Szukaj
Close this search box.
Blog Afrykański Kawałek Afryki

Drapieżnik, dyktator, zbrodniarz

12 kwietnia 2020

Czy­ta­cie bio­gra­fię dyk­ta­to­ra z Kon­ga i czu­je­cie się, jak­by­ście oglą­da­li poli­tycz­ny thril­ler. Bar­dzo źle napi­sa­ny thril­ler, z gatun­ku: “jak już sce­na­rzy­ście koń­czy się wena, to zaczy­na wymy­ślać kom­plet­nie nie­praw­do­po­dob­ne histo­rie”. Tyl­ko to wszyst­ko w przy­pad­ku Mobu­tu jest prawdą.

Mobu­tu był pre­zy­den­tem i dyk­ta­to­rem Kon­ga w latach 1965-97. Wróć: Zairu, bo jego buta się­gnę­ła zmia­ny nazwy kra­ju. Oraz naka­za­nia swo­im oby­wa­te­lom zmia­ny imion i nazwisk na “bar­dziej afry­kań­skie” – mie­li to zro­bić w 48 godzin.

Ale po kolei: woj­sko­wy i dzien­ni­karz, wykształ­co­ny i szko­lo­ny w Bel­gii, w cza­sie kie­dy jego kraj był jesz­cze jej kolo­nią, miał swój udział w uzy­ska­niu przez Kon­go nie­pod­le­gło­ści (1960). 5 lat póź­niej (po zaan­ga­żo­wa­niu się w zabój­stwo swe­go przy­ja­cie­la Lumum­by, legen­dar­ne­go pierw­sze­go pre­mie­ra Kon­go) był już pre­zy­den­tem. Roz­po­czę­ła się ponad 30-let­nia dyk­ta­tu­ra, krwa­wy reżim, z roz­wią­za­ny­mi par­tia­mi poli­tycz­ny­mi i par­la­men­tem, zawie­szo­ną kon­sty­tu­cją. Po 10 latach wódz ogło­sił dok­try­nę mobu­ty­zmu i wzmoc­nił swój kult jed­nost­ki (wiel­ki ster­nik, pre­zy­dent słoń­ce, ojciec naro­du …)

Mobutu, 1973
Mobu­tu, 1973, fot. Rob Mieremet/Anefo/Wikimedia Commons

Był spryt­ny: umie­jęt­nie roze­grał zim­ną woj­nę, w któ­rej USA i Moskwa chcia­ły prze­cią­gać na swo­ją stro­nę kra­je Afry­ki. Miał roman­se z obie­ma stro­na­mi, ale zde­cy­do­wa­nie więk­szy z Zacho­dem. A Zachód wspie­rał go finan­so­wo i tole­ro­wał jego zbrod­nie, wła­ści­wie do same­go koń­ca. Mobu­tu dopro­wa­dził do tego, że Kon­go, jesz­cze nie­daw­no bel­gij­ska kolo­nia, zaczę­ła się liczyć na are­nie międzynarodowej. 

Igrał z KGB i CIA, któ­re dostar­cza­ło mu tru­cizn dla jego wro­gów w pastach do zębów, a pli­ki gotów­ki prze­my­ca­ło przez rury wen­ty­la­cyj­ne. ONZ inter­we­niu­je, spo­łecz­ność mie­dzy­na­ro­do­wa potę­pia, Chrusz­czow wali butem w mów­ni­cę – a Mobu­tu idzie dalej, jak czołg. Na zmia­nę zry­wa i nawią­zu­je sto­sun­ki czy to z Bel­gią (daw­nym kolo­ni­stą) czy Izra­elem (przy­cią­ga­jąc i odpy­cha­jąc sym­pa­tie Zacho­du, jak­by zmie­niał rękawiczki).

Film, kiepski film, czyli życie dyktatora 

Jest w tej opo­wie­ści i Che Gueva­ra, i Moham­med Ali, i milio­no­we mar­sze popar­cia z aria­mi Ver­die­go w tle, i prze­jaz­dy wodza wyrzu­ca­ja­ce­go z samo­cho­du set­ki bank­no­tów swe­mu ludo­wi, i porwa­nia samo­lo­tu, i lek­ty­ki na ple­cach tra­ga­rzy, i sześć­set tysię­cy urzęd­ni­ków pań­stwo­wych, i naj­dłuż­sza na świe­cie (1800 km) i nigdy nale­ży­cie nie­wy­ko­rzy­sta­na linia wyso­kie­go napię­cia za miliard dola­rów, i rakie­ty kosmicz­ne. Uff, ta lista jest napraw­dę dłu­ga i na tym się nie kończy…

Kie­dy Mobu­tu potrze­bo­wał pie­nię­dzy, zwra­cał się do pre­ze­sa ban­ku cen­tral­ne­go: daj mi milion dola­rów. Ten wycią­gał trzy, milion brał sam, milion dawał pośred­ni­ko­wi, a do wodza szedł milion. Wódz podró­żo­wał z nese­se­ra­mi wypcha­ny­mi dola­ra­mi. Jeden mie­ścił „tyl­ko” 850 tysię­cy dola­rów, więc Mobu­tu śmiał się, otwie­ra­jąc waliz­kę peł­ną dia­men­tów i żar­to­wał o lek­kim baga­żu.

Busz zagłuszał jęki mordowanych 

Korup­cja, trak­to­wa­nie mająt­ku pań­stwa jako wła­sne­go, popu­li­stycz­ne decy­zje i refor­my eko­no­micz­ne dopro­wa­dzi­ły Kon­go do ruiny. Gdy infla­cja się­gnę­ła 500 pro­cent, a ludzie nie mie­li co jeść, mają­tek Mobu­tu wyno­sił 5 miliar­dów dola­rów. Gdy pilo­ci woj­sko­wi z bie­dy sprze­da­wa­li pali­wo do samo­lo­tów rol­ni­kom do lamp naf­to­wych, a sze­re­gow­cy wynaj­mo­wa­li swe mun­du­ry rabu­siom, pre­zy­dent budo­wał w buszu pała­ce z mar­mu­ra­mi i malachitem. 

Gło­sy pro­te­stu i opo­zy­cję Mobu­tu tłam­sił mor­der­stwa­mi, tor­tu­ra­mi i publicz­ny­mi egze­ku­cja­mi. “Busz zagłu­szał jęki mor­do­wa­nych – pisał nobli­sta, V. S. Naipaul – a muli­ste wody rzek i jezior zmy­wa­ły poto­ki krwi”.

Jean-Pierre Langellier-Mobutu

Woj­na, któ­ra prze­to­czy­ła się przez śro­dek Afry­ki po ludo­bój­stwie w Rwan­dzie (1994) zrzu­ci­ła dyk­ta­to­ra z tro­nu. Umie­ra­ją­cy na raka Mobu­tu uciekł przed rebe­lian­ta­mi w ostat­niej chwi­li. Skrzy­dła jego ucie­ka­ją­ce­go samo­lo­tu prze­szy­ło pięć kul. Przez kil­ka dni szu­kał kra­ju, któ­ry chciał­by przy­jąć prze­gra­ne­go dyk­ta­to­ra z licz­ną rodzi­ną. Zmarł w opusz­cze­niu w Maro­ko.

Świet­nie (!) napi­sa­na bio­gra­fia, któ­rą czy­ta się jed­nym tchem. Obra­zo­we deta­le, brak prze­ła­do­wa­nia data­mi i nazwi­ska­mi, sze­ro­kie tło świad­czą o jako­ści tej książki. 

Na minus: brak zdjęć. I szko­da, że rela­cja (podob­no bli­ska) z Ceau­se­scu tu zamknię­ta dosłow­nie w jed­nym aka­pi­cie. No i ogól­nie czuć, że autor jest fran­cu­skim dzien­ni­ka­rzem, dużo jest o rela­cjach Kon­ga z Fran­cją, ale to nie zarzut, tyl­ko pod­kre­ślam pewien punkt widzenia 🙂

Jean-Pierre Langellier, Mobutu, PIW, 2019

8/10

Podziel się:

Skoro nogi Cię tu przyniosły, to idź krok dalej i wesprzyj naszą pomoc Afryce :)

Facebook
Twitter
Wydrukuj
Soledad Romero Mariño, Raquel Martin, Afryka

Przebogaty biedny kontynent

Czy na 48 stro­nach książ­ki dla dzie­ci da się przed­sta­wić kon­ty­nent, skła­da­ją­cy się z 55 kra­jów? To prze­cież mniej niż stro­na na jeden kraj! 

Żeby mieć kogoś, kto by mnie szukał

Do pew­ne­go momen­tu wszyst­ko szło gład­ko, do pew­ne­go momen­tu Yeji­de z Nige­rii mogła być Mary czy Kasią z dowol­ne­go zachod­nie­go kra­ju. Stu­dia, wła­sny nie­wiel­ki biz­nes, pra­ca, dom wynaj­mo­wa­ny (i opła­ca­ny po poło­wie) z uko­cha­nym mężem. Wszyst­ko to runie, gdy mło­da mał­żon­ka nie będzie mogła zajść w ciążę.

konrad-piskala-sudan

To Bóg nalewa tu wodę

Piska­ła nie jest pro­ro­kiem, ale jest bystrym obser­wa­to­rem. Prze­wi­dział to, co (kil­ka lat po wyda­niu jego książ­ki) dzie­je się teraz w Suda­nie: “W Afry­ce woj­ny się nie koń­czą, one przy­ga­sa­ją, tlą się, aby nagle ogar­nąć pół kra­ju albo kraj sąsied­ni czy nawet tery­to­rium kil­ku państw. To dal­szy ciąg tej samej peł­za­ją­cej wojny”.

Jedna odpowiedź

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *