Obi, młody człowiek wraca z nauki w wielkim świecie, trochę przez niego zmieniony, a trochę nie, i staje przed murem wartości, z którymi się już nie zgadza, choć wciąż trzymają go w objęciach. Gdzie kończy się wdzięczność za to, co dostał, a gdzie zaczyna poczucie winy – za to, że stał się kimś innym, właśnie dzięki temu, co otrzymał?
Piękna, obrazowa proza: „Deszcz zaczął padać, grzmiało i błyskało. Pierwsze wielkie krople zadudniły o blaszany dach. Zupełnie jakby zrzucono z nieba tysiąc paciorków, każdy owinięty w materiał, aby się nie stłukł”.
Chinua Achebe nazywany jest twórcą literatury afrykańskiej. Gdy jego rodzinna Nigeria w roku 1960 wchodziła w niepodległość, nie podzielał bezkrytycznego entuzjazmu swoich rodaków. Krytykował bowiem nie tylko kolonializm (za który obarczał odpowiedzialnością nie tylko państwa, które posiadały kolonie, ale cały Zachód, który do tego dopuścił). Krytykował też bardzo afrykańskie przywary, spory religijne i wszystkie ograniczenia tradycyjnej kultury. Chciał je zmieniać przez literaturę. Chciał, by do świadomości Zachodu dotarł obraz Afryki, stworzony przez Afrykańczyka (o czym ciekawie pisze jego krajan Dipo Falyoin). Stworzył literaturę wielką, docenianą i nagradzaną. Zmarł w roku 2015.
Chinua Achebe, Nie jest już łatwo, tł. Jerzy Łoziński, Wyd. Zysk, Poznań 2010
7/10
Polecam Chigozie Obioma, nazywanego jego następcą, również piszącego o młodości w Nigerii.