Dzieciństwo i młodość na tle upadku Rodezji (a z nią brytyjskiego kolonializmu), a potem powstania Republiki Zimbabwe.
Peter Godwin miał sześć lat, gdy zobaczył ciało zamordowanego sąsiada.
Lata 1960’ w tym kraju to najpierw zamieszki, potem wojna domowa. Angielski chłopak dorasta w szkołach z internatem, chłonąc i fascynując się magią afrykańskiej kultury i zwyczajów.
Lepsze były latające mrówki
„Izaak pokazał nam w lesie wiele dziwnych rzeczy, które nadawały się do zjedzenia. Jadalne były na przykład świerszcze i szarańcza. Trzeba im było oderwać główkę i pozbawić wnętrzności, po czym nadziewało się je na patyk i piekło nad ogniem. W gruncie rzeczy nie smakowały źle, tylko trzeba było zapomnieć, że są tym, czym są.
Lepsze były latające mrówki. Izaak odrywał im skrzydła i jadł je na surowo. A usmażone na oleju nabierały smaku. Podobnie jak gąsienice. Można też było zjadać węże, tyle że bez głowy i górnego odcinka szyi, gdzie są gruczoły jadowe. Izaak lubił też jeść jaszczurki i żaby, z wyjątkiem ropuch, które były trujące.
I to właśnie on wyjaśnił mi, dlaczego mówi się na nas mukiwa. Zebrał z ziemi dziką figę i uniósł ją wysoko. Była bladoróżowawa.
– To się nazywa mukiwa – powiedział. – Wy jesteście tego samego koloru”.
Gdy Peter dorasta, brutalną wojnę widzi z bliska. Gdy tylko może, uwalnia się od wojennej przemocy i jedzie na studia na Oxford. Wraca po latach w roli dziennikarza śledczego i demaskuje zbrodnie reżimu. Wspomnienia są pisane z pozycji bardzo bystrego obserwatora i wrażliwego młodego człowieka, którym targają poczucie winy, wątpliwości i walka o własną tożsamość.
Twarz gotowa zabić
Gdy wojna upomni się i o niego i zostanie wcielony do wojska, szczerze opowiada o swoich doświadczeniach wojennych: „W oknie dostrzegłem odbicie jakiejś twarzy. Posmarowanej na czarno i zielono pastą do kamuflażu. Ta twarz, wykrzywiona grymasem wściekłości i desperacji, wyglądała przerażająco. Była to twarz człowieka gotowego zabić nieuzbrojonego cywila za to, że nie chce czegoś wyjawić. To była moja twarz”.
„Próbowałem nie być mądry poniewczasie, lecz opisywać wydarzenia tak, jak je wówczas odbierałem, nawet jeśli może nas to ukazywać z nie najlepszym świetle”. Książka jest napisana i szczerze, i wyjątkowo sprawnie – opowieść płynie gładko, bez przestojów. Podobnie jak dalsza część opowieści, czyli książka „Gdzie krokodyl zjada słońce”.
Peter Godwin, Mukiwa. Biały chłopak w Afryce
wyd. Czarne, Wołowiec 2016
10/10