dystan­su opi­su­je dyk­ta­to­rów i wyba­wi­cie­li, któ­rych dziś już nie wia­do­mo, jak nazwać.

Moc­na książ­ka o pie­kle na ziemi.

fot. Ber­na­det­ta Gutkowska

Pod wzglę­dem for­mal­nym to rodzaj eks­pe­ry­men­tu – choć wszyst­kie opi­sa­ne histo­rie są auten­tycz­ne, to dwaj głów­ni boha­te­rzy zosta­li stwo­rze­ni z kil­ku rze­czy­wi­stych posta­ci. Jagiel­ski lubi, gdy nazy­wać jego książ­kę „powie­ścią doku­men­tal­ną”. Jak tłu­ma­czy swój eks­pe­ry­ment formalny? 

Z tej książki dowie się pani więcej 

„Repor­taż, jak wszyst­ko, ma swo­je ogra­ni­cze­nia. Po doświad­cze­niach z tą książ­ką uwa­żam, że czę­sto praw­dziw­sza bywa opo­wieść, w któ­rej są ele­men­ty fik­cji, niż gdy­by wszyst­ko, co zosta­ło opi­sa­ne, mia­ło być od począt­ku do koń­ca praw­dzi­we. Gdy­bym był w tym przy­pad­ku wier­ny kano­no­wi repor­ta­żu, mógł­bym z kil­ka­na­ścior­ga dzie­ci-żoł­nie­rzy, któ­rych histo­rie pozna­łem, wybrać czwo­ro. Gdy­bym wyli­czył dwa­dzie­ścio­ro dzie­ci, było­by to nie­straw­ne. Czy­li pięt­na­ścio­ro musiał­bym wyrzu­cić, zre­zy­gno­wać z tego, co im się przy­da­rzy­ło. Przy całym dystan­sie do sie­bie i tego, co robię, uwa­żam, że z tej książ­ki dowie się pani wię­cej o dzie­ciach z Bożej Armii” (tak opo­wia­dał Jagiel­ski Agniesz­ce Wój­ciń­skiej w książ­ce Repor­te­rzy bez fik­cji) .

Woj­ciech Jagiel­ski, Noc­ni wędrow­cy, wyd. W.A.B., War­sza­wa, 2009

9/10

Podziel się:

Skoro nogi Cię tu przyniosły, to idź krok dalej i wesprzyj naszą pomoc Afryce :)

Facebook
Twitter
Wydrukuj
hisham matar powrot

Poezja i propaganda

„Dni zabu­rza­ły mi noce. Prze­wra­ca­łem się na łóż­ku. Czę­sto godzi­na­mi nie mogłem zasnąć. Z ciem­no­ści wyła­nia­ła się praw­da” – pisze nagro­dzo­ny Pulit­ze­rem syn libij­skie­go dysy­den­ta, któ­ry przez ćwierć wie­ku szu­kał jakich­kol­wiek wie­ści o uwię­zio­nym przez reżim Kad­da­fie­go ojcu. 

konrad piskala reportaz trzymaj sie z dala kochanie

O śpiewającym drzewie

Książ­ka o miło­ści, któ­ra nie prze­zwy­cię­ży wszyst­kie­go. Nie prze­zwy­cię­ży wiel­kiej poli­ty­ki, bru­tal­nych reżi­mów czy wie­lo­wie­ko­wych przy­zwy­cza­jeń. „Miłość jest ofia­rą tyra­nii” - w pew­nym momen­cie krzy­czy w roz­pa­czy repor­ter. Czy uda mu się w swej podró­ży przez Afry­kę Wschod­nią zna­leźć inne obli­cze tego uczucia?

dipo-faloyin-afryka-to-nie-panstwo

Afryka to nie państwo

To książ­ka powsta­ła z wku­rze­nia: „Zbyt dłu­go Afry­ka była uwa­ża­na za syno­nim bie­dy, kon­flik­tów, korup­cji, wojen domo­wych i wiel­kich prze­strze­ni jało­wej czer­wo­nej zie­mi, gdzie ple­ni się jedy­nie nędza”. I jest to słusz­ny gniew. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *