Było ich dwóch walczących przeciwko swoim współbraciom: Ilyas i Hamsa. Obaj we Afryce Wschodniej u początków XX wieku zostali askarysami. Walczyli w niesławnych oddziałach Schutztruppe, przeciw swoim krajanom. Pierwszy, wychowanek kolonialnej szkoły, zostaje przez nią ulepiony do swej roli. Mimo ostrzeżeń przyjaciół („Czyś ty oszalał?”) bierze udział w nie-swojej wojnie. Drugi do wojska został sprzedany za długi przodków. Ich losy splata postać Afiyi, siostry Ilyasa, a jednocześnie wielkiej miłości Hamsy. Bo to miłość jest ocaleniem w tej powieści – razem z edukacją. Losy Afiyi, którą znamy najpierw jako dziewczynkę, potem dziewczynę i wreszcie dojrzałą i samostanowiącą kobietę, są ukształtowane i zdeterminowane przez fakt, że… jako dziecko nauczyła się czytać i pisać.
Piekło wojny, zamęt Wielkiej Historii, małość i wyzysk ze strony ciut-tylko-bogatszych zostają u Gurnaha może nie pokonane, ale zaleczone. Siłą uczucia, twardości charakteru i mądrości. Dobry zestaw:)
Giną w europejskiej awanturze
Zanim to jednak się stanie, zobaczymy tłumienie rebelii widzianej oczami askarysów. Powstania 20 afrykańskich ludów, które zbuntowały się wobec polityki kolonialisty. Powstania, w którym zginęło 250–300 tysięcy Afrykanów, czyli 1/3 mieszkańców terenów objętych powstaniem. Kilka lat potem ci sami askarysi walczyli w Wielkiej Wojnie:
„Wielu Afrykanów ginie, żeby można było zażegnać tę europejską awanturę” – mówi jeden z bohaterów powieści.
„Opowiadali swoje chełpliwe historie, maszerując przez równiny pogrążone w cieniu opadowym wielkiej góry i nie mieli pojęcia, że całe lata spędzą, walcząc na terenach bagnistych, górzystych, leśnych i trawiastych, w ulewę i w suszę, zarzynając i dając się zarzynać, a po drugiej stronie staną armie ludzi, o których istnieniu nawet nie wiedzieli: Pendżabowie i Sikhowie, Fante, Akan, Hausańczycy i Jorubowie, Kongo i Luba, wszyscy ci najemnicy, którzy toczyli za Europejczyków ich wojny, za Niemców schutztruppe, za Brytyjczyków Kings’s African Rifles, Royal West African Frontier Force i oddziały hinduskie, za Belgów Force Publique. Byli tam jeszcze Afrykanerzy, Belgowie i tłumy innych europejskich ochotników, z entuzjazmem oddających swe usługi wielkiej maszynie imperialnego podboju”.
„Szlak askarysów znaczyły zgliszcza i setki tysięcy umierających z głodu, oni tymczasem parli naprzód w ślepym, krwiożerczym entuzjazmie dla sprawy, której genezy nie znali, opartej na próżnych ambicjach, które w ostatecznym rozrachunku miały doprowadzić do ich poddaństwa”.
Gorzkie słowo postęp
To nie jedyne cierpkie słowa pod adresem kolonializmu, jednego z dominujących tematów pisarstwa Abdulrazaka Gurnaha (urodzonego na Zanzibarze, piszącego w Wielkiej Brytanii, po angielsku). Za to też został uhonorowany Noblem 2021. Jak uzasadniał sekretarz Akademii Szwedzkiej Mats Malm: za „bezkompromisową i pełną współczucia penetrację skutków kolonializmu i losu uchodźcy w czeluści między kulturami i kontynentami”.
W jednej ze scen powieści, rozgrywającej się między białym pastorem a miejscowym głównym bohaterem – Hamsą – ten pierwszy mówi tak, wskazując na równinny krajobraz:
„W dziejach ludzkich osiągnięć i dążeń to miejsce nic nie znaczy. Można by wydrzeć tę stronę z dziejów ludzkości i nie miałoby to żadnego wpływu na nic. Zrozumiałe, że w takim miejscu ludzie są w stanie żyć szczęśliwie, nawet jeśli dręczy ich tak wiele chorób. – Zerknął na Hamsę, po czym uśmiechnął się swobodnie, i z łatwością dobierając słowa, powiedział: – A przynajmniej tak było, póki się tu nie zjawiliśmy, przynosząc im gorzkie słowa, takie jak postęp, grzech, zbawienie”.
„W dziejach ludzkich osiągnięć i dążeń to miejsce nic nie znaczy” – orzekł jeden biały. A Gurnah z tych stron napisał wielką powieść, z tych stron dostał Nobla, tymi stronami wzruszył i zmienił serca czytelników na całym świecie:)
Nie jest to jedynie ważna i potrzebna książka. Jest też to powieść, saga wręcz, o wyjątkowej sile i urodzie. Język jest bezbłędny, naturalny, czysty (równie dobrze też przetłumaczony). Postaci – świetnie sportretowane, zniuansowane, z plejadą wyśmienicie napisanych bohaterów drugoplanowych (niemiecki oberleutant, który mówi: „łgaliśmy i zabijaliśmy dla imperium, a potem twierdziliśmy, że to nasza zivilisierungsmission. I oto wciąż tu jesteśmy, wciąż dla niego zabijamy”).
I to książka, którą się czyta, z gatunku: „Och, co będzie dalej???”, z gatunku: kartki przewracają się same:)
Przyjemność z literatury
„Literatura jest ważna – mówił noblista w trakcie Festiwalu Conrada. – Z różnych względów. Działa na wiele sposobów. Na tym polega jej piękno. Jest dla nas ważna, bo sprawia nam przyjemność. Czytanie może nas zachwycić, jak słuchanie muzyki. To podobny rodzaj przyjemności: podziwianie, jak coś jest wykonane”.
Jeśli to program zeszłorocznego laureata literackiego Nobla, to wybrany bardzo świadomie – bo „Powróceni” dokładnie go realizują:)
Abdulrazak Gurnah, Powróceni, tł. Krzysztof Majer, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań, 2022
8/10