„Lek, który może zapobiec połowie zgonów spowodowanych przez malarię, kosztuje tylko 12 centów za dawkę”. Jak to się stało, że „Zachód wydał 2,3 biliona USD na pomoc zagraniczną przez ostatnie 50 lat, a nie zdołał zapewnić biednym dzieciom leku za 12 centów?”.
„Zachód wydał 2,3 biliona USD i nie zdołał zapewnić biednym rodzinom siatki-moskitiery za 4 dolary. Zachód wydał 2,3 biliona USD i nie zdołał przeznaczyć 3 dolarów dla każdej młodej matki, aby zapobiec pięciu milionom zgonów”.
Pycha i utopia
Od takich mocnych pytań zaczyna William Easterly, profesor Uniwersytetu Nowojorskiego i były ekonomista Banku Światowego. Napisał książkę o tym, dlaczego międzynarodowa pomoc globalnych organizacji nie jest w stanie zrealizować swoich szczytnych celów.
Krytykowaną postawę organizacji pomocowych autor nazywa postawą Planisty (w odróżnieniu do bardziej skutecznego Poszukiwacza). Mentalność Planisty zakłada przede wszystkim pychę (bogaci są przekonani, że mogą rozwiązywać problemy nędzy, bo przecież…. są bogaci. Czyli mają możliwości, technologie, środki, kompetencje).
Plany globalnych instytucji są wielkie, dumne i pociągające: obiecują koniec nędzy (tymczasem jest to utopia, a Easterly pokazuje, dlaczego).
To zależy od nas?
Planiści są protekcjonalni. „We wstępie do książki Sachsa The End of Poverty, Bono powiedział: «To zależy od nas»”. Nas – czyli białych. Mit Brzemienia Białego Człowieka w wersji współczesnej. Planiści proponują swoje rozwiązania w imieniu ubogich.
Planiści realizują swoje polityczne agendy. „USAID bezwstydnie stwierdza, że jej celem jest powiększanie <celów polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych>”.
Ich założenia są fałszywe: jak choćby to, że „najbiedniejsze kraje znajdują się w pułapce nędzy, z której nie mogą się wydostać bez dużego przyspieszenia finansowanego przez pomoc międzynarodową” czy „pomoc zagraniczna daje duże przyspieszenie krajom jako start do samowystarczalnego wzrostu”.
W książce znajdziemy np. taki wykres:
Rynku nie da się zaplanować
Kolejne fałszywe założenie Planistów: trzeba wprowadzać wolny rynek. Tymczasem autor mówi: rynku się nie da zaplanować. „Wolne rynki działają, ale reformy wolnego rynku często nie działają. (…) Rynki pojawiają się w sposób nieplanowy, spontaniczny, przystosowując się do warunków lokalnych i tradycji, a nie przy pomocy reform zaplanowanych przez ludzi z zewnątrz”.
Planiści jak USA, Bank Światowy i MFW wychodzą z założenia, że rządy biednych krajów są złe i należy je zmusić do zmiany w zamian za pomoc. Tymczasem autor pisze: „Demokracja się sprawdza, ale demokracja narzucona z zewnątrz już nie”. Choćby dlatego, że demokrację cechuje opinia zwrotna i odpowiedzialność (która jest ograniczona u odbiorców pomocy międzynarodowej). Droga do demokracji jest długa i powolna. W niestabilnej sytuacji demokracja przemienia się w tyranię większości (co w wieloetnicznych krajach Afryki jest szczególnie bolesne).
Ropa osłabia demokrację
Kolejnym problemem z wprowadzaniem demokracji w krajach Afryki jest „oligarchia związana z surowcami naturalnymi. (…) Ropa naftowa osłabia demokrację i stoi jej na przeszkodzie. Dochody z ropy naftowej są łatwe do redystrybucji, więc zamożni i ustosunkowani ludzie wtajemniczeni, którzy czerpią korzyści z ropy naftowej kontrolowanej przez dyktaturę, mogą wiele stracić w wyniku demokracji”. „Nowe demokracje osiągnęły sukces w Afryce głównie w miejscach ubogich w surowce, takich jak Benin, Madagaskar czy Mali, podczas gdy kraje bogate w ropę naftową takie jak Algieria, Kamerun, Gabon i Libia nadal mają dyktatorów. Najwięksi producenci ropy naftowej na świecie to przeciętnie państwa plasujące się w ostatniej piętnastce pod względem demokracji”.
„Jeśli chodzi o promowanie demokracji, jedno z badań nad budowaniem przez Amerykanów państwowości mówi, że to nie działało. Naukowcy (…) przeanalizowali 16 wysiłków Amerykanów nad zbudowaniem państwowości w minionym stuleciu. Tylko 4 państwa pozostały demokracjami dziesięć lat po wyjściu Amerykanów – Japonia i Niemcy po pogromie i okupacji w czasie II wojny światowej, oraz mała Grenada (1983) i Panama (1989).” Podobnie przeanalizowano skuteczność ONZ – czy udało się utrzymać pokój 10 lat po interwencji? „Interwencje ONZ uzyskały stabilny pokój tylko w jednej czwartej przypadków. Bez interwencji ONZ stabilny pokój odniósł skutek tylko w połowie przypadków”.
Wsparcie podejrzanych rządów
Planiści pomagają złym rządom. MFW, Bank Światowy, GB i USA „zdecydowali, że mogą prowadzić działania jedynie za pośrednictwem rządów państw otrzymujących pomoc. Jeśli rzeczywiście wszystkie ubogie kraje mają złe rządy, agencje udzielą pomocy źle rządzonym krajom. Inny problem polega na tym, że pomoc zagraniczna jest wykorzystywana jako nagroda polityczna dla sprzymierzonych rządów bez względu na to, jak mogą być podejrzane1 (…) W ten sposób 25 najbardziej niedemokratycznych rządów (z 199 ocenianych przez Bank Światowy pod względem demokracji) otrzymało 9 miliardów USD pomocy zagranicznej w 2002 r. (…) Jakie są zatem szanse, ze te miliardy dotrą do ubogich? Mimo tych smutnych liczb, dawcy za cel stawiają sobie transformację rządu”.
Innym problemem jest, że „systematyczne dane z ostatnich kilku badań sugerują, że pomoc faktycznie pomniejsza demokrację i pogarsza rząd. Steve Knack z Banku Światowego stwierdza, że wyższa pomoc pogarsza jakość biurokracji i prowadzi do bezkarnego łamania prawa i większej korupcji”. „Dzisiejszy system pomocy zagranicznej rozpieszcza (i prawdopodobnie pogarsza) złe rządy. (…) Interpretacja dowodów (…) sugeruje, aby odstąpić od obsesji działania za pośrednictwem rządu”. Co nie zmienia faktu, że autor wciąż uważa, że pewne duże inwestycje infrastrukturalne powinny być w ten sposób realizowane.
Nie trać nadziei
W tym miejscu autor woła: „Nie trać nadziei”. Mimo wszystko „w teczce Banku Światowego są udane projekty”. Pisząc o dobrych skutkach wielu dekad pomocy międzynarodowej dla Afryki, autor wskazuje na poprawę wskaźnika śmiertelności niemowląt czy skolaryzacji.
Nie działa, kiedy mówisz ubogim, co mają robić
Jakie Easterly widzi rozwiązania wobec powyższej krytyki pomocy międzynarodowej?
„Duża część problemu pochodzi prawdopodobnie od rządów bogatych krajów, które wydają nakazy agencjom pomocowym. Drodzy fundatorzy z bogatych krajów, proszę, dajcie spokój swoim utopijnym fantazjom w reformowaniu Reszty. Nie wynagradzajcie agencji za wytyczanie celów, które są niemożliwe do zrealizowania, bo są politycznie atrakcyjne. Proszę, każcie agencjom skupić się na ograniczonych, ale możliwych do rozwiązania problemach. Na przykład pozwólcie im skoncentrować się na zdrowiu, edukacji, elektryfikacji, problemach z wodą i stopniowych reformach polityki pozwalającej promować sektor prywatny – gdzie agencje odniosły już pewne sukcesy”. „Nie działa metoda, kiedy mówisz ubogim, co mają robić. Przyjrzyjcie się zatem odbiorcom pomocy, aby wybrać tych, którzy wyglądają na takich, co będą działać we własnym interesie, dajcie im zachęty i szanse na poprawę ich życia, zaufajcie ich samoodpowiedzialności, bez dalszego pociągania za sznurek”.
I wreszcie ostatnie zdanie: „Najbiedniejszym należy dać zdrowie, odżywienie, edukację i inne rzeczy, które generują korzyści z ich własnych wysiłków na rzecz poprawy własnego życia”.
***
Trochę off-topic, ale ciekawe refleksje autora nt. skutków kolonializmu. „W 1930 roku w Tanganice koloniści wprowadzili zasadę, że <każdy Afrykańczyk należy do plemienia, tak jak każdy Europejczyk należy do narodu>. Urzędnicy mówili: <Każde plemię musi być odrębną jednostką… każde plemię musi mieć szefa>”. Wprowadzanie zarówno przynależności plemiennej, jak i sztucznie narzuconej struktury władzy w wielu krajach skończyło się bardzo źle.
Skomplikowane proste granice
„Ciekawe jest, że odnoszące sukcesy kraje Wschodniej Azji – Chiny, Japonia, Korea, Tajwan i Tajlandia – nie były nigdy kolonizowane przez Europejczyków”> Wśród krajów, które nie były koloniami autor zauważa znaczące różnice w rozwoju szkolnictwa czy gospodarki. Widzi też różnice między koloniami, w których osiedlali się biali, a niezasiedlonymi (te ostatnie miały lepszy rozwój). I wreszcie przywołuje swoje badania nad wpływem arbitralnego wytyczania granic przez Europejczyków (proste linie na mapie ignorujące zaszłości historyczne, kulturowe i gospodarcze). „Stwierdziliśmy, że sztucznie proste granice kojarzą się z mniejszą demokracją, większą umieralnością niemowląt, większym analfabetyzmem, mniejszym szczepieniem dzieci, mniejszym dostępem do czystej wody”.
William Easterly, Brzemię białego człowieka, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa, 2008
8/102
1„MFW dał Mobutu jedenaście wykupionych pożyczek w czasie jego kadencji. I nie żeby nie wiedziano o jego złodziejstwie. MFW wysłał niemieckiego bankiera Erwina Blumenthala do Centralnego Banku Zairu w latach 1978-79, który dokładnie udokumentował, ile Mobutu ukradł i przedstawił te dane MFW i Bankowi Światowemu. (…) Łącznie kraj otrzymał 20 mld dolarów pomocy zagranicznej w czasie kadencji Mobutu”.
2Książka jest wyjątkowo bogata w fakty i argumenty. Może za bardzo – to chyba mój główny do niej zarzut. Drugi to niestety bardzo złe tłumaczenie. (Mój wpis to tylko niewielki wyimek – przywołałam jedynie myśli czy dane, które mnie szczególnie zainteresowały, niewybaczalnie spłycając wywód autora).